"Batman: Mroczny Rycerz" tom 3: "Szalony" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 06-12-2015 21:51 ()


Mimo wielu historii z Batmanem opublikowanych niegdyś przez wydawnictwo TM-Semic, występy Szalonego Kapelusznika były raczej incydentalne. Jervis Tetch jest dla rodzimego czytelnika postacią w zasadzie nieznaną, a patrząc na silnie eksploatowany garnitur przeciwników Gacka, przydałby się ktoś nowy z kręgu antagonistów obrońcy Gotham.

Trzeci tom „Mrocznego Rycerza” umożliwia zapoznanie się bliżej z Mad Hatterem, który terroryzuje Gotham, zaciekle poszukując swego kobiecego ideału. Między beznamiętną i mdłą opowiastkę o ukraińskiej wybrance serca Wayne’a, a serię porwań urodziwych niewiast, Gregg Hurwitz wplata genezę Tetcha. Nastolatek cierpiący z powodu swojego niewielkiego wzrostu, będący obiektem kpin, szkolnym popychadłem staje się psychopatycznym i bezwzględnym mordercą. Ze scenariusza wylewa się hektolitrami standardowa sztampa, którą można byłoby dopasować do każdego pensjonariusza szpitala Arkham. Przeciwnicy Mrocznego Rycerza to prawdziwi pechowcy, posiadający w życiorysie trudne dzieciństwo, w wyniku którego droga występku i zemsty jest jedynym środkiem uśmierzający dawne upokorzenia. Szkoda, bowiem wydaje się, że postać będąca tak mocno związana z „Alicją w krainie czarów” ma znacznie więcej do zaoferowania niż tylko pozostawianie sterty ciał czy dokonywanie morderstw przy użyciu żelazka. Geniusz Tetcha został tu sprowadzony do pierwotnej, bezmyślnej przemocy.

 

W „Szalonym” dziwi przede wszystkim rozwleczenie akcji, która niepotrzebnie została zaplanowana na sześć epizodów. Hurwitzowi daleko do wirtuozów pióra, ma widoczne problemy z umiejętnym zagospodarowaniem kolejnych zeszytów dla błahej opowiastki. Dlatego też poczynania Batmana wydają się ospałe i nieskuteczne, a przeciwnik stale wymyka się z jego sieci. Niektóre postaci i wątki można byłoby z powodzeniem wyrzucić (np. Catwoman). Pościg za szaleńcem już w trzecim epizodzie staje się nudną i przewidywalną historyjką. Również odważny, a zarazem infantylny ruch Bruce’a względem kolejnej jego miłości życia należy nazwać fabularną pomyłką. Podobne zagrania sprawdzały się może dwadzieścia lat temu, ale dla obecnego czytelnika nie są ani szokujące, ani atrakcyjne.

Za warstwę graficzną albumu odpowiada duet rysowników. Esteta Ethan Van Sciver – którego dopracowany styl trochę gryzie się z wizją mrocznego i plugawego Gotham, niemniej na ilustracje autora odpowiedzialnego za „Green Lantern: Rebirth” zawsze patrzy się z niekłamaną przyjemnością. Drugim rysownikiem jest nasz rodak, Szymon Kudrański, jego nieco szorstki, niezwykle gotycki styl udanie wpasowuje się w charakter opowieści, jednakże w kilku miejscach nasączenie czernią wydaje się aż nazbyt intensywne.

  

Perełką w „Szalonym” jest ostatnia historia, skupiająca się na halloweenowym koszmarze trójki przestępców, którzy zostali zaproszeni na upiorną noc do jednej z gothamskich instytucji. Niebywały klimat tej noweli oraz złowieszcze, nastrajające grozą rysunki Kudrańskiego osładzają lekturę słabego tomu przygód Batmana. Seria zapoczątkowana przez Davida Fincha nie jest w stanie wybić się ponad mierny poziom, w czym nie pomagają również roszady na stanowiskach scenarzysty i rysowników. Na szczęście wydawnictwo Egmont ma w swojej ofercie ciekawsze tytuły z obrońcą Gotham, toteż „Mrocznym Rycerzem” na dłuższą metę nie warto sobie zaprzątać głowy.

 

Tytuł: "Batman: Mroczny Rycerz" tom 3:  "Szalony"

  • Scenariusz: Gregg Hurwitz
  • Rysunki: Ethan Van Sciver, Szymon Kudrański
  • Przekład: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data publikacji: 18.11.2015 r. 
  • Oprawa: twarda
  • Stron: 176
  • Format: 170x260
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Cena: 75 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus