Monika Błądek „Gloria” - recenzja
Dodane: 08-10-2016 14:14 ()
„Gloria” Moniki Błądek to pierwszy tom cyklu „Sprawiedliwi”. Autorka zapowiedziała już kontynuację. Czy do niej dojdzie, czas pokaże.
Książka zapowiada się ciekawie, jeśli weźmiemy pod uwagę budowę świata. Mamy rok 2035, w którym Unia Europejska już nie istnieje, a Ukraina została rozbita w pył w toczącej się około dziesięciu lat wojnie. We Francji też nie dzieje się najlepiej, płoną miasta, aktywni są konserwatywni islamiści i różnego rodzaju gangi. Do tego dochodzą kosmici, czeczeńscy komandosi i rodzinna tragedia. Zapowiada się smakowicie, bo połączenie nowinek technicznych z przyszłości z postapokaliptycznym klimatem Ukrainy brzmi interesująco. Niestety, ostatecznie pozostaje tragedia, i to nie tylko rodzinna…
Pierwszy rozdział jeszcze podtrzymał moją nadzieję, że będzie dobrze. Gdzieś tam tylko delikatnie zgrzytnęło w jednym zdaniu o emocjach targających bohaterką. Kontekst był jednak zrozumiały, więc nie ma problemu. Niestety, dalej zaczęły się schody. Zaczyna się od szybkiego ujawnienia nastoletniej Glorii, że jej znajomy ze szkoły ma zupełnie inną, ważniejszą funkcję. Autorka stawia czytelnika i swoją bohaterkę przed pytaniem „kim jestem?” i skupia się na emocjonalnych przeżyciach dziewczyny. Zrozumiałbym, gdyby nastolatka, która pierwszy raz widziała postrzał w głowę przeżywała właśnie to zdarzenie. Gloria natomiast, chociaż ma w głowie atak, którego była świadkiem i obiektem, skupia się na swoim wybawcy, koledze i ochroniarzu – Asłanie. Są to myśli skupione na zauroczeniu młodym mężczyzną. Rozumiem, że burza hormonów u siedemnastolatki miała dodać autentyzmu postaci, ale nadmiar tychże, który zaserwowała autorka, spowodował, że Gloria jest postacią bardzo irytującą.
Po dwóch wstawkach pełnych akcji, fabuła przenosi się do Polski. Bohaterka spotyka się z niewidzianą od lat siostrą i razem z całym zespołem ochroniarzy zamieszkuje w jej willi. Perypetie przenoszą nas do szkoły średniej, gdzie siłą rzeczy niepełnoletnia dziewczyna musi chodzić. W szkole natomiast dominują subkultury i antagonizmy narodowościowe. Nie przeszkadza to Glorii zadurzyć się w jednym z chłopaków z nowej klasy. Ile jej to zajęło? Na moje oko jeden dzień spędzony w murach dość specyficznego liceum plastycznego. Zauroczenie z czasem rozwija się i doprowadza do serii niefortunnych zdarzeń, które przyspieszają akcję. Dzieje się to jednak dopiero po połowie książki! Wcześniej przez dobre sto kilkadziesiąt stron borykamy się z problemem „z kim mam stracić dziewictwo?”. W końcu przychodzi czas na zwiedzanie Ukrainy. W jakim celu? Dobre pytanie. Odpowiedź brzmi „coś nas tam ciągnie”. Między wierszami pojawia się kwestia rodziców Glorii i Lidii, jednak czy to jest motyw główny – nie umiem stwierdzić. W wyprawie jest kilka momentów naprawdę budujących klimat, ale poza tym wszystko to chaos.
Tak naprawdę tytułowa postać kładzie książkę na całej linii. Jak na siedemnastolatkę, to Gloria jest bardzo głupiutka i daje temu wyraz niemal na każdym kroku. Jej siostra fabularnie praktycznie nie istnieje. Sytuację trochę ratują „ochroniarze” Igora i Asłan – obaj stają się obiektami westchnień Glorii. Najjaśniejszym punkcikiem wśród bohaterów jest kosmita Trojlo Oril, którego motywy działań są nie do końca zrozumiałe, ale charakter tej postaci totalnie odbiega od pozostałych.
„Gloria” jest napisana bardzo ociężale. Dialogi są drętwe. Wszystkie najważniejsze dla fabuły pytania, które zadaje bohaterka, jej towarzysze zbywają milczeniem lub odpowiedziami, że nie powinna się tym interesować. Jeśli ma się nie interesować, to po co ciągnąć ją na tę nieszczęsną Ukrainę? Słabiutko. Brnąłem przez tę książkę ponad dwa tygodnie, chyba tylko z poczucia obowiązku.
Wykreowany świat, nawet z dużą liczbą niewiadomych związanych z Ukrainą i postaciami Asłana oraz Orila, ujawnionymi pod koniec, miał potencjał. Został jednak zamordowany bezpłciową postacią główną. A może zbyt płciową i skupioną na seksualności? Jest gdzieś na marginesie zakomunikowany motyw „Sprawiedliwych” przewijający się co jakiś czas. Jednak konia z rzędem temu, kto powie czym ci „Sprawiedliwi” tak naprawdę są.
Od strony wydawniczej nie mam książce nic do zarzucenia. Okładka wygląda ładnie i zachęcająco. Mimo dość sporej objętości, nie zanosi się również by grzbiet się nam zagiął. Natrafiłem w sumie na jedną literówkę i miałem wrażenie, że w jednym miejscu zaginął jakiś wyraz.
Z radością kończę przygodę z tą książką i wiem, że już jej nie powtórzę. Jeśli rzeczywiście ukaże się kontynuacja, to mam nadzieję, że autorka odrobi pracę domową i zafunduje Glorii przyśpieszony kurs dorastania emocjonalnego. Będzie to nawet jakoś uzasadnione wydarzeniami z pierwszego tomu.
Wydając werdykt, muszę określić tę powieść jako książkę dla nastolatek lub kobiet, które chcą wspomnieć młodzieńcze lata i powzdychać do napakowanych facetów, będących maszynami do zabijania. Panowie, zalecam omijanie książki dość szerokim łukiem. No chyba, że ktoś lubi podobne klimaty, i nie mam tu na myśli sf/postapo.
Tytuł: „Gloria”
- Autor: Monika Błądek
- Wydawnictwo: Akurat
- Premiera: 7 września 2016
- Oprawa: miękka
- Liczba stron: 480
- Cena: 39,90 zł
comments powered by Disqus