„Morgan” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 10-09-2016 16:09 ()


Filmy pokroju „Morgan” można wyliczać bez końca. Zaczynając od klasycznego już „Gatunku” poprzez „Istotę” czy zeszłoroczną „Ex Machinę”. Zabawa w Boga, chęć stworzenia idealnej istoty, sztucznej inteligencji to bardzo wdzięczny motyw dla filmowców. Połączenie kina science-fiction z trzymającym w napięciu horrorem. Dla debiutującego w branży syna Ridleya Scotta dość pojemny temat okazał się jednak zbyt wymagający. Chociaż uczciwe trzeba przyznać, że są w nim mocne momenty – jak przesłuchanie tytułowej bohaterki przez doktora Shapiro – w interpretacji Paula Giamattiego, ale całość nie prezentuje się już tak udanie. Przewidywalny, schematyczny i wtórny scenariusz stanął na przeszkodzie rozwinięcia intrygującej tematyki.

Do tajnego ośrodka badawczego, w związku z zaistniałym tam incydentem, przyjeżdża Lee Weathers – specjalistka od oceniania ryzyka dużej korporacji. Wraz z psychologiem ma ocenić przyczyny agresywnego zachowania eksperymentalnego obiektu, jakim jest Morgan. Byt wyhodowany w laboratorium z syntetycznego DNA. Dla grupy naukowców nie jest to jednak wyłącznie część wysoce dochodowego projektu, po pięciu latach pracy, Morgan stała się dla nich czymś więcej niż tylko doglądanym obiektem badań. Niespotykane zdolności dziewczynki oraz jej olbrzymi potencjał intelektualny wzbudzają w naukowcach nie tylko fascynację, ale też stanowią przełom w eksploracji nieznanych dotąd rewirów nauki. Niestety, Morgan jest niestabilna emocjonalnie, co może doprowadzić do większej katastrofy, niż tylko okaleczenie jednej z pracownic.

W przypadku filmów o podobnej tematyce pojawia się zawsze podobny problem. Jak wprawić widza w osłupienie, dać mu kawałek oryginalnej historii, stworzyć film, który nie będzie tylko napakowany naukowym bełkotem i scenami akcji. W przypadku Morgan próba pogłębienia psychologicznego wizerunku tytułowej bohaterki nie powiodła się. Zrzucenie na karb poznawania kolejnych stanów emocjonalnych agresywnego zachowania, będącego katalizatorem całej fabuły, to zdecydowanie za mało. Szczególnie, gdy szansa na stworzenie ciekawego thrillera była realna – bowiem to właśnie grająca Morgan Anya Taylor-Joy stworzyła niejednoznaczną, porywającą kreację. Terminator o twarzy dziecka.

Niestety fabuła filmu nasączona jest postaciami całkowicie zbędnymi – jak kucharz Skip, albo zmarnowanymi kreacjami uznanych aktorów. Również Kate Mara jako chłodna i wyrachowana przedstawicielka firmy, mimo końcowego twistu, zawodzi. Aż żal patrzeć na ogromny potencjał aktorski niewykorzystany w tej produkcji. Luke Scott nie radzi sobie także za kamerą, lata praktyki jeszcze przed nim. Ujęcia w odizolowaniu Morgan posiadają odpowiedni ładunek napięcia, zwłaszcza scena przesłuchania, ale już te, w których bohaterka pragnie wysforować się na wolność – nie mają tak potrzebnego elementu zaskoczenia czy grozy. Są banalne i przewidywalne.

Po zwiastunie zawsze można powiedzieć, że film zapowiada się na ciekawe widowisko. Jednak jak przyjdzie nam zagłębić się w jego właściwą treść, może okazać się, że niezły pomysł nie został rozwinięty, a potencjał zmarnowany. Tak właśnie jest w przypadku debiutu Luke’a Scotta. Miał do dyspozycji uznanych aktorów i zarys interesującej historii, ale nie potrafił przekuć tego w udany film. Szkoda.

Ocena: 4/10

Tytuł: „Morgan”

Reżyseria: Luke Scott

Scenariusz: Seth W. Owen

Obsada:

  • Kate Mara
  • Anya Taylor-Joy         
  • Rose Leslie     
  • Michael Yare     
  • Toby Jones     
  • Chris Sullivan     
  • Boyd Holbrook     
  • Michelle Yeoh     
  • Brian Cox     
  • Jennifer Jason Leigh     
  • Paul Giamatti     

Muzyka: Max Richter

Zdjęcia: Mark Patten

Montaż: Laura Jennings

Scenografia: Elaine McLenachan

Kostiumy: Stefano De Nardis

Czas trwania: 92 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus