„Rysy na tęczy” - recenzja
Dodane: 31-12-2015 07:24 ()
Temat eksploracji kosmosu jest w fantastyce czymś bazowym, i istnieje wielka rzesza miłośników gatunku, która uznaje jedynie ten kierunek. Przedstawia on zmagania z nieznanymi terenami, obcymi istotami i przede wszystkim z ludzką, niedoskonałą psychiką. Książki stanowiące studium tego tematu są chyba najciekawszymi dokonaniami z dziedziny fantastyki, ponieważ mówią o nas samych, nie o tym, czego nigdy nie widzieliśmy i nigdy nie zobaczymy. Dość często na obcej planecie ludzie natykają się na kosmitów, co dodaje dramatyzmu opowieści, bo w końcu nie wiadomo, jak takie spotkanie się skończy. A gdy kosmici postanawiają przylecieć na Ziemię, zazwyczaj dochodzi do nieszczęścia, bo albo Ziemianie chcą się ich pozbyć za wszelką cenę, albo też oni traktują Ziemian jak niedorozwiniętych lub zwierzęta, wobec których nie trzeba mieć skrupułów natury etycznej. A co, jeśli to będą etyczni, choć nierozumiejący ludzi badacze? Na to pytanie odpowiada książka „Rysy na tęczy” Aleksandry Fila-Jankowskiej.
Robert i Kasia szykują się do egzaminów wstępnych na prestiżową uczelnię. Stanowią parę, choć ich relacje są co najmniej dziwne. Oboje nie są też zbyt blisko z lekceważącymi ich szkolnymi kolegami, którzy ich nie rozumieją. Gdy podczas wycieczki do lasu przytrafia im się coś niewytłumaczalnego, nikt nie chce uwierzyć w ich opowiadanie, szczególnie, że Kaśka prawie nic nie pamięta. Wkrótce dziewczyna zaczyna dziwnie się zachowywać, choruje i mimo wysiłków lekarzy umiera. Nikt nie wie, jaka jest przyczyna jej śmierci. Robert jest przekonany, że to wynik tamtego zdarzenia – jego zdaniem mogła to być interwencja kosmitów w ich życie. Nie wie nawet, jak blisko jest prawdy. Ziemię badają przybysze z obcej planety, którzy próbują odnaleźć załogę poprzedniego statku, nikogo przy tym nie krzywdząc. Są świadomi tego, że uznana przez nich za bezpieczną operacja, przeprowadzona na młodej Ziemiance, zakończyła się jej śmiercią i napełnia ich to głębokim smutkiem. Co gorsza, wskutek przypadkowego znalezienia przez grupę fizyków pozaziemskiego materiału ginie kilka następnych osób. Dowódca wyprawy postanawia użyć inżynierii generycznej, by stworzyć istotę, mającą być „wtyczką” w ziemskim społeczeństwie. Załamany stratą dziewczyny Robert zamyka się w sobie, ale nie rezygnuje z edukacji. Kończy akademię astronautyczną i dosługuje się stopnia komandora. Kilkanaście lat później odkrywa, że śmierć Kasi może mieć związek ze sprawą, którą jego przełożeni usiłują zatuszować....
„Rysy na tęczy” to niezaprzeczalnie ciekawa książka. Akcja rozwija się w sposób mocno nieszablonowy. Na tle dzisiejszej fantastyki jest to powieść nietypowa, wykazuje nawet w swym klimacie dalekie pokrewieństwo z „Fundacją” Asimova, autora którego ogromnie cenię. Myślę, że nie zepsuję nikomu przyjemności, gdy napiszę, że tutaj kosmici nie są wrogami rodzaju ludzkiego, choć bezpośrednie porozumienie między dwoma tak odmiennymi rasami przekracza możliwości jednej i drugiej. Choć mamy do czynienia z fikcją futurystyczną, to jednak przedstawia nam ona wizję dużo bardziej prawdopodobną, niż kosmici będący kopiami ludzi i mówiący po angielsku, na dodatek z nowojorskim akcentem. W ogóle opowieść jest skonstruowana bardzo zgrabnie, a obecna w niej terminologia medyczna nie budzi zastrzeżeń – no może za jednym wyjątkiem. Kraniotomia, czyli przecięcie obręczy mózgu, jest zabiegiem chirurgicznym, stosowanym czasem w celu leczenia schizofrenii (to zresztą kontrowersyjna metoda), a nie sposobem na badanie zaburzeń umysłowych.
Uwagę zwraca doskonała konstrukcja psychologiczna bohaterów i ich opisy relacji interpersonalnych. Czy są to nastolatki, czy też osoby dorosłe nie można niczego zarzucić ich portretom, a opisane społeczeństwo nie zostało w żaden sposób udziwnione. Można rzec, że autorka wierzy w pewną niezmienność stosunków międzyludzkich, w czym ma zresztą całkowitą rację, bo gdy tak popatrzeć wstecz, to niewiele zmieniliśmy się od czasów antycznych. Zmianie uległy prawa i reguły, ale nie my. Także od tej strony również nie mam żadnych zastrzeżeń. Może czcionka jest nieco zbyt „gęsta”, może okładka nie jest idealna – widziałabym dla tej książki nieco inną grafikę, ale to już drobiazgi. Ogółem jestem zadowolona z lektury, czego i Wam wszystkim życzę.
Tytuł: „Rysy na tęczy”
- Autor: Aleksandra Fila-Jankowska
- Gatunek: sci-fi
- Okładka: miękka
- Rok wydania: 10.2015
- Wydawnictwo: Papierowy Motyl
- Format: 13.5 x 21.0 cm
- Ilość stron: 698
- Cena: 38 zł
Dziękujemy wydawnictwu Papierowy Motyl za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus