„Jack Reacher: Nigdy nie wracaj” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 22-10-2016 19:48 ()


Pierwsza odsłona filmowych przygód Jacka Reachera – postaci powołanej do życia w książkach Lee Childa, była sprawnie skrojonym filmem akcji, acz nieporywającym, który również nie zawojował amerykańskiego box office’u. Ot, kolejna opowiastka z gatunku ostatni, samotny sprawiedliwy o aparycji niegdysiejszego amanta Hollywood – Toma Cruise’a – musi dokopać tym złym. Gdyby w głównej roli nie grał gwiazdor Mission: Impossible, a także nie wyłożył funduszy na produkcję, zapewne kontynuacja nigdy nie ujrzałaby światła dziennego. A tak do kin trafił właśnie JR2: Nigdy nie wracaj.

Fabuła skupia się wokół major Susan Turner, która została oskarżona o szpiegostwo i aresztowana. Reacher nie wierzy w jej winę, toteż sam postanawia przeprowadzić śledztwo, nie ufając tymczasowemu szefowi żandarmerii wojskowej, a także emerytowanemu adwokatowi. Sprawa dość szybko nabiera tempa, kiedy typy spod ciemnej gwiazdy starają się dobrać Reacherowi do skóry, a kolejne zbiegi okoliczności czynią go poszukiwanym za morderstwo. Nie pozostaje nic innego jak odbić panią major z więzienia i wespół poszukać osób, którym zależy na skompromitowaniu i uciszeniu Turner.

 Obraz Edwarda Zwicka może byłby całkiem udanym filmem akcji, w którym bohaterowie – wzorem niedoścignionego agenta 007 – piorą wszystkich po mordach, wychodząc z każdej opresji bez szwanku, ale niestety, gdy się łapie kilka srok za ogon, to efekt nie zawsze jest udany. Przy okazji pierwszej części przygód mieliśmy dość prosty schemat. Były major – twardziel  jakich mało, gdy tylko nadepnie mu się na odcisk, bierze sprawy w swoje ręce i nie patyczkując się zanadto, używając brutalnych metod, wymierza sprawiedliwość. W tym przypadku Reacher dostał „partnera”, w postaci major Turner, która co prawda również lubi przyłożyć i jak widać, jest biegła w sztukach walki, ale nie umniejszając nic roli Cobie Smulders (agentce Hill z Avengers) do tej roli wybitnie ona nie pasuje, bądź też jej postać została kiepsko napisana. Urokowi wiecznego chłopca trudno się oprzeć, ale między Cruisem a Smulders nie wyczuwa się ekranowej chemii.

Do schematycznej i ślamazarnie toczącej się fabuły twórcy dorzucili też wątek nastolatki, która może być córką Reachera. Generuje on kilka zabawnych scen, ale w ogólnym rozrachunku odciąga uwagę, marginalizuje główną intrygę, której rozwiązanie z kolei przychodzi dość łatwo. Robienie z twardziela zatroskanego ojca również nie wypada przekonująco.

Po Zwicku można było spodziewać się paru udanych scen akcji i rzeczywiście takowe w filmie się znajdują. Jednakże w kilku miejscach można odczuć nieporadność w wykorzystaniu umiejętności aktorów, zwłaszcza Smulders, jak również użycie takiej lokacji jak Nowy Orlean pozostawia wiele do życzenia.

Kontynuacja przygód Jacka Reachera nie jest filmem, na który czeka się z wypiekami na twarzy. Kolejna sensacja ze stereotypowymi chwytami, nieco przydługa, z rzemieślniczą grą aktorską, ale nic ponad to. Cruise jak zwykle świetnie wygląda na ekranie, ale jego kolejne kreacje są jak klony w imperialnej armii – powtarzalne, identyczne, do znudzenia takie same. Zobaczymy, jak długo jeszcze widzowie będą się nabierać na przewidywalny repertuar tego aktora. Nigdy nie wracaj to jedna z tych produkcji do obejrzenia i zapomnienia. 

Ocena: 4/10

Tytuł: „Jack Reacher: Nigdy nie wracaj”

Reżyseria: Edward Zwick

Scenariusz: Edward Zwick, Marshall Herskovitz, Richard Wenk

Obsada:

  • Tom Cruise    
  • Cobie Smulders    
  • Aldis Hodge            
  • Danika Yarosh
  • Patrick Heusinger        
  • Holt McCallany
  • Judd Lormand

Muzyka: Henry Jackman

Zdjęcia: Oliver Wood

Montaż: Billy Weber

Scenografia: Clay A. Griffith

Kostiumy: Lisa Lovaas

Czas trwania: 118 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus