„Calvin i Hobbes": „Wszędzie leżą skarby” - recenzja
Dodane: 25-07-2016 16:00 ()
Trudno uwierzyć, że to już dziesiąty zbiór przygód Calvina i jego z pozoru tylko bardziej zrównoważonego tygrysa Hobbesa. A to z tego względu, że pomimo tak licznych przygód rezolutny „chłopiec geniusz” nic nie traci ze swych nadzwyczajnych umiejętności wprawiania w konfuzje zarówno popadających w rezygnacje rodziców, koleżanki z sąsiedztwa, a zwłaszcza usiłującej edukować rzeczonego pani Kornik. Festiwal zwariowanych pomysłów i nieskrepowanej wyobraźni trwa zatem w najlepsze.
Tym razem przeważają zimowe plenery i taka też aura. Toteż okazji do lepienia śnieżnych potworów i dowalania gałkami upatrzonym ofiarom nie brakuje. Calvin standardowo wykazuje się ponadprzeciętnym zmysłem improwizacji (jak np. w kontekście metod transportu śniegu do szkolnej stołówki) i miast rzetelnego przykładania się zarówno do uczniowskich, jak i domowych obowiązków zdecydowanie preferuje przysłowiowe rozwiązania na skróty. Sprzyja ku temu charakterystyczna dlań skłonność do fantazjowania. Stąd raz jeszcze daje o sobie znać nieustraszony astronauta Spiff oraz gadzie alter ego Calvina. Co prawda Calvin niemal na starcie swoich perypetii przyzwyczaił odbiorców tego komiksu do częstokroć aż nazbyt oryginalnego rozwikływania frapujących go problemów. Tym razem zdaje się on przechodzić samego siebie, co w sposób szczególny ujawnia się zarówno podczas śnieżkowych konfrontacji oraz prób improwizowania przy okazji pisemnych sprawdzianów. W sposób szczególny bawią zwłaszcza refleksje Calvina w zakresie egzystencjalnym, teorii sztuki oraz historiozofii. Kumulację trafnie ujętego humoru odnajdujemy również w próbach negocjacji ze Św. Mikołajem i rzecz jasna wymęczonymi inwencją syna rodzicielami. Swoje dokłada także szkolny brutal Mo, potwory spod łóżka, a także - zmuszona znosić humor i podstępy Calvina - Zuzia Derkins. Oczywiście nie mogło zabraknąć Hobbesa, nieocenionego towarzysza zabaw niesfornego malca. Dodajmy, że nierzadko to właśnie ów drapieżny pluszak z lubością odnajduje się w roli prowodyra problematycznych zabaw. Mamy zatem do czynienia z wszystkimi, dobrze już znanymi rozwiązaniami tego cyklu. A jednak nie przestają one rozśmieszać wręcz do rozpuku i tym większe uznanie należy się pomysłodawcy przygód tytułowego duetu; zwłaszcza, że również na tym etapie swojej twórczości (a dodajmy, że „Calvin i Hobbes” powstawał wówczas już od niemal dekady) skutecznie potrafił on wykrzesać się z siebie przejawy wysokiej jakości weny twórczej.
Ponadto Bill Watterson po raz kolejny daję się poznać jako wprawny grafik, z dużą swobodą rozrysowujący zarówno przeważające w tym albumiku sekwencje groteskowe, jak i incydentalne sceny wykonane w manierze realistycznej. Tych bowiem jest tu za sprawą bogatej wyobraźni Calvina co najmniej kilka. Zgodnie ze standardami konwencji komiksu prasowego, również tutaj mamy do czynienia z koncentrowaniem się autora na kluczowych szczegółach. Dalsze plany, o ile w ogóle wyłaniają się z pustki otoczenia, pełnią co najwyżej funkcje pomocniczą i uzupełniającą tam gdzie jest to niezbędnie konieczne. Po raz kolejny nie zabrakło również wzbogacenia całości o plansze z naniesionym kolorem.
„Calvin i Hobbes” to sprawdzona firma. De facto nie sposób mówić o słabszych momentach, jako że większość zawartych w niniejszym tomiku gagów zdaje się być co najmniej gruntownie przemyślana, a niekiedy ocierająca się wręcz – nie bójmy się tego słowa – o geniusz.
Tytuł: „Calvin i Hobbes": „Wszędzie leżą skarby”
- Tytuł oryginału: „There’s Treasure Everywhere”
- Scenariusz i rysunki: Bill Watterson
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Piotr W. Cholewa
- Wydawca wersji oryginalnej: Andrews & McMeel
- Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
- Data publikacji wersji oryginalnej: 15 marca 1996
- Data publikacji wersji polskiej: 13 lipca 2016
- Wydanie II
- Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
- Format: 21,5 x 16,5 cm
- Papier: offset
- Druk: czarno-biały
- Liczba stron: 176
- Cena: 29,99 zł
Zawartość niniejszego tomiku publikowano pierwotnie w postaci tzw. pasków gazetowych pomiędzy 30 sierpnia 1993 r. a 8 kwietnia 1995 r.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie tytułu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus