Anne Rice "Ksiażę Lestat" - recenzja
Dodane: 23-12-2015 13:11 ()
Kiedy się o czymś długo pisze, w pewnym momencie przychodzi zmęczenie tematem, nawet jeśli bardzo się jest weń zaangażowanym. Odczuła to boleśnie Lucy Maud Montgomery, której życie zdominowała Ania Shirley, a teraz, jak mi się zdaje, to samo dotknęło Anne Rice. Dobrze to widać po jej najnowszej książce z „wampirycznego” cyklu - „Książę Lestat”.
Po długim okresie spędzonym w letargu Lestat budzi się i zaczyna zwiedzać poznane kiedyś miejsca. Nie wszystkie możliwości i technologie zna, przygląda się im więc z ciekawością. Jego spokój zakłóca głos wewnątrz czaszki, który bez przerwy do niego mówi, na przemian wyznaje mu miłość i grozi. Lestat jest zdezorientowany. Nie wie, czy nie oszalał, a jeśli nie, to jakie zagrożenie teraz na niego czyha. Chce zbadać sprawę, ale wciąż coś mu w tym przeszkadza. W świecie wampirów dzieje się źle, wielu ginie z niewytłumaczonych powodów. Dwunastoletni Nieśmiertelny, Benji, który korzystając z posiadania własnej rozgłośni, prowadzi program skierowany do swych braci we Krwi i nieustannie wzywa Lestata, by objął wszystkie wampiry opieką. Jest to bezpieczne, bo przecież ludzie nie wierzą w wampiry. A ci, którzy wierzą, są wyśmiewani i zaszczuwani, jak poznana przez Lestata wiele lat temu lekarka, którą zaopiekował się Farid – wampir naukowiec i jego Mistrz, Seth. Spotkanie tej trójki nie pozostało dla Lestata bez efektów, o czym on jeszcze nie wie. Przerażony tym, co się dzieje, postanawia skontaktować się z Maharet i Mekare, bliźniaczkami będącymi teraz najważniejszymi istotami dla wampirów całego świata. Nie on jeden ich szuka. Na trop bliźniaczek chcą wpaść ludzie, których zamiary wcale nie są przyjazne...
Nowa powieść charakteryzuje się przede wszystkim pewnym chaosem w treści. Wątki są rozpoczynane i nie kończone, zaś sama autorka trochę się w nich gubi. Innym problemem jest wprowadzenie do opowieści zbyt wielu postaci, bo w ich tłumie gubi się z kolei czytelnik. Nie to, żeby były one źle skonstruowane, przeciwnie nawet – przecież Anne Rice jest absolutną mistrzynią w tworzeniu swych niejednoznacznie moralnych bohaterów. Po prostu razem z szybko zmieniającym się tłem wydarzeń tworzą chaos. Pewnym sposobem na uporządkowanie tego bałaganu jest dodatek: biogramy głównych postaci, słowniczek i przewodnik po „Kronikach wampirów”. Bardzo pomaga w zrozumieniu treści.
„Książę Lestat” nosi wyraźne oznaki wypalenia tematycznego. Nie ma w tym nic dziwnego. Bywa tak czasem, że autor „ciągnie temat” z przyczyn ekonomicznych albo dlatego, że kiedyś lekkomyślnie podpisał kontrakt zobowiązujący go do tego. Znawca stylu może łatwo wyłapać takie dzieło. Nie jestem znawcą, ale wydaje mi się, że słusznie oceniłam ten tom „Kronik wampirów”. Mimo to miłośnicy Anne Rice nie powinni tej książki pominąć – stanowi ona dopełnienie pewnej historii, zamyka niektóre wątki, rozpoczęte w poprzednich tomach, i być może otwiera nowe możliwości. Tego nie wiemy. Wszystko zależy od autorki. Poza tym, co to za zbiór, w którym brakuje któregoś tomu, w dodatku tak ładnie i elegancko wydanego?
Tytuł: „Książę Lestat”
- Autor: Anne Rice
- Cykl: „Kroniki wampirów”
- Język oryginału; angielskiego
- Przekład: Jan Andrzejewski
- Okładka: miękka
- Ilość stron: 592
- Rok wydania: 2015
- Wydawnictwo: REBIS
- Cena: 39,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za przesłanie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus