„Kroniki Żelaznego Druida" tom 8: „Kołek na dachu" - recenzja

Autor: Mariusz „Orzeł” Wojteczek Redaktor: Motyl

Dodane: 24-09-2016 15:02 ()


Hearne znów to zrobił.  Bezkompromisowa, przepełniona humorem opowieść o wiekowym druidzie Atticusie i jego przyjaciołach z pewnością trzyma poziom poprzednich książek. I choć seria - sama w sobie - nie jest arcydziełem literackim, to stanowi przykład zabawnej, lekkiej literatury, mocno flirtującej z popkulturą.

U Atticusa niewiele się zmieniło. Nadal ma przechlapane u połowy bóstw z każdego wręcz panteonu, jaki wykreowała w swojej historii ludzkość. Aha, nie zapominajmy, że na pieńku ma też z wampirami, których nowy przywódca - Theophilus - dąży do ostatecznego rozwiązania problemu druidyzmu na świecie. A czym jest „ostateczne rozwiązanie” boleśnie nauczyła nas historia, więc nie wróży to Atticusowi nic dobrego. Konfrontacja jest więc nieunikniona, ale jak możemy się domyślać, Hearne nie zamierza kończyć cyklu, więc zapewne naszemu bohaterowi uda się antagonistę pokonać. Pytanie tylko, jak to zrobi i w jakie kłopoty wpadnie po drodze.

Jak wspomniałem, „Kroniki Żelaznego Druida” to nie jest z całą pewnością przykład erudycji literackiej. To raczej sen klasycznego, ukształtowanego na kulturze popularnej nerda. I choć momentami styl literacki niebezpiecznie ociera się o grafomanię, a historia aż zgrzyta od tendencyjnych pomysłów i rozwiązań, to nie mogę się wciąż przy książkach Hearna dobrze nie bawić.

Przede wszystkim humor i szalone upychanie wszelkich bóstw i postaci mitycznych w jednym cyklu. Praktycznie co tom, autor eksploruje nowy panteon. Ostatnimi czasy zawiesił oko na słowiańskich korzeniach, więc „Kołek na dachu” zawiera wątki z naszego kręgu kulturowego. Wracają na scenę polskie wiedźmy, pojawia się historia konia Świętowita i oczywiście nadal trwa historia konfliktu z Lokim, który nieustannie planuje rozpoczęcie Ragnaroku... No, słowem, nie jest lekko. Jeśli doliczymy jeszcze kłopoty Archdruida Owena z trollami oraz piętno śledzące Lokiego, jakiego próbuje pozbyć się Granuaile, da nam to obraz nagromadzenia kłopotów, w jakie Hearne wpakował swoich bohaterów.

Akcja pędzi jak szalona, a rozwiązania może i są często trywialne, jednak nie o to chodzi. Ta książka - jak i pozostałe powieści cyklu - nigdy nie powinny być brane na serio, a raczej jako wspomniany flirt z konwencją literacką. Przerysowani do bólu bohaterowie wciąż i wciąż wzbudzają rozbawienie, a sytuacje niebezpieczne nasuwają tylko pytanie - w jak absurdalny sposób autor rozwiąże je tym razem? Bo to, że je rozwiąże i że będzie to rozwiązanie absurdalne, tego możemy być pewni.

„Kołek na dachu” to rozrywkowa powieść, która niczym nie odbiega poziomem od wcześniejszych tomów „Kronik Żelaznego Druida”. Jest zabawnie, jest dynamicznie. I niepoważnie, jak zawsze. Jeśli szukacie ambitnej, wielowątkowej i posiadającej filozoficzne głębie literatury, to odłóżcie grzecznie tę książkę. Nie spodoba się wam. Ale jeśli chcecie prostej, przerysowanej, pulpowej rozrywki, skrzącej od humoru i popkulturowych rozwiązań - to zapraszam do świata, gdzie dwutysiącletni druidzi nadal wyglądają na lat dwadzieścia parę, podróżują po świecie za pomocą magicznych ścieżek ukrytych w drzewach i wpadają w coraz to nowe kłopoty związane zwykle z jakimś na pozór zapomnianym bóstwem. Cóż, ja bawiłem się świetnie. Jak zwykle.

 

Tytuł: „Kroniki Żelaznego Druida" tom 8:  „Kołek na dachu"

  • Autor: Kevin Hearne
  • Wydawca: Rebis
  • Tłumaczenie: Maria Smulewska-Dziadosz
  • Data publikacji: 06.2016 r.
  • Miejsce wydania: Poznań
  • Liczba stron: 408
  • Oprawa: miękka
  • Format: 130x205 mm
  • Wydanie: I
  • Cena: 39,90

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus