„Bridget Jones 3” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 11-09-2016 22:08 ()


Po dwunastu latach Bridget Jones ponownie podbija kinowe ekrany. Z jakim skutkiem? Oczywiście rewelacyjnym!

Bridget nie ugania się za mężczyznami, za rozumem tym bardziej. Będąc doświadczoną i dojrzałą kobietą, która właśnie świętuje czterdzieste trzecie urodziny, oddaje się całkowicie pracy. Jednak w tym ważnym dniu powracają wspomnienia niewykorzystanych okazji czy błędnych decyzji. Panna Jones postanawia złożyć jeszcze jedno urodzinowe postanowienie. Czerpać z życia pełnymi garściami. I tak też czyni, ładując się w kaloszach do łóżka milionera czy też po raz kolejny wpadając w objęcia Pana Darcy’ego. Sprawy się nieco komplikują, kiedy okazuje się, że owocem nocnych podbojów jest nieplanowana ciąża. Kto zostanie szczęśliwym ojcem dziecka Bridget Jones? A może wzorem nowoczesnych kobiet, poradzi sobie ona doskonale sama?

Można było mieć wątpliwości czy po tak długiej rozłące z kultową kreacją, a także nie najlepszą ścieżką kariery w ostatnich latach, Renée Zellweger poradzi sobie z rolą. Obawy mijają błyskawicznie już w scenie otwierającej, kiedy Bridget użala się nad sobą kolejny raz, samotnie obchodząc urodziny i nie mając żadnych perspektyw na przyszłość. A później perypetie panny Jones nie tyle nabierają tempa, co mkną niczym szalone do przodu. Jedna noc, a raczej dwie, dość upojne i pokazujące, że dojrzała kobieta nadal jest atrakcyjna, a mężczyźni o nią zabiegają. Bridget pozostaje zawsze sobą, nieco naiwną, roztargnioną ciapą, ale czyż nie za ten sympatyczny wizerunek jej nie kochamy?

Twórcom produkcji udało się w przekonujący sposób poprowadzić fabułę z zamieszaniem wokół ojca dziecka, ustawiając po dwóch stronach barykady całkiem różnych mężczyzn. Dzięki temu dysonansowi, zderzeniu charakterów Marka i Jacka – otrzymujemy zatrzęsienie scen o mega komicznym ładunku, a rywalizacja o względy Bridget nabiera rumieńców. Fabuła jest nasycona, a nawet przesycona kapitalnymi dialogami, wbijającymi w ziemię ciętymi ripostami czy po prostu prostolinijnym, zawsze trafiającym w samo sedno rubasznym humorem. Całość współgra rewelacyjnie niczym orkiestra podczas noworocznego koncertu. Tu nie ma co silić się na oryginalność, tylko dobrze znane schematy ubrać w atrakcyjne szaty. Udało się to w stu procentach. Ale nowe przygody jeszcze panny Jones to nie tylko utrapienie bohaterki z perspektywą rychłego rodzicielstwa. W krzywym zwierciadle pokazane zostały też: rola mediów, staroświeckość poglądów Brytyjczyków, a także dynamicznie zmieniający się i dążący do destrukcji świat. Wszystko to rozgrywa się gdzieś obok fundamentalnych problemów Bridget, takich jak pozostawienie wszystkich dokumentów i kluczy od mieszkania w szczelnie zamkniętym oddziale bankowym. Jej przyziemne troski mają zdecydowanie większą siłę rażenia niż kolejny marsz w obronie praw kobiet.

Bez wątpienia bardzo mocną stroną jest aktorstwo, Renée ponownie bryluje, dając popis swych umiejętności, wtóruje jej zawsze powściągliwy Colin Firth oraz sympatyczny Patrick Dempsey. Role drugoplanowe udanie uzupełniają ten aktorski koncert – przyjaciółki Bridget są nieodzownym elementem komentującym poczynania bohaterki, a perfekcyjnym złodziejem scen niezrównana, zgorzkniała lekarka w fenomenalnej interpretacji Emmy Thompson. W filmie nie ma momentów, na których widz nie śmiałby się do rozpuku.

Powrót Bridget Jones to kino udane, lekkie, rozrywkowe, nieco rubaszne, ale przede wszystkim spełniające swą podstawową funkcję. Dostarczenia widzowi dużej dawki doskonałego humoru, angielskiej flegmy oraz niezapomnianych gagów. Aż trudno uwierzyć, że to jest koniec, panny Jones raczej nie zobaczymy już na ekranie. Dlatego też należy ten film docenić jeszcze bardziej, zwłaszcza za nietuzinkowy talent i autentyzm z jakim Renée Zellweger po raz trzeci bawi nas na ekranie. Gorąco polecam.

Ocena: 8/10

Tytuł: „Bridget Jones 3”

Reżyseria: Sharon Maguire

Scenariusz: Helen Fielding, Dan Mazer, Emma Thompson

Obsada:

  • Renée Zellweger
  • Patrick Dempsey
  • Colin Firth
  • Sarah Solemani
  • Gemma Jones     
  • Jim Broadbent     
  • Sally Phillips     
  • Shirley Henderson  

Muzyka: Craig Armstrong

Zdjęcia: Andrew Dunn    

Montaż: Melanie Oliver

Scenografia: Sara Wan 

Kostiumy: Steven Noble

Czas trwania: 122 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus