Marcin Strzyżewski "Transmisja" - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 08-03-2016 11:26 ()


Czy to się komu podoba, czy nie, kanon ”świętej postapokalipsy” ciągle się rozrasta. W tym temacie chyba najłatwiej dziś zadebiutować, przynajmniej w Polsce, sądząc po ilości pojawiających się książek z tego nurtu. Nie tylko debiutanci imają się tematu postapokalipsy, robią to również uznani autorzy, skuszeni wizją końca cywilizacji. Kolejną taką pozycją jest „Transmisja” pióra Marcina Strzyżewskiego. Z pewnych powodów warto poświęcić jej trochę czasu.

Siedemdziesiąt lat po zniszczeniu atakami atomowymi najważniejszych miast Ameryki, pozostała część świata wciąż nie jest pewna, co dzieje się w zakazanej strefie. Dochodzące wieści mówią, że  nadal żyją tam ludzie, choć oczywiście nie w sposób cywilizowany. Timur Denikin, dziennikarz, postanawia zbadać doniesienia, według których w Strefie dzieje się coś, co przekracza ludzkie wyobrażenia – choć nikt dokładnie nie wie, co. Nie tylko zbadać, ale w miarę możności nakręcić materiał filmowy. W tym celu uzbraja się w miniaturową kamerę, zawieszoną na szyi i z pomocą chińskiej armii przedostaje się przez ocean. Choć jako zamiłowany w swej pracy dziennikarz śledczy jest przygotowany na „przygodę”, nawet nie przypuszcza, do jakiego piekła trafi i z jakimi niebezpieczeństwami przyjdzie mu się zmierzyć. I nie domyśla się, kim przyjdzie mu się z konieczności stać….

Na samym początku można by wytknąć autorowi nieznajomość podstaw fizyki nuklearnej i biologii, skoro twierdzi, że na kontynencie, na który spadło kilkadziesiąt bomb atomowych, choćby typu „Little Boy”, da się żyć – nie siedemdziesiąt lat później nawet, ale w zasadzie bezpośrednio po, skoro mieszkańcy zniszczonego lądu nie byli ludnością napływową, a rdzenną. W zasadzie sceneria przypomina normalny film postkatastroficzny – gruzy, lepianki, nędza, bandytyzm, kanibalizm, niewolnictwo i oczywiście pokątny handel czym się da. Krajobraz znany do mdłości – ale czy naprawdę przystający do miejsca będącego gruzowiskiem, pozostałym po ataku jądrowym? Druga sprawa: już widzę, jak USA daje się pokornie bombardować nie odpowiadając na atak ani jedną mizerną bombką – a przecież mają tam na składzie prawdziwe nuklearne potwory i nie zawahaliby się posłać ich w Europę! No, ale załóżmy, że tak się nie stało. I co? Wiatry nie zaniosły pyłu radioaktywnego na drugą półkulę? Autor nie czytał „Drugiego brzegu”? A szkoda, bo tę pozycję właśnie powinien. Tymczasem po książce widać, że jest oczytany głównie w tym, co wydano niedawno – i to mu zaszkodziło.

„Transmisja” to coś, co można by z powodzeniem określić jako „studium na źródłach oparte”, a i to wtedy, gdy jest się osobą delikatną. Klimat i część realiów wzięto z serii STALKER („Strefa” to po prostu amerykańska Zona), choć zamiast szukającego przygód straceńca mamy dziennikarza. Jest też wątek paramedyczny, niczym w znanych seriach typu „Blackout”, choć sposób jego ujęcia bardziej przypomina „Z archiwum X”. Jest tu coś z „Metra”, z „The Day After” i innych dzieł. Taki polski bigos, wszystkiego po trochu. Choć nie, brakuje jednego – oryginalności. Prawie wszystko w tej książce pachnie „zrzynką”, mówiąc kolokwialnie, nawet postać głównego bohatera, nie tylko za sprawą imienia, kojarzy się ze słynnym dziełem Gajdara „Timur i jego drużyna”. Nazwisko Denikin… cóż, mówi samo za siebie. Nie chcę przez to insynuować, że autor świadomie wykonał taki kogel-mogel. Niektóre jego składniki dorzucił na pewno intencjonalnie, a reszta? Trudno powiedzieć. Jednak każdy oczytany w tematyce człowiek rozpozna je bez pudła i w tym cały kłopot.

Usilnie próbowałam znaleźć w tej książce atuty, przemawiające na jej korzyść. Nie lubię pisać recenzji negatywnych, czasem jednak jestem do tego zmuszona. Nie przeczę, że „Transmisję” czyta się dobrze, choć miejscami kuleje stylistycznie. Przyznaję, że gdybym sama tyle nie czytała, pewnie nie połapałabym się w licznych zapożyczeniach. Można też podkreślić, że wydana została bardzo ładnie, choć to akurat ma dla mnie najmniejsze znaczenie. Jednak gdybym ją kupiła, nie mogłabym odżałować tego wydatku.

 

Tytuł: „Transmisja”

  • Autor: Marcin Strzyżewskiego
  • Gatunek: postapo
  • Okładka: miękka ze skrzydełkami
  • Ilość stron: 492
  • Rok wydania: 2016
  • Wydawnictwo: Czwarta Strona Fantastyki
  • Cena: 36.90 zł


comments powered by Disqus