"Rodacy" - recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 03-10-2016 19:22 ()


Jesteśmy brzydcy i chciwi. Dbamy tylko o swoje, sąsiadów traktujemy z góry, wierząc równocześnie, że to my jesteśmy najlepsi, najmądrzejsi, najciekawsi... Choć generalnie nam się nie układa. Nam, czyli Polakom. Czy prawda faktycznie jest taka smutna? Taki obraz wyłania się z „Rodaków” Jakuba Topora, debiutanta na rodzimej scenie komiksowej.

Jednak na dobrą sprawę zbiór tych krótkich, maksymalnie kilkustronicowych historyjek obrazkowych trudno rozpatrywać na zasadzie prostej odpowiedzi na pytanie o prawdziwy czy fałszywy obraz polskiego piekiełka. A to dlatego, iż „Rodacy” to przede wszystkim satyra i - jak to w satyrze bywa - wiele rzeczy jest specjalnie wyolbrzymionych. Choć źródeł społecznego niepokoju/jednostkowych frustracji faktycznie należy szukać w realności.

No i cóż powiedzieć? Jakub Topor, odpowiedzialny zarówno za pomysł oraz scenariusze, jak i wizualną stronę komiksu jest czujnym obserwatorem rzeczywistości. To na pewno. Potrafi zapanować też nad krótką formą, w której pojedynczy bohaterowie – choćby Izydor, który paląc kiepy zawsze doprowadza do jakiejś małej katastrofy czy też Zofia, sfrustrowana i nikczemna przedstawicielka polskiego szkolnictwa – dookreślani są przez historie. Czasami dziwne, najczęściej smutne, niekiedy nieprawdopodobne, innym razem bardzo prozaiczne.

Przykład: opowieść o Jakubie, czyli chłopisku z blokowiska, który - wstydząc się własnego imienia o hebrajskim pochodzeniu - postanowił udowodnić znajomym, że wcale nie jest obrzezany. Demonstracja przyrodzenia odebrana jest jednak jako przejaw homoseksualizmu, więc... trafia z deszczu pod rynnę. Albo historia Agnieszki, której szaleńczy chichot – wywoływany na tle nerwowym – powoduje, że intymne sytuacje są dla niej prawdziwym utrapieniem. Podobnie jak śmierć dziadka, który tuż przed wędrówką do lepszego świata, postanawia, że dziewczyna w spadku dostanie piękne, znaczące NIC.

Topor ma pomysły na żartobliwą treść, satyryczną konwencję, ale czasem brakuje w nich sensownego, to znaczy udanego spuentowania. Czasem pojawiają się idee z kosmosu, nawet dosłownie, gdy UFO porywa jednego z bohaterów. Choć niektóre potrafią zaskoczyć, a i zdarzają się celne podsumowania, jak wtedy, gdy wizytacja księdza na kolędzie tylko chwilowo łagodzi rodzinne spory. Ot, taki obyczajowy gorset bezpieczeństwa, spod którego widać skazę na materiale – ludzkie wady, ułomności.

Jako wady nie należy rozumieć takich, a nie innych rysunków. Topor odnajduje się w satyrycznej konwencji, stosując prostą, dosyć surową kreskę, która koresponduje z treścią. Tyle tylko, że fabułki, choć miejscami oryginalne, jeśli ma się na myśli choćby ekspozycję bohaterów, nie należą do specjalnie odkrywczych. Raczej należy uznać je za banalne. Co nie stanowi jednak sprzeczności z faktem, że autor „Rodaków” potrafi ten banał opowiedzieć, odpowiednio sprzedać.

Wniosek po lekturze jest zatem taki, że Jakub Topor to człowiek dysponującymi takimi cechami – na przykład absurdalnym humorem, zmysłem obserwacji – dzięki którym z czasem może opowiedzieć coś ciekawego. Ciekawszego niż „Rodacy”, choć i ten tytuł ma pewien dziwny, trochę niepokojący urok.

 

Tytuł: "Rodacy"

  • Scenariusz: Jakub Topor
  • Rysunek: Jakub Topor
  • Wydawnictwo: Timof i cisi wspólnicy
  • Liczba stron: 68
  • Format: 150x210 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offsetowy
  • Druk: cz.-b.
  • Wydanie: I
  • Data wydania: 09.2016 r.
  • Cena: 10,50 zł

Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus