„Rączki złączki” - recenzja

Autor: Pan Jarząbek Redaktor: Motyl

Dodane: 03-08-2016 08:18 ()


Wydawnictwo 2 Pionki przyzwyczaiło nas do publikacji tytułów skierowanych do młodszych odbiorców, aczkolwiek w swoim portfolio ma także grę dla bardziej zaawansowanych graczy - Istambuł. Mnie 2 Pionki urzekły „Szalonymi zegarkami”, grą imprezową, która świetnie sprawdziła się w moim towarzystwie. Niedawno na rynku pojawił się nowy tytuł z tego segmentu, czyli „Rączki złączki”.

„Rączki złączki” to kooperacyjna gra imprezowa, wymagająca sporej zręczności od grających. By móc w nią zagrać będziemy potrzebować od 4 do nawet 8 osób. Rozpoczynamy grę zakładając jedną kolorową opaskę na nadgarstek w taki sposób, by na każdej ręce mieć inny kolor. Na sygnał sędziego każdy z graczy wyciąga dłoń zza pleców i tworzy drużynę z innymi posiadającymi ten sam kolor opaski. Drużyny mogą mieć różne liczebności, a może się też zdarzyć, że ktoś będzie rozgrywał rundę sam. Zadaniem drużyny jest „zbudowanie” słynnej architektonicznej budowli. Może to być np. Wielki Mur Chiński, Wiszące Ogrody Semiramidy czy Piramidy. Budowanie polega na ułożeniu dłoni w sposób przedstawiony na karcie zadania i zrobienie tego zanim inne drużyny czy samotny gracz wykonają swoje zadanie. Jeśli grupa jako pierwsza poprawnie zbuduje budowlę, wszyscy jej członkowie otrzymują żeton punktu. Gracz, który nie dołącza do żadnej drużyny gra według innych zasad. Musi odnaleźć żeton „Zostałeś sam” w kolorze odpowiadającym kolorowi jego opaski oraz wykonać gest jaki przedstawia. Jeśli którykolwiek gracz uzbiera 6 punktów, po 3 dla każdej ręki, zostaje zwycięzcą. Jak widać zasady są bardzo proste, a sama rozgrywka mocno angażuje. Zadania nie są trudne, ale wymagają współpracy i szybkiego reagowania.

Wykonanie gry stoi na wysokim poziomie, chociaż gumki które zakładamy na nadgarstki można łatwo zerwać, jeśli zbyt silnie zdejmujemy je z dłoni. Graficznie gra przeszła ogromny lifting w stosunku do oryginału. Dotyczy to okładki oraz kart zadań. Zmiana ta znacznie poprawiła estetykę i czytelność gry. Pomimo tych zmian część graczy miała problemy z poprawnym odczytywaniem kart zadań, sugerując ich dwuznaczność.

„Rączki złączki” to tytuł, który wymaga pełnej partycypacji wszystkich grających. Nawet jedna osoba mniej zaangażowana od pozostałych potrafi zepsuć innym wrażenia z rozgrywki. Gra jest bardzo dynamiczna i dość szybko się kończy. Podczas budowania jest sporo zamieszania, krzyków i śmiechu. Ręce przeplatają się wzajemnie, gracze przeszkadzają sobie, często ciężko stwierdzić kto zakończył budowanie jako pierwszy. Im więcej grających, tym chaos większy, ale i wzrasta imprezowy walor gry. Mnie najlepiej grało się w gronie pięcioosobowym, panuje wtedy dobry balans pomiędzy faktycznym graniem i radością, jaką gra powinna przynosić. Jeśli gramy z osobami, dla których punkty są ważne, to warto przed każdą rundą wyznaczać sędziego. Będzie on kontrolował nie tylko samo wykonanie zadania, ale przede wszystkim sprawdzał, która grupa skończyła jako pierwsza. Fajnym elementem polskiej edycji jest wprowadzenie na karty rodzimych obiektów takich jak Spodek, Smok Wawelski czy Dąb Bartek.

Gra ma szansę sprawdzić się w towarzystwie osób, które mają dość swobodne podejście do punktów i bardziej nastawiają się na zabawę i śmiech. „Rączki złączki” traktuję bardziej w kategorii zabawki, niż pełnoprawnej gry planszowej. Żywotność gry oceniam na kilka partii, później może się znudzić, a karty dość szybko ograć. Podsumowując: jest to produkt, który musi trafić w odpowiednie ręce, w innym przypadku będzie oceniany co najwyżej przeciętnie.

 

Tytuł: „Rączki złączki”

  • Projektant: Bono Light
  • Wydawnictwo: 2Pionki
  • Data publikacji: 04.2016 r.
  • Wiek: 8+
  • Liczba graczy: 4 – 8
  • Czas gry: 15 min
  • Cena detaliczna: 69,95 zł

Dziękujemy wydawnictwu 2Pionki za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus