Wywiad z koordynatorem ConStaru 2007
Dodane: 25-04-2007 07:38 ()
Krzyś Miś: Jak przygotowania do konwentu? Czy trudno po studiach, będąc na rynku pracy, zabrać się do organizowanie ConStaru?
Repek: Nie wiem, jak osoby, które są po studiach, bo ja jestem jeszcze na dwóch kierunkach. Ale prawda jest taka, że robienie konwentu w pewnym wieku to wariactwo. Jednakże, jak z każdym nałogiem, z czasem uzależnienie się pogłębia i trzeba mocnego impulsu, by pójść na prawdziwy odwyk. Co do samych przygotowań - ostatnie metry ostatniej prostej przed nami. Wszystko dopięte, odbieramy informatory, laminujemy identyfikatory, kupujemy wodę i papier toaletowy. Słowem: czekamy na gości.
Co będzie ciekawego na ConStarze w tym roku? Co polecasz. Zaskoczycie czymś uczestników?
ConStar, mimo dziedziczenia terminu po ConQuestach, wyrabia sobie markę niemalże od zera. Dlatego podstawa to pokazanie tym, którzy przyjadą po raz pierwszy, naszych mocnych stron - sprawnej organizacji oraz firmowych atrakcji, a także Krakowa. Ciekawych punktów powinno być co najmniej kilka, a naprawdę niezwykle zapowiada się LARP Wolsungowy o sporym rozmachu. To już w piątek, pierwszego dnia imprezy, więc warto wcześnie przyjechać. Resztę niech ocenią uczestnicy - powinni mieć z czego wybierać, bo ekipa programatorów spisała się na medal.
Na ConStarze zaplanowaliście ogłoszenie wyników konkursu na najlepszą grę planszową zeszłego roku, jak również ogłoszenie wyników Quentina. Jak się Wam udało to załatwić?
"Załatwić" to niezbyt trafione określenie w obu przypadkach. Quentin jest wręczany na ConStarze po raz drugi. Taka była decyzja kapituły Quentina, która co rok weryfikuje wywiązywanie się konwentu ze ściśle określonych warunków i przeprowadza głosowanie. Nasz wkład został oceniony pozytywnie i nagroda ponownie zostanie wręczona na ConStarze. Co do Gry Roku, to złożyliśmy ponad półtora roku temu organizatorom nagrody normalną ofertę, a następnie ponowiliśmy ją na jesieni 2006 roku. Kapituła się zgodziła i w ten sposób po raz pierwszy dyplomy Gry Roku zostaną wręczone na oficjalnej ceremonii, a nie jedynie wirtualnie. Jeśli dodać do tego wyłącznie "nasze" GRAMY!, wychodzi całkiem sympatyczna trójca wyróżnień.
Co odróżnia ConStar od innych konwentów? Dlaczego warto przyjechać?
Najlepiej spytać się o to uczestników konwentu. Chociażby 1 maja 2007 roku.
Jakie są warunki uczestnictwa w imprezie? Kiedy się zaczyna, ile trwa, gdzie można spać, itd?
Warunki są proste - przyjechać i chcieć się bawić. Wszystkie informacje techniczne można znaleźć na naszej stronie pod adresem constar.polter.pl. Jesteśmy klasycznym konwentem "szkolnym", więc wystarczy zabrać karimatę i śpiwór. Dla bardziej wymagających Kraków posiada sporą ofertę, w tym hostel, z którym współpracujemy. Zaczynamy 27 kwietnia i szalejemy przez cztery dni i trzy noce do 30 kwietnia, do 16.00. To całe pełne 3 dni programu. A potem jeszcze można skoczyć na majowy długi weekend...
Przyłączyliście się po raz kolejny do akcji 100% bez, mającej na celu ograniczenie alkoholu na konwentach. Czy nie obawiasz się, że ludzie będą się bawić gorzej i że mniej może przyjechać uczestników? Jakie sankcje grożą za niepodporządkowanie się zakazowi spożywania alkoholu?
Trudno się nie przyłączyć do akcji, którą samemu się rozpoczęło na Ostatnim ConQueście. Sankcje są proste - wylatuje się z imprezy w trybie natychmiastowym. Jeśli ktoś nie umie się bawić, nie pijąc na terenie konwentu, jest zbyt dziecinny, by w ogóle wyjeżdżać z domu. Od picia jest lokal i my go zapewniamy. A jeśli przez to przyjedzie parę osób mniej? Jesteśmy gotowi ponieść tę ofiarę, bo akcja przynosi dotychczas same korzyści.
Ilu spodziewasz się uczestników? W jakim wieku?
Rozstrzał wiekowy zawsze jest spory z małą luką na tych maturzystów, którzy nie wierzą, że konwent przynosi szczęście (to udowodnione!). Co do liczby uczestników, to ważniejsze dla nas jest, by się dobrze bawili. I mówię to bez kokieterii, bo w tym składzie robiliśmy konwenty zarówno dla 300, jak i dla 600 osób. Choć, oczywiście, jeśli impreza nam się zwróci, będziemy o tę odrobinę szczęśliwsi. Szczególnie, iż ostatnio z frekwencją bywa różnie... Hej, jeśli siedzisz w Irlandii lub Anglii i to czytasz - wpadnij na ConStar!
Kraków to miasto o ogromnej tradycji, pełne ludzi, w tym studentów. Jak jego mieszkańcy postrzegają dużą fantastyczną imprezę jaką jest ConStar? Czy władze i instytucje w mieście wspierają was przy ConStar?
W Krakowie impreza, by zainteresować media i władze, musi mieć patronat prezydenta (najlepiej kraju) i dotację z Unii. Trochę przesadzam, ale nie aż tak bardzo. Nie oszukujemy się - zapewniamy rozrywkę tym, którzy na co dzień sprawiają, że środowisko się kręci. Jeśli uda się zainteresować szerszą publiczność, cieszymy się. Ale póki tego typu imprezy nie staną się prawdziwie komercyjne, nie mamy złudzeń, że na stałe wpiszą się w kulturalną mapę miasta.
Czym zajmuje się, jak żyje na co dzień koordynator ConStaru?
Śpi w trumnie.
Jak znajdujesz czas na fantastykę, gry rpg, jaka jest twoja recepta na swoje hobby?
Poszerzyłem dobę do 25 godzin, w przyszłym roku mam zamiar jeszcze zwiększyć ten limit o jakieś trzydzieści minut. Nie jestem przy tym lekarzem, by wystawiać innym recepty na dobrą zabawę. Ja lubię zabawę traktować poważnie, zwłaszcza, gdy nie uczestniczę w niej sam.
Konwentów jest w Polsce coraz więcej. Które uznajesz za najlepsze, jaki jest przepis na dobry konwent?
Niezawodnym przepisem na dobry konwent są dobrzy uczestnicy. Tacy, którzy chcą się bawić i potrafią to robić. Organizatorzy mają w tym pomóc i zapewnić podstawowe warunki. Amen. Więcej, mam nadzieję, niebawem, bo szkic almanachu dla organizatorów konwentów już jest. Trzeba tylko czasu, by go skonsultować, ostatecznie spisać i zapełnić w pełni wartościowymi informacjami. Co do konwentu... Na to pytanie powinien odpowiedzieć ktoś, kto jeździ trochę więcej po Polsce. Ja mam sentyment do krakowskiego Imladrisu (bo tak i już) oraz lubelskich LDF-ów (bo od nich dla mnie się wszystko zaczęło). Ale najlepszy jest oczywiście Alchemikon.
Co byś radził młodym ludziom, którzy chcieliby zorganizować imprezę fantastyczną w swoim mieście?
Sam jestem za młody, by radzić innym młodym, co mają robić bez cienia wątpliwości, że mam rację. Niemniej, poza masą oczywistych banałów o zapale i wkładaniu serca w imprezę, polecałbym tworzenie konwentu z ludźmi, z którymi chce się go dzielić. Sukces zespołowy smakuje najlepiej.
Wielkie dzięki za rozmowę. Powodzenia na ConStarze.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...