"Wstrząs" - recenzja
Dodane: 14-03-2016 20:02 ()
Will Smith należy do tej grupy aktorów, która skrupulatnie wybiera swoje ekranowe role, poszukując nowych wyzwań, a niekoniecznie ładując energię w niepotrzebne sequele. Bez wątpienia „Wstrząs” był dla niego swego rodzaju wyzwaniem, bo na co dzień nie mamy okazji oglądać go w podobnych kreacjach. Jak zatem poradził sobie w produkcji Petera Landesmana?
Dla Amerykanów futbol jest najważniejszym sportem, stadiony odwiedza tysiące rodzin z dziećmi, aby oglądać swych ulubionych gladiatorów w walce o najważniejsze trofea. To nie tylko sport, widowisko, ale też bardzo intratny biznes dla włodarzy NFL. Można rzec, że dla wielu średnich miast posiadanie drużyny w lidze to prestiż i dodatkowe miejsca pracy. Jak w każdym sporcie, także i w futbolu dochodzi do licznych kontuzji, a zawodnicy, szprycowani najróżniejszymi specyfikami, poświęcają się dla drużyny nie tylko w imię ducha walki, ale też materialnych korzyści. Kariery nie trwają przecież na tyle długo, by grać nieprzerwanie do emerytury.
„Wstrząs” skupia się na odkryciu jakiego dokonał doktor Bennet Omalu. Pewnego dnia do biura koronera trafia były gracz – Mike Webster. Przyczyna śmierci wydaje się oczywista, zawał, ale doświadczony patolog nie daje wiary wstępnym badaniom i decyduje się na pełną sekcję, którą sam finansuje. Wynik okazuje się przerażający. Lata kariery, wielokrotne zderzenia z innymi graczami doprowadziły do poważnych uszkodzeń w mózgu, które były przyczyną dziwnych zachowań Webstera podczas jego ostatnich dni. Kolejne przypadki śmierci zawodników NFL zmuszają Omalu do podjęcia stanowczych kroków i publikacji swoich naukowych osiągnięć. Patolog cieszący się nieskazitelną opinią znajduje wsparcie w swoim szefie, ale jego praca to wyraźne zagrożenie dla wielkiej korporacyjnej organizacji jaką jest NFL. Naciśnięcie na odcisk giganta powoduje próby dyskredytacji naukowca, a nawet groźby pozbawienia go życia. Ten jednak, nie zrażając się, postanawia za wszelką cenę dowieść swoich racji, w grę wchodzi bowiem ludzie życie.
Jak na historię opartą na faktach „Wstrząs” nie wzbudza zbyt dużych emocji. Jest mdły, nudny, a napięcie praktycznie nie istnieje. Wszystkie zagrożenia i tragedie jakie spotykają Omalu i jego małżonkę są pokazane w beznamiętny sposób, aby tylko nadać historii odrobinę dreszczu emocji. Nie jest to jednak zrobione ani przekonująco, ani zagrane jak chociażby w „Informatorze” Michaela Mana, który podejmował podobną tematykę, dotyczącą afery z produkcją wyrobów tytoniowych i ich zagrożeniem dla życia. W tym przypadku Omalu stara się udowodnić negatywny wpływ na zdrowie człowieka wielokrotnych zderzeń podczas gry. Bez wątpienia futbol amerykański jest jedną z najbardziej kontaktowych gier, ale środki ochrony zawodników czy sama wiedza na ten temat jest niewystarczająca.
Mimo kilku głośnych nazwisk „Wstrząs” zawodzi też na polu aktorskim. Ze stawki artystów wybija się głównie Smith, ale nie za sprawą brawurowej gry, a raczej stoickiej kreacji popartej niecodziennym, acz przekonującym, nigeryjskim akcentem. Widać, że Will Smith zapragnął mieć w swoim dorobku rolę odbiegającą od wizerunku bohatera kina akcji, i po części jej podołał. Szkoda tylko, że bez wsparcia pozostałych aktorów sam nie pociągnął tego filmu.
Cały problem ze zdiagnozowaniem i odkryciem CTE to doskonały materiał na film dokumentalny bądź pełni biograficzny obraz, ilustrujący ogrom pracy i zaangażowanie doktora Omalu. Nadanie mu formy dramatu z domieszką thrillera, zresztą nieudanego, spowodowało, że seans jest męczarnią, a powinno być raczej odwrotnie. Niestety na rolę życia Will Smith musi jeszcze poczekać, ta jego kreacja długo nie pozostanie w pamięci.
Tytuł: "Wstrząs"
Reżyseria: Peter Landesman
Scenariusz: Peter Landesman
Obsada:
- Will Smith
- Alec Baldwin
- Albert Brooks
- Gugu Mbatha-Raw
- David Morse
- Arliss Howard
- Mike O'Malley
- Eddie Marsan
- Adewale Akinnuoye-Agbaje
Muzyka: James Newton Howard
Zdjęcia: Salvatore Totino
Montaż: William Goldenberg
Scenografia: David Crank
Kostiumy: Dayna Pink
Czas trwania: 123 minuty
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus