"Wolverine i X-Men" tom 2: "Szkoła przetrwania" - recenzja
Dodane: 21-02-2016 21:58 ()
Czytanie historii z zaprzepaszczonym potencjałem jest o tyle niewdzięczne, że cały czas posiada się nadzieję, że może wydarzy się coś, co odmieni ten splot fabularnych mielizn, i nada miernej opowieść przygodowy posmak. Niestety, chwalony za „Skalp” Jason Aaron nie do końca panuje nad mutantami i ich drapieżnym dyrektorem.
Po konfrontacji z cyrkiem zarządzanym przez potwora Frankensteina, Wolverine postanowił zabrać swoich młodych podopiecznych z dala od wielkomiejskiego zgiełku i wybrać się na szkolną wycieczkę. Miejsce wybrał odpowiednio odludne i niebezpiecznie, znajdujący się w sercu Antarktydy Savage Land. Bujna flora i fauna, poszukujące pożywienia krwiożercze dinozaury to tylko niektóre atrakcje prehistorycznej krainy, będącej na co dzień domem Ka-Zara i Shanny. To właśnie nieprzejednana dżungla ma stać się ostatecznym testem dla młodych mutantów, ich być albo nie być w instytucie Jean Grey. Albo zaczną wykorzystywać swoje atuty i współtworzyć zgraną drużynę, albo pożegnają się ze szkołą.
Sam koncept bojowej inicjacji należy uznać za niezwykle pojemny i interesujący temat, mając przy tym na uwadze potężne indywidualności znajdujące się wśród podopiecznych Logana, a więc m.in. Kid Omega czy Genesis. W „Szkole przetrwania” pojawia się jednak nieoczekiwanie czynnik zewnętrzny – dawno zapomniany przyrodni brat Wolverine’a. Jego pojawienie się mąci nieco zadanie powierzone dzieciakom, bowiem zazdrosny o swojego niepokornego braciszka Pies, pragnie wykazać się jako lepszy mentor, bohater, a nade wszystko pedagog, co oczywiście nie wychodzi mu zbyt dobrze. Dysponując diamentami czasu sprowadza do dzikiej krainy inne zagrożenia, w obliczu których pragnie udowodnić swoją wyższość nad Loganem.
Fabułę historii trudno nazwać oryginalną, a sięganie po postać, która kojarzy się przede wszystkim z „Genezą” wygląda jak desperackie poszukiwanie typowego przeciwnika dla Wolverine’a. Próba zagrania na nostalgicznej nucie i rozpamiętywanie dawnych czasów oraz wyborów nie wyszły Aaronowi najlepiej. Dużo więcej zabawy jest z interakcjami między poszczególnymi studentami, ich sposobem na przetrwanie w Savage Land, w końcu pogadanek z dyrektorem podczas lotu. Gdyby cały album był utrzymany w podobnej formie, to z pewnością byłby bardziej atrakcyjny. Epilog, pokazujący wycinek z przyszłości, tylko udowadnia jak dużą frajdę mają twórcy w kreowaniu fantastycznych postaci i upychaniu na planszach nawiązań do starej gwardii, co stanowi udaną zabawę superbohaterską konwencją. Nie da się też ukryć, że „Szkoła przetrwania” to nie tylko kolejny test dla uczniów i Wolverine’a, ale też wstęp do większej rozróby z Hellfire.
Niezmiennie cieszy jednolitość graficzna, za którą odpowiada Ramon Perez. Wojaże w Savage Land cechuje dynamizm, a z kolei epizod w przyszłości to uczta dla oka miłośników mutantów. W rodzimej edycji znalazło się też miejsce na publicystykę, szkoda, że standardowo zawierającą błędy i nieścisłości. Warto pomyśleć nad dopracowaniem tego segmentu albumu, jeżeli na stałe ma on zagościć w kolejnych seriach wydawanych pod szyldem Marvel Now. „Wolverine i X-Men” na pewno nie stanowią szczytu możliwości Jasona Aarona, ale fani niezobowiązującej rozrywki raczej nie powinni narzekać.
Tytuł: "Wolverine i X-Men" tom 2: "Szkoła przetrwania"
- Scenariusz: Jason Aaron
- Rysunki: Ramon Perez
- Kolor: Laura Martin, Matt Milla
- Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
- Wydawnictwo: Egmont
- Data publikacji: 17.02.2016 r.
- Liczba stron: 120
- Format: 16,5x23,5 cm
- Oprawa: miękka
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus