"Miecz Prawdy": "Serce wojny" - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 22-02-2016 15:07 ()


Twórczość Terry'ego Goodkinda uznawana jest za szczytowy przejaw finezji w literaturze fantasy. Czy rzeczywiście książki tego autora są więcej warte od innych? A może po prostu są znacznie lepiej rozreklamowane? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z punktu widzenia recenzenta mogę powiedzieć, że czytałam wiele książek ciekawszych, oryginalniejszych i zręczniej napisanych, choć ich autorzy mogą tylko pomarzyć o renomie Goodkinda. Nic jednak nie zmienia faktu, że seria „Miecz prawdy” bije rekordy popularności. W Polsce wydano właśnie ostatnią część cyku, „Serce wojny”.

Richard Cypher, lord Rahl, nie żyje. Zginął ratując żonę przed strasznymi demonami, niejako zajął jej miejsce. Trwają przygotowania do uroczystości pogrzebowych. Jednak Matka Spowiedniczka, Kahlan, nie może pogodzić się z odejściem mężczyzny swego życia. Postanawia walczyć przeciw czemuś, co uznawane jest za niemożliwe do pokonania – przeciwko samej śmierci. Żeby odzyskać Richarda, Kahlan musi odważyć się na niebezpieczną podróż do krainy śmierci, gdzie rządzą straszliwe demony. Towarzyszą jej Nicci, Cassia i Vale. Wszystkim im zależy na powodzeniu misji, choć w odróżnieniu od Matki Spowiedniczki jej towarzyszki nie bardzo wierzą w powodzenie wyprawy. Pomóc w wyrwaniu Richarda z rąk potwornych demonów może tylko wiedźma Red, niezbyt skora do współpracy. Jest bardzo niezadowolona z tego, że Kahlan nie posłuchała jej uprzednich rad. Daje się jednak uprosić i zdradza Matce Spowiedniczce sposób, w jaki może sprowadzić duszę Richarda do jego ciała.  Teraz wszystko zależy od tego, ile Kahlan potrafi poświęcić dla ratowania męża...

„Serce wojny” nie odbiega poziomem od pozostałych części serii, jednak sporą wadą tego tomu jest jego przewidywalność. Od pierwszych stron można sobie naszkicować scenariusz wydarzeń, nie ryzykując zbytnio pomyłki. Stałych czytelników to zapewne nie zrazi, bo tak już jest, gdy lubi się autora i jego dzieło. Czepiać się pewnie będą natomiast ci, którzy nie są fanami, a do sięgnięcia po książkę zachęcili ich przyjaciele lub serial telewizyjny, u nas emitowany pod tytułem „Miecz Prawdy”. To niekwestionowany bestseller – tyle że trudno zrozumieć czemu, podobnie jak w przypadku wielu innych bestsellerowych serii (wystarczy wspomnieć „50 twarzy Greya” czy „Zmierzch”, przy których słynna „Trędowata” to szczyt literackiej finezji). Trzeba przyznać, że seria Goodkinda jest czymś, co można nazwać „zaangażowanym fantasy”, ale choćbym miała za to dostać wyrok sądowy, nie umiałabym wyjaśnić, na czym polega jej fenomen. Może na przesycającym ją duchu feminizmu?

Tłem jest wojna, ale to nie mężczyźni wysuwają się na plan pierwszy. Wszystkie prawdziwie silne i ciekawe postaci serii są kobietami. Nawet Richard Cypher, zwany „Sercem Wojny” (chciało by się przytoczyć tu słowa Mistrza Yody: „Wojny nikogo nie czynią wielkim”, Goodkind ma chyba inne zdanie) i główny antagonista, Pierwszy Czarodziej Zeddicus, wypadają przy nich blado, nie mówiąc już o innych męskich bohaterach. Kobiety zagarnęły tę serię na własność, nadały jej swój ton, zatracając przy tym kompletnie coś, co kiedyś nazywało się „kobiecością”. Przynajmniej w mojej opinii. Wiem, że to teraz modne, ale ja chyba jestem staroświecka, bo uważam, że masowe robienie z kobiet wojowniczek jest wynaturzeniem, tak w życiu realnym, jak i w literaturze. Jedyne, czego temu brakuje, to doszycie pięknym (rzecz jasna, bo brzydkie kobiety nie mają prawa być pozytywnymi bohaterkami) wojowniczkom sztucznych penisów, żeby mogły sikać nie zsiadając z koni. Wiem, że jestem złośliwa i nie idę z duchem czasu, ale co za dużo to niezdrowo. Rozumiem transseksualistów, ale robienie głównymi bohaterkami wyłącznie babochłopów lub zimne suki to niedźwiedzia przysługa zarówno dla czytelników, jak i dla całej płci pięknej. Pewnie dlatego nie przepadam za Goodkindem i cieszę się, że „Serce wojny” to już ostatnia część jego bestsellerowej serii. Choć z drugiej strony jestem pewna, że niedługo pojawi się jakiś sequel czy w ostateczności spin-off.

 

Tytuł: „Serce wojny”

  • Autor: Terry Goodkind
  • Cykl: „Miecz Prawdy”
  • Tom: 17
  • Język oryginału: angielski
  • Przekład: Lucyna Targosz
  • Okładka: miękka
  • Ilość stron: 384
  • Rok wydania: 01.2016
  • Wydawnictwo: REBIS
  • ISBN: 978-83-7818-835-3
  • Cena: 34,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus