„Strażnicy Galaktyki” tom 2: „Angela” - recenzja
Dodane: 11-02-2016 23:57 ()
Drugi tom „Strażników Galaktyki” to w gruncie rzeczy rozłożony na cztery zeszyty zapis dość gwałtownego spotkania ekipy dowodzonej przez Petera Quilla z Angelą – aniołem, a właściwie anielicą, która została wytrącona z Njeba przez – cokolwiek to oznacza – rozdarcie czasoprzestrzeni. Trzeba przyznać, że łowczyni niebios nie jest zadowolona z tego stanu rzeczy i strażnicy muszą bardzo się napracować by nieco ją uspokoić.
Peter Quill po ucieczce z aresztu, w którym został osadzony przez własnego ojca za to, że zapobiegł inwazji obcej rasy na Ziemię, zaczyna poważnie obawiać się o losy niebieskiej planety. Okazuje się jednak, że zagrożenie stanowią nie tylko kosmici zachęceni opisanymi w pierwszym tomie serii machinacjami króla Spartaksu. Straszliwe i nieodwracalne uszkodzenie kontinuum czasoprzestrzeni, które już doprowadziło do szeregu negatywnych zjawisk i może mieć jeszcze bardziej negatywne konsekwencje w przyszłości, zostało bowiem spowodowane przez samych ludzi. Najwyraźniej tendencja do samozagłady jest na stałe wpisana w ludzką naturę.
Jednym z takich negatywnych zjawisk, wokół którego toczy się akcja drugiego tomu serii, jest pojawienie się Angeli. Piękna, zabójczo niebezpieczna i wyjątkowo skąpo odziana łowczyni została mianowicie przeniesiona do rzeczywistości, która do tej pory miała da niej status legendy czy też mitu. Ziemia była jej znana tylko z opowieści, które słyszała w swej ojczyźnie – Njebie. Zdezorientowana anielica zmierzająca przez kosmiczne przestrzenie w kierunku Ziemi zostaje zlokalizowana przez strażników, którzy natychmiast podejmują bezpardonową próbę jej zatrzymania.
Podczas gdy Gamora, Iron Man, Groot, Rocket i Drax próbują powstrzymać Angelę, Peter Quill ucina sobie pogawędkę z Thanosem, od którego próbuje dowiedzieć się czegoś na temat owego rozdarcia czasoprzestrzeni, które miało tak daleko idące konsekwencje. Dowiaduje się tylko tyle, że odpowiedzialni za to są ludzie, którzy w ten sposób przypieczętowali swój los, skazując Ziemię na zagładę. Sprawa wygląda zatem poważnie. Jeżeli jednak ktoś chciałby więcej dowiedzieć się na temat owego wspominanego kilkukrotnie w komiksie zdarzenia, to musi zajrzeć do innego komiksu wydawanego przez Egmont w ramach Marvel NOW – wypadki te są mianowicie opisane w „Erze Ultrona”.
Narracyjnie komiks nie posuwa zbytnio akcji do przodu. Można wręcz odnieść wrażenie, że cała opowieść przedstawiona w drugim tomie „Strażników Galaktyki” jest jedynie pretekstem do efektownego wprowadzenia Angeli do opowieści. I trzeba przyznać, że ten akurat cel udało się osiągnąć w stu procentach – stworzona przez Neila Gaimana postać, która zadebiutowała w dziewiątym numerze serii „Spawn” z 1993 roku, prezentuje się doskonale (polskie wydanie: „Spawn” #5, TM-Semic 1997). Duża w tym zasługa Sary Pichelli, która tym razem samodzielnie odpowiada za rysunki (w pierwszym tomie współpracowała z Stevem McNivenem). Na szczególną uwagę zasługuje specyficzny sposób kadrowania (artystka często stosuje dwuplanszowy rozkład paneli, dzięki czemu w komiksie jest wiele efektownych, „szerokoekranowych” rozkładówek). Jej sposób rysowania – szczególnie postaci kobiecych – w jakiś trudny do uchwycenia sposób różni się od stylu, który prezentował McNiven. Angela i Gamora w wykonaniu Pichelli są bardzo kobiece i „poruszają się” na kolejnych kadrach z niezwykłą gracją i wdziękiem. Nawet brutalna walka strażników z Angelą ma w sobie coś z baletowej niemal choreografii.
Jeśli już o graficznej stronie komiksu mowa, to warto odnotować, że – podobnie jak w tomie pierwszym – znalazło się tu miejsce dla wielu ciekawych dodatków, wśród których znów wzrok przykuwa przede wszystkim świetna grafika Milo Manary. Angela w jego wykonaniu zdecydowanie wyróżnia się na tle innych, bardziej standardowych, interpretacji. Poza tym, mamy okazję zobaczyć regularne oraz wariantowe okładki poszczególnych zeszytów składających się na drugi tom.
Pomimo tego, że pod względem fabularnym nie dzieje się tu zbyt wiele, komiks na pewno wart jest uwagi. Przede wszystkim, opisany jest tu epizod niezwykle istotny z punktu widzenia dalszego rozwoju akcji. Po drugie, komiks jest interesujący pod względem graficznym – Sara Pichelli wykonała tu naprawdę świetną robotę. No i po trzecie, warto zobaczyć, jak w nowe uniwersum Marvela wprowadza się Angela, niezwykła postać, która swego czasu została wplątana w dość burzliwą walkę o prawa autorskie, jaką Neil Gaiman toczył z Toddem McFarlanem. Mimo tych zalet komiksu, nie da się jednak ukryć, że czytelnicy zapewne coraz niecierpliwiej oczekują na dalszy rozwój wypadków.
Tytuł: „Strażnicy Galaktyki” tom 2: „Angela”
- Tytuł oryginału: „Guardians of the Galaxy: Angela”
- Scenariusz: Brian Michael Bendis
- Rysunki: Sara Pichelli
- Tłumaczenie: Paulina Braiter
- Wydawca: Egmont
- Data polskiego wydania: 27.01.2016 r.
- Objętość: 96 stron
- Format 165x255 mm
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Papier: kredowy
- Druk: kolorowy
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus