"XIII Mystery" tom 6: "Billy Stockton" - recenzja
Dodane: 07-07-2016 13:28 ()
Burzliwym przygodom Jasona MacLane’a zawsze towarzyszyły zastępy drugoplanowych postaci. Uczestnicy sławetnego spisku, tajni agenci, zabójcy na zlecenie czy po prostu przypadkowe osoby, które znalazły się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. Jednym z nich był Billy Stockton, współwięzień w Plain Rock. Jak pamiętamy, w albumie „Wszystkie łzy piekła” MacLane (wtedy jako Steve Rowland) podjął się brawurowej ucieczki z silnie strzeżonej placówki więziennej, położonej gdzieś na pustkowiu. Początkowo miał uciekać sam, ale niespodziewanie przyłączył się do niego młokos Stockton. Co takiego wydarzyło się owego feralnego dnia w więziennej celi, że młody Billy wzbudził zainteresowanie XIII?
Twórcy szóstego tomu „XIII Mystery” subtelnie nawiązują do wydarzeń rozgrywających się w trzecim albumie sztandarowego cyklu. Spinają one swoistą klamrą opowieść o Billym – pochodzącym z zamożnej rodziny, który w młodym wieku przeżył olbrzymią traumę. Jego rodzice zginęli w samolotowej kraksie, a on sam szczęśliwie uszedł z życiem. Niewątpliwie dla małego chłopca było to wydarzenie, które głęboko odcisnęło się na jego psychice. Oddany pod opiekę dalekiej rodziny – Stocktonów - nie miał lekkiego życia, ale też nie był łatwym dzieckiem do wychowania. Wstrząs i pamięć o tragicznym wypadku doprowadziły do zachowań iście psychotycznych, a pozbawiony fachowej pomocy Billy coraz bardziej pogrążał się w mroku trawiącym jego umysł, co w rezultacie doprowadziło do zaburzenia dysocjacyjnego tożsamości. Poniewierany przez bliskich, gardzony i wyszydzany, z czasem musiał dać upust nagromadzonym latami złym emocjom.
Na tym etapie – wspomnień z dzieciństwa – historia Billy’ego nie ma większego znaczenia dla głównego spisku. Jednakże obecność Stocktona w domu sędziego Allenby’ego, gdzie w gronie szacownych gości znalazło się kilka głośnych nazwisk, stanowi ciekawą próbą wmieszania tak mało istotnej postaci do naczelnego wątku serii. Szkoda jedynie, że wydarzenia te rozgrywają się już w finale albumu, bowiem większa część opowieści poświęcona została dorastaniu Billy’ego na farmie.
Patrząc na Stocktona jako przypadkowego współwięźnia, nic nieznaczącą osobę w głównym spisku, przydzielenie mu oddzielnej historii można odbierać jako zachciankę lub fanaberię. Jednakże fabuła nakreślona przez Laurenta Fredericka Bollee jest niezwykle przekonująca i całkiem nieźle radzi sobie jako dramat obyczajowy o chłopcu, który w wyniku dziecięcych traum pogrążył się w szaleństwie. Ponadto udanie rozwija uniwersum XIII, pokazując jednocześnie, że nawet tak mało znaczące osobowości jak Stockton mogły mieć związek z głównymi architektami spisku, nawet jeżeli nie zdawały sobie z tego sprawy.
W przypadku serii „XIII Mystery” pomysł przydzielenia każdego albumu innej parze autorów jest o tyle interesujący, że mamy możliwość śledzenia dobrze znanych nam wydarzeń z innej perspektywy. Spójność uniwersum jest zachowana, a jedynym ograniczeniem może być wyłącznie kreatywność twórców. Jest to jeden z argumentów, które sprawiają, że po kolejne tomy sięgam z niekłamaną radością, pragnąc przekonać się, co dokładnie wydarzyło się w tle głównych wydarzeń, a nie zostało ukazane przez duet Van Hamme/Vance. Polecam.
Tytuł: "XIII Mystery" tom 6: "Billy Stockton"
- Scenariusz: Laurent-Frederic Bollee
- Rysunki: Steve Cuzor
- Kolor: Meephe Versaevel
- Tłumaczenie: Jakub Syty
- Wydawnictwo: Taurus Media
- Data wydania: 20.06.2016 r.
- Druk: kolor, kreda
- Oprawa: twarda
- Stron: 56
- Cena: 39 zł
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus