„Sługi boże” - recenzja
Dodane: 20-09-2016 21:03 ()
Dobrego rodzimego kryminału w polskich kinach ze świecą szukać. Zapowiedzi zawsze rozbudzają nasze oczekiwania, a potem okazuje się, że wychodzi jak zawsze. Przeciętnie. Czy w przypadku „Sług bożych” możemy mówić o przełamaniu złej passy?
Już w pierwszej scenie – mocnej i dynamicznej – poznajemy komisarza Warskiego, który w bezpardonowy sposób kończy śledztwo dotyczące pedofila. Wydawać by się mogło, że kolejne sprawy nieco rozgoryczonego życiem i pracą gliny to tylko kwestia chwili. Gdy Warski musi odbębnić sesję u psychologa, bo to nie pierwszy trup w jego ostatnich dochodzeniach, z pobliskiej katedry skacze młoda chórzystka, odbierając sobie życie. A że jest obywatelką niemiecką, sprawą zajmuje się również policja naszych zachodnich sąsiadów. I tak Warski – czy tego chce, czy nie – musi współpracować z policjantką Aną Wittesch, której prawdziwy powód wizyty we Wrocławiu jest owiany tajemnicą.
Dochodzenie w sprawie niewyjaśnionych samobójstw, bo wrocławska katedra okazuje się miejscem feralnym, przyciągającym kolejne ofiary, rozgrywa się w natłoku kłamstw, przemilczanych prawd, a w sprawę zamieszany jest nawet emisariusz Banku Watykańskiego. Można powiedzieć, że twórców poniosła mocno fantazja, bowiem do jednego kotła wrzucili wszystko, co tylko mogli z agentami wywiadów komunistycznych włącznie. Taka konstrukcja fabuły, plus umęczony swymi problemami Warski, odnajdujący chwilowe ukojenie w gorącym romansie ze swoją psycholożką, to jednak nie jest kryminał, jaki całkowicie porwałby widza. Postać styranego życiem komisarza to kalka jakich wiele, a jego zachowania, wykraczające poza policyjne standardy, również nawiązują do licznych stereotypów kryminalnego kina. Trochę szkoda, że postać Warskiego nie została poprowadzona z większą dozą oryginalności.
Dużo lepsze wrażenia sprawia Julia Kijowska jako niemiecka policjantka, o charakterystycznej urodzie oraz enigmatycznym zachowaniu. Jej kreacja wzbudza większe zainteresowanie, bowiem nie jest tak powierzchowna i oczywista jak Warski. Najlepiej z trio głównych bohaterów wypada Adam Woronowicz jako opiekun kościelnego chóru. Jego demoniczna i niezwykle żywiołowa kreacja na długo zapada w pamięci, to właśnie dzięki niej początkową fazę ogląda się z nieustannym zainteresowaniem. Potem niestety, wraz z zepchnięciem aktora na dalszy plan, sumiennie budowane napięcie opada.
Mimo dynamicznego tempa akcji „Sługi boże” sprawiają wrażenie filmu, który rozsadzają od środka niezamierzenie przemycone sceny komiczne, zwłaszcza z komendantem policji. Mącą one zagęszczoną atmosferę kryminału i przekrętów dokonywanych pod szyldem instytucji kościelnej. Nie wszystkie rozwiązania fabularne są trafne, a motyw z panią psycholog – nawet jeśli istotny – to formą realizacji odstaje poziomem od pozostałych wątków. Widać też, że twórcom zdarzyły się potknięcia w montażu, bowiem są sceny, wyglądające jakby były niedokończone.
„Sługi boże” posiadają interesujący punkt wyjściowy, ciekawe postaci, a mimo to ociekają schematami, nieco niedorzecznymi rozwiązaniami, przez co początkowy zachwyt z czasem przemienia się w rozczarowanie. Szkoda, bo potencjał był większy niż przy typowych kryminałach produkowanych nad Wisłą.
Ocena: 5/10
Tytuł: „Sługi boże”
Reżyseria: Mariusz Gawryś
Scenariusz: Mariusz Gawryś, Maciej Strzembosz
Obsada:
- Bartłomiej Topa
- Julia Kijowska
- Małgorzata Foremniak
- Adam Woronowicz
- Krzysztof Stelmaszyk
- Henryk Talar
- Andrzej Konopka
- Zbigniew Stryj
- Michał Meyer
Muzyka: Maciej Zieliński
Zdjęcia: Mikołaj Łebkowski
Montaż: Milenia Fiedler
Scenografia: Janusz Sosnowski
Kostiumy: Anna Englert
Czas trwania: 101 minut
comments powered by Disqus