„Tako milczy Zaratustra” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 30-03-2016 17:50 ()


Zaratustrianizm to jedna z tych religii, której się nie udało. Istniały bowiem wszelkie przesłanki, że uzyska ona status wyznania o zasięgu globalnym. Predestynowała ją ku temu  zarówno złożona i spójna doktryna, polityczny potencjał monarchii perskiej oraz skala oddziaływania na systemy religijne mieszkańców Bliskiego Wschodu. Tymczasem to właśnie ów region świata okazał się kolebką najbardziej wpływowych współcześnie religii – chrześcijaństwa oraz islamu.

Mało tego! Oparty w dużej mierze na zaratustriańskich koncepcjach manicheizm przez przeszło dwa stulecia skutecznie konkurował ze starożytnym chrześcijaństwem. Enklawy zwolenników proroka Maniego przetrwały w zachodnich Chinach do schyłku XIV w., a odległe echo jego doktryny dało się słyszeć zarówno wśród prowansalskich katarów jak i bułgarskich bogomiłów. Znaczenie wpływu zaratustrianizmu na judaizm okresu II świątyni (517 p.n.e. – 70 n.e.) oraz formujące się chrześcijaństwo jest w jeszcze większym stopniu dostrzegalne w trakcie lektury m.in. Księgi Daniela, Zachariasza czy Listu do Hebrajczyków, w których mowa o rozbudowanej hierarchii anielskiej, wzorowanej na perskich tradycjach religijnych. Klarowny podział na dwie zantagonizowane sfery rzeczywistości, nacisk na wysokie standardy etyczne, skonkretyzowana wizja życia pozagrobowego i złożona eschatologia (nie wyłączając motywu mesjanistycznego) - to tylko ważniejsze elementy doktrynalne, które w okresie dominacji imperium Achemenidów (539-332 p.n.e.) przeniknęły do ówczesnego judaizmu. Reminiscencje nauk przypisywanych Zaratustrze są zatem dostrzegalne po dzień dzisiejszy. Nawet jeśli opierająca się na nich wspólnota religijna, w przeszłości regularnie przetrzebiana m.in. przez muzułmanów i Mongołów, ogranicza się współcześnie do niewielkiej populacji.

Nicolas Wild, autor autobiograficznego komiksu „Kaboul Disco”, zdecydował się zmierzyć z tym tematem w charakterystyczny dlań sposób. Efektem tego jest jego kolejna komiksowa opowieść, na której kartach wątki z odbytych przez tego autora podróży przeplatają się z literacką fantazją. Jako oś fabularna tej liczącej ponad dwieście plansz opowieści posłużyły losy Cyrusa Yazdaniego, zamordowanego w roku 2006 popularyzatora zaratustrianizmu. Na pierwszy rzut oka wspomniany osobnik sprawia wrażenie typowego „produktu” rewolucji obyczajowej 1968 r. Zainfekowany marksizmem, przejawiający ambicje intelektualne i pretensjonalne zadęcie charakterystyczne dla tzw. post-oświeceniowców, angażuje się w ruch kontestujący udział Stanów Zjednoczonych w obronie Wietnamu Południowego. Uchyla się od służby wojskowej, chętnie sięga po państwowe dotacje i z niewiele mniejszym zapałem szermuje hasłami z repertuaru wojujących ateistów. O dziwo jednak zamiłowanie do religijnych tradycji ojczystego Iranu okazuje się dlań na tyle silne, że Yazdani staje się jednym z najbardziej aktywnych krzewicieli dziedzictwa Zaratustry. Rzecz jasna nie tyle jako systemu religijnego samego w sobie, co raczej ciekawostkę etnograficzną z zamierzchłej przeszłości o istotnym znaczeniu kulturotwórczym. Kolejne epizody z życia tej na swój sposób nie wolnej od paradoksów postaci poznajemy za pośrednictwem blogera i obieżyświata imieniem Nicolas, komiksowej hipostazy autora. Bywający w środowisku afgańskich imigrantów przypadkowo napotyka Sophie, jedną z córek Cyrusa Yazdaniego. To właśnie owo spotkanie staje się zaczątkiem wgłębiania Nicolasa w meandry zarówno osobowości zamordowanego aktywisty jak i zaratustrianizmu.

