"Spotlight" - recenzja
Dodane: 28-02-2016 22:57 ()
Kiedy prawda wyrywa się na jaw, od rzetelności dziennikarskiej będzie zależało jaką formę przyjmą informacje, które mają trafić do opinii publicznej. Ekipa "Spotlight" natrafiła na trop dużej afery, którą mogli opublikować na szybko, aby zwiększyć poczytność swojej gazety albo dokonać gruntownego i żmudnego śledztwa, wymagającego licznych poświęceń, by zebrany materiał nie tylko był bombowym artykułem, ale też rozliczył wszystkich, którzy dopuścili się przestępstwa, a dla ich ofiar okazał się długo oczekiwanym zadośćuczynieniem.
Obraz Toma McCarthy’ego to drobiazgowa kronika wydarzeń, które doprowadziły do ujawnienia jednej z głośnych afer pedofilskich w Kościele Katolickim. Piętnaście lat temu dziennikarze "The Boston Globe", za namową nowego redaktora naczelnego, postanowili przyjrzeć się bliżej bostońskim księżom. Początkowo sceptyczni, z czasem, po odnalezieniu kolejnych materiałów, przesłuchaniu osób, wobec których dopuszczano się molestowania, zmieniają swój pogląd na całą aferę. Rozpoczynają walka z czasem i ludźmi pragnącymi zataić niewygodne fakty, a przy tym odkrywają jak głęboko zatacza kręgi zmowa milczenia.
Co jednak znamienne, w centrum wydarzeń nie znajdują się dostojnicy kościelni, McCarthy na celownik bierze ekipę gazety, rejestrując krok po kroku szczegóły pracy dziennikarzy śledczych, ich metody pracy, spotkania z prawnikami, świadkami czy wręcz osobami pokrzywdzonymi przez księży. Wydarzeniom rozgrywającym się na ekranie towarzyszy nieustanne napięcie, które z czasem przybiera postać wstrząsających emocji, gdy na jaw wychodzi ogromna skala procederu.
Trudno w „Spotlight” mówić o wybijającej się postaci, bowiem konstrukcja obrazu dostarcza nam bohatera zbiorowego, całą ekipę gazety. Każdy z dziennikarzy biorących udział w śledztwie zasługuje na uznanie. Czy będzie to szef tej ekipy, dziennikarz starej daty - Walter „Robby” Robinson, konsekwentnie wykorzystujący swoje znajomości i nieustępliwie dążący do odkrycia prawdy, czy też pozostali reporterzy – Mike Rezendes, Sacha Pfeiffer i Matt Carroll - przekopujący się przez brud bostońskich ulic, docierający do ważnych informacji, poświęcający swój prywatny czas na dokopanie się do często tajnych wiadomości.
Oglądanie Michaela Keatona, Marka Ruffalo, Rachel McAdams i Briana D’Arcy’ego Jamesa przy pracy to uczta dla widza. Aktorzy tworzą zgrany monolit, a przy tym są w pełni wiarygodni, jakbyśmy oglądali prawdziwych dziennikarzy, a nie tylko ich aktorskie wcielenia. Oparcie fabuły o kilka zazębiających się wątków, w każdym istotną rolę odgrywa chociaż jeden z głównych śledczych, należy uznać za udane rozwiązanie. O sile aktorskich kreacji świadczą poszczególne, zapadające w pamięć sceny jak chociażby wnikliwe wywiady Sachy, wybuch gniewu Rezendesa, wynikający z frustrującej bezradności, wbijający w fotel monolog Robinsona, postawa chłodno kalkulującego redaktora naczelnego czy zagrana z właściwą dla Stanleya Tucci charyzmą postać nieustępliwego adwokata, o delikatnym, acz humorystycznym posmaku. Każdy znalazł tu dla siebie pięć minut i wywiązał się z powierzonej roli wzorowo.
Nie można zarzucić twórcom filmu, że nie postawili na autentyczność, bowiem do tematu podeszli z niezwykłą skrupulatnością. Dzięki temu „Spotlight” wzbudza żywe emocje, z zainteresowaniem obserwuje się poczynania bohaterów. Pamiętając, że akcja obrazu rozgrywa się przed piętnastu laty, jesteśmy świadkami tradycyjnej dziennikarskiej roboty, żmudnego chodzenia, notowania, setek rozmów. Nie ma tu technologicznego zamętu, podsłuchów, laptopów, ukrytych kamer. Wszystko rozgrywa się w głowach i rękach bohaterów. Pod tym względem dzieło McCarthy’ego przypomina trochę „Zodiaka” Davida Finchera, gdzie ekipa reporterów śledczych wspólnie z policją próbowała rozwikłać sprawę seryjnego mordercę.
Z obrazów nominowanych do tegorocznych Oscarów „Spotlight” wywołuje największe emocje, zarówno z uwagi na poruszany temat, jak i na jego w pełni profesjonalne ujęcie, a także mistrzowskie kreacje aktorskie. Szkoda, że takie kino nie znajduje zbyt wielu sympatyków i nawet nagrody Akademii Filmowej raczej nie przysporzą mu większej popularności. Bez wątpienia jest to jedno z tych dzieł, które zasługuje na miano pereł współczesnego kina. Polecam!
Tytuł: "Spotlight"
Reżyseria: Tom McCarthy
Scenariusz: Tom McCarthy, Josh Singer
Obsada:
- Michael Keaton
- Mark Ruffalo
- Rachel McAdams
- Liev Schreiber
- John Slattery
- Brian d'Arcy James
- Stanley Tucci
- Billy Crudup
Zdjęcia: Masanobu Takayanagi
Muzyka: Howard Shore
Montaż: Tom McArdle
Scenografia: Shane Vieau
Kostiumy: Wendy Chuck
Czas trwania: 128 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus