"Iluzja 2" - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 23-07-2016 13:16 ()


Pokażę wam magiczną sztuczkę. Oto przed wami kurtyna. Kurtyna idzie w górę, a za nią pusty ekran. Lecz już za chwilę na tym ekranie ujrzycie dziwy nad dziwami, wspaniałości i niezwykłości. Zabiorę was tam, gdzie feeria barw i kaskada dźwięków omamią wasze zmysły. Zabiorę was w świat iluzji. No, a w zasadzie jej drugiej części.

Iluzja doczekała się bowiem kontynuacji. Całkiem przyjemny, choć momentami nieco naciągany heist movie o grupce iluzjonistów/złodziejaszków sprzed paru lat zebrał wystarczająco duże grono fanów i wygenerował dochód uzasadniający pociągnięcie opowieści dalej. Pociągnięcie jest tu stwierdzeniem bardzo zasadnym, bo Iluzja 2 pod względem fabuły stanowi bardzo logiczne i twórcze rozwinięcie historii z oryginału. Po brawurowej ucieczce w finale pierwszej części, Czworo Jeźdźców ściganych przez FBI pozostaje w ukryciu. Presja sytuacji prowadzi do konfliktu pomiędzy Davidem Atlasem (Jesse Eisenberg), który ma dość pozostawania pionkiem w czyjejś grze, a agentem Rhodesem (Mark Ruffalo), przywódcą Jeźdźców, który trzyma ich pod kloszem dla ich własnego dobra, planując jednocześnie ich powrót w wielkim stylu. Niestety brawurowy wyczyn, jakiego podejmują się Jeźdźcy, okazuje się pułapką. Rhodes zostaje odseparowany od swoich podopiecznych i rusza im na pomoc, Atlas postanawia wykorzystać szansę na wykazanie się i na własna rękę wykaraskać ekipę z tarapatów.

Mówiąc krótko - intryga jest ciekawa i wciągająca, ale też jednocześnie wyraźniejsza i bardziej przejrzysta. Podczas gdy w części pierwszej praktycznie do samego końca motywy naszych bohaterów były nie do końca jasne, to tutaj są one o wiele wyraźniejsze. Przetrwanie, zjednoczenie i zemsta to hasła, które przyświecają naszym bohaterom jasno określając po co pakują się z jednej kabały w drugą. Film nie traci przez to wcale na tajemniczości ani nie przestaje być intrygujący, a zyskuje jednocześnie zdecydowanie lepszą spójność narracyjną. Także wielkie brawa za scenariusz jednocześnie intrygujący i czytelny, a także naszpikowany efektownymi scenami akcji, które utrzymają widza w napięciu od początku do końca. Mam tylko w zasadzie dwa niewielkie „ALE”. Mimo że film jest wciągający, to momentami bywa przewidywalny, choć nie ze względu na subtelne wskazówki, jakie podrzucają nam scenarzyści. A po drugie, końcowa fabularna wolta ponownie wydaje się być doczepiona do scenariusza na siłę i jest oględnie mówiąc taka „od czapy”.

Co do aktorstwa to w zasadzie mamy tu powtórkę z rozrywki. Ci aktorzy, których już znamy - kolokwialnie mówiąc - robią robotę, w szczególności Jesse Eisenberg wcielający się neurotycznego Davida Atlasa. Gra jest naturalna, postaci wyraziste i widać, że aktorzy włożyli w pracę wiele serca. Co do nowych twarzy to mamy ich niewiele. Jest Lizzy Caplan, która wciela się w zawadiacką Lulu, nowy nabytek Jeźdźców, której entuzjazm dobrze równoważy zgryźliwość reszty zespołu oraz gwiazda trailera Daniel „Ta-Daa” Radcliffe, odgrywający Waltera Marbiego, zatwardziałego technokratę i wroga wszelakiej magii i czarowności. Rola o tyle ciekawa, że będąca pełnym przeciwieństwem najbardziej znanej kreacji Radcliffe'a. O dziwo radzi on sobie równie dobrze z różdżką w ręku, co pośród dziesiątek wyświetlaczy swoich technologicznych zabawek.

Jak wiemy, prawdziwy magiczny spektakl nie może się jednak oprzeć bez stosownej oprawy. Dym i lustra są wszakże nieodłącznymi elementami snucia iluzji. Na tym poziomie film również nie zawodzi, choć kolorystyka jest momentami bardziej przytłumiona i brudniejsza niż w części pierwszej, to o wiele lepiej pasuje do większej dramaturgii obrazu. Bynajmniej nie znaczy to, że film poszedł kompletnie w stronę twardego, brudnego i ponurego show. Co to to nie, po prostu można gołym okiem zauważyć korelacje kolorystyki filmu z dramaturgią. Jeźdźcy zaszczuci i zdesperowani to kolory zimne i twarde, o ograniczonej palecie barw. Jeźdźcy w swym żywiole, czyli pośród spektakularnego magicznego show, to powrót do spektakularnej ferii soczystych kolorów. Krótko mówiąc, bardzo ciekawy i estetycznie satysfakcjonujący sposób na powiązanie akcji z obrazem. Do tego oczywiście dobrze dobrana muzyka, choć żadna z kompozycji nie zapada jakoś szczególnie w ucho, to doskonale łączy się z obrazem i akcją, płynnie spajając się w organiczną całość.

Iluzję 2 mogę bez wyrzutów sumienia polecić każdemu kinomanowi szukającemu przyjemnej i lekkiej rozrywki. Intryga jest wystarczająco głęboka, aby przykuć widza do fotela i pomimo kilku przewidywalnych momentów kryje w sobie sporo niespodzianek, które powinny usatysfakcjonować odbiorcę. Warstwa audiowizualna doskonale spaja film w całość podkreślając dramaturgię. Jeśli lubicie część pierwszą, Iluzja 2 również przypadnie wam do gustu, jeśli filmu nie znacie dajcie magii szansę i dajcie ponieść się w świat iluzji i ułudy..

 

Tytuł: "Iluzja 2"

Reżyseria: Jon M. Chu 

Scenariusz: Ed Solomon, Peter Chiarelli

Obsada:

  • Jesse Eisenberg
  • Mark Ruffalo
  • Lizzy Caplan         
  • Jay Chou
  • Woody Harrelson
  • Morgan Freeman
  • Daniel Radcliffe
  • Michael Caine
  • Dave Franco
  • Sanaa Lathan

Muzyka: Brian Tyler

Zdjęcia: Peter Deming    

Montaż: Stan Salfas

Scenografia:  Martin Foley

Kostiumy: Anna B. Sheppard

Czas trwania: 129 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji


comments powered by Disqus