Nicolasa Wilda śmiało można uznać za jeszcze jednego epigona formuły narracyjnej zaproponowanej przez Marjane Satrapi. Nie jest to zresztą zarzut, a raczej próba przyporządkowania tego autora do konkretnego nurtu we współczesnym komiksie europejskim. Zresztą rzeczony nie kryje swoich artystycznych afiliacji i bez większego problemu odnajdziemy na kartach tej opowieści co najmniej jeden trop wprost wiodący ku „Persepolis”. Zbieżności z twórczością irańskiej autorki jest tu nie mało – począwszy od z reguły oszczędnej w detale warstwy plastycznej (nawet jeśli Wild okazjonalnie pozwala sobie na znacznie więcej niż Satrapi), poprzez laicki światopogląd forsowany w wypowiedziach większości udzielających się tu postaci aż po złowrogi cień Ajatollaha Chomeiniego.

Wild nie ustrzegł się również typowej dla wzmiankowanego nurtu nadmiernej subiektywizacji w prezentacji podjętego zagadnienia. Mamy zatem nie tyle przybliżenie faktycznej doktryny zaratustriańskiej, co raczej pobieżne, przefiltrowane przez światopogląd autora (a tym samym zniekształcone), wyobrażenia na jej temat. Dotyczy to m.in. błędnej charakterystyki medo-perskiej eschatologii jak i zasadniczego charakteru tej religii. Ta bowiem zwykła być niekiedy określana – tak jak na kartach niniejszego komiksu – mianem monoteistycznej. Owo stwierdzenie ma jednak charakter wtórny, jako że mamy do czynienia z de facto dualistyczną wizją rzeczywistości, zakładającą równorzędność światła i ciemności, dwóch zasadniczych pierwiastków wszechstworzenia. Do rangi humoreski wypada natomiast zaliczyć kategoryczne stwierdzenie, jakoby znani z tradycji wszesnochrześcijańskiej Trzej Królowie byli wyznawcami zaratustrianizmu. Choćby z tego względu, że najzwyczajniej nie wiadomo nawet ilu ich było (kto nie wierzy, niech zechce sprawdzić w drugim rozdziale Ewangelii Mateusza), a tym bardziej jakiej religii zwykli oni hołdować. Warto mieć zatem na uwadze skłonność Wilda do nadinterpretacji i niedokładności. Ta okoliczność nie musi być zresztą spowodowana celowym zabiegiem formalnym autora, lecz po prostu jego niedostatecznym rozeznaniem w podjętej tematyce. Tym bardziej, że zaratustrianizm to może nie tyle przysłowiowy kwiatek do kożucha na siłę „dopięty” do tej opowieści, co raczej pretekst do przyjrzenia się perypetiom Cyrusa Yazdaniego.

Przynajmniej część potencjalnych odbiorców tego tytułu irytować mogą uproszczone oceny (np. w kontekście kluczowej roli Parsów w rozwoju gospodarczym współczesnych Indii), ateistyczny prozelityzm i rażące naiwnością podejście do kwestii napływu imigrantów m.in. z Afganistanu. Owe czynniki w niczym jednak nie uchybiają solidności wykonania tego utworu, na ogół sprawnego prowadzenia udzielających się tu postaci, a nade wszystko profesjonalnej realizacji jego warstwy plastycznej. Jak już wspomniano, Wild przysłowiowej Ameryki nie odkrywa; bazuje bowiem na rozwiązaniach wypracowanych przez wcześniejszych twórców. Czyni to jednak z dużą wprawą, a o jego rysunkach można śmiało rzec, że mają one swoją duszę. Do pewnego stopnia można również uznać wartość poznawczą tej pozycji. Jest to bowiem bodajże pierwsza w Polsce komiksowa produkcja przybliżająca zaratustrianizm, religię o tradycjach sięgających według niektórych badaczy ok. 1000 r. p.n.e. Już tylko z tego powodu warto sięgnąć po ten tytuł, który nie powinien zawieść zarówno wielbicieli twórczości Marjane Satrapi jak i Guya Delisle’a.

Tytuł: „Tako milczy Zaratustra”

  • Tytuł oryginału: „Ainsise tut Zarathoustra”
  • Scenariusz i rysunki: Nicolas Wild
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Wojciech Birek
  • Wydawca wersji oryginalnej: La boîte à bulles
  • Wydawca wersji polskiej: Timof i cisi wspólnicy
  • Data premiery wersji oryginalnej: 21 marca 2013 r.
  • Data premiery wersji polskiej: 20 marca 2016 r.
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 16,5 x 24 cm
  • Druk: czarno-biały
  • Papier: offset
  • Liczba stron: 224
  • Cena: 69 zł

    Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus