„Souichi i jego głupie klątwy” - recenzja
Dodane: 18-07-2016 14:46 ()
„Souichi i jego głupie klątwy” to kolejny horror Junji Ito, jednak odbiegający nieco klimatem od poprzednich jego pozycji. Przede wszystkim dlatego, że główny sprawca wszelakich nieszczęść, tytułowy Souichi, to piątoklasista i jego „klątwy” są dostosowane do wieku. Jeżeli ktoś sięgając po ten tytuł ma nadzieję na historię pokroju „Tomie”, „Gyo” lub „Uzumaki” to może się trochę rozczarować. Nie otrzymujemy tu aż tak trzymających w napięciu tajemniczych przygód, a raczej rozkapryszone dziecko walczące z całym otaczającym światem swoimi klątwami. Poza tym znajdziemy tu więcej groteski niż horroru.
Souichi odbiega od swoich rówieśników. Jest nieśmiały, z nikim się nie przyjaźni, a wręcz lubi innym zadawać ból i straszyć. Tylko nie do końca mu to zawsze wychodzi. Poznajemy go przez pryzmat dwójki kuzynów, którzy przyjeżdżają do rodziny na wakacje. Yuusuke i Michina, którzy pierwszy raz odwiedzają krewnych, są zdziwieni zachowaniem chłopca, stroniącego od ludzi, rozmawiającego z lalkami czy też ssącego gwoździe, oficjalnie z powodu anemii (aby uzupełnić niedobór żelaza), a tak naprawdę umieszczającego je w ustach, aby wyglądały jak kły. Dla domowników zachowanie Souichiego nie wydaje się czymś przerażającym ani nawet dziwacznym, traktują je bardziej jak ekscentryczne zachowanie rozpieszczonego przez nawiedzoną babcię dzieciaka. Nawet lalki, które przekuwa gwoździami, wywołując reakcje wyjęte rodem z vodoo czy też szmaciane kukły, które zastępują ludzi nie wydają się czymś niespotykanym dla otoczenia. Zachowanie Souichiego, które powinno straszyć jest od tego dalekie. Brak tu klimatu grozy, znanego z innych dzieł Ito. A wręcz można powiedzieć, że zanim zdoła się on w danej chwili rozwinąć nagle zostaje stłamszony. Jakby autor robił to specjalnie. Z jednej strony Souichi próbuje zrobić coś przerażającego, a po chwili staje się ofiarą własnych działań, co może bardziej rozbawić niż przerazić. Wychodzi z tego groteska horroru, ale może właśnie był taki zamiar autora, aby ukazać coś zupełnie innego. Kreowanie przerażającej istoty, którą w przyszłości może stać się Souichi. Takie pierwsze kroki „potwora”.
Oprócz tytułowego bohatera, prymat historii wiodą jego kuzyni i rodzeństwo oraz parę pobocznych postaci, ale wszyscy są w jakiś sposób związani z rodziną Tsujii jak np. postać nauczyciela lub właściciela lasu. Ito nie zgłębia się za bardzo w ich charaktery, są oni bardziej jak statyści, którym może dokuczać Souichi. Przygody nawiedzonego chłopca (bo jakby nie patrzeć skądś czerpie swą moc, ożywiając kukły czy zmarłego) są podzielone na pojedyncze historie, które mogą być czytane oddzielnie, bez wpływu na akcję. Trochę podobny układ jak w „Tomie”, z tym, że tam wydarzenia działy się na przestrzeni różnych lat i w innych miejscach, a tutaj mamy układ chronologiczny. Widzimy zaznaczony upływ czasu, najpierw pierwsza wizyta kuzynów, potem kolejna i wspomnienie poprzednich wydarzeń. Nie jest to jednak jedna spójna historia, jak było to w przypadku „Uzumaki”. Gdybym miała wybrać najciekawszą, czy też może najdziwniejszą (najstraszniejszej nie ma) opowieść, to najbardziej podobała mi się ukazana przeszłość Souichiego i wychowanie przez nawiedzoną babcię, którą wszyscy również traktowali jakby w jej zachowaniu nic specjalnego nie było.
Patrząc na stronę graficzną „Souichi i jego głupie klątwy” również odbiega od innych pozycji Ito. Ilustracje mistrza horroru zazwyczaj mają w sobie jednocześnie piękno, jak i powodują obrzydzenie. Jego kreska jest dopracowana, dokładna, a wyobraźnia podsuwa mu niestworzone wizualizacje potworów czy innych szkarad, ale i one mają w sobie to „coś”, co przyciąga i przeraża, jak np. dzielące się ciało w „Tomie”. Niestety, tutaj tego kunsztu autora nie doświadczymy. Bardzo mało jest tej specyficznej kreski Ito. Nie licząc chmurnego spojrzenia Souichiego, potwornej modelki, czy ożywionych kukieł nie doświadczymy nic, co mogłoby tak naprawdę przerazić. A nawet i te przykłady są ukazane w dość przystępny sposób. Wszystko jest aż nazbyt ładne i zwyczajne jak na Junji'ego. Z drugiej jednak strony pasuje do tego typu opowieści, która do końca nie jest horrorem, a jedynie wybrykami dzieciaka, co prawda przesyconymi jakąś magią i posiadającymi pewną dozą nierealności, ale tylko wybrykami. Bo czy może przerazić ktoś, kto w jednej chwili wydaje się, że wysysa z kogoś krew, a w drugiej zaraz rozbolał go brzuch, bo przejadł się lodem? Albo próbuje kogoś zranić, plując gwoździami, a po chwili zostaje wytargany za ucho przez starszego brata? Na to pytanie musi odpowiedzieć sobie każdy, kto przeczyta te opowieści. Jeśli ktoś oczekuje dobrego horroru, to nie jest to pozycja dla niego. Również, jeśli zaczyna dopiero przygodę z dziełami Ito, to nie jest to historia, od której powinien zacząć. Dla wszystkich wielbicieli Ito czy też kolekcjonerów jego twórczości na pewno będzie to coś innego. Może im się nie spodoba, a może wręcz rozbawi i zrozumieją zamysł autora, w którym zrodził się chłopiec, mający być potworem, ale jeszcze do tego nie dorósł. Jako ciekawostkę dodam, że w „Yami no koe” (ang. Voices in the Dark), będącym zbiorem one-shotów, znajduje się opowieść z dorosłym Souichim, gdzie ukazane jest jak dalej potoczyło się jego życie, czy stał się prawdziwym potworem i jego „klątwy” stały się bardziej realne.
Wydanie, podobnie jak pozostałe pozycje z serii Kolekcji Horrorów Ito prezentuje się bardzo dobrze. Dopracowany wolumin, w formacie powiększonym, z elegancką obwolutą. Pochwalić należy druk, w którym czerń jest bardzo nasycona. Wyróżnia się ona w ilustracjach Ito, gdyż mało jest tutaj szarości i cieniowania. Nieodpowiedni odcień, nie oddałby właściwie kreski autora. Szkoda, że jakość wydania czy też dobre ilustracje (chociaż mało straszne) nie idą w parze z jakością historii. Tylko dla wielbicieli Ito.
Tytuł: „Souichi i jego głupie klątwy”
- Scenariusz: Junji Ito
- Rysunek: Junji Ito
- Wydawnictwo: JPF
- Liczba stron: 412
- Format: A5
- Oprawa: miękka w obwolucie
- Papier: offsetowy
- Druk: cz.-b.
- Wydanie: I
- Data wydania: 10.2015 r.
- Cena: 44,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu JPF za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus