„Igrzyska śmierci”: „Kosogłos część 2” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Edgar Allan

Dodane: 20-11-2015 10:12 ()


Pierwsza część Igrzysk śmierci – ekranizacji bestsellerowej powieści Suzanne Collins – zapowiadała emocjonujące i zajmujące widowisko osadzone w przyszłości w totalitarnym państwie. Druga odsłona okazała się już nieznacznie słabsza, a drugi raz pokazanie praktycznie tego samego odebrało odrobinę czaru historii. Nadal jednak ekranizacja wsparta solidnym aktorstwem miała wiele do zaoferowania. Zawód przyszedł wraz z trzecią częścią, która zapoczątkowała adaptację ostatniego tomu trylogii.

Ostatnimi czasy Hollywood ogarnęła niepokojąca moda polegająca na dzieleniu finałów trylogii na pół. Każda wytwórnia, widząc koniec swojego dochodowego dzieła, pragnie wyciągnąć z niego jak najwięcej kasy. Dzieje się tak ze szkodą dla produkcji, bo fabuła zwartej książki zostaje rozwleczona na kolejne przeciągające się sceny i sekwencje akcji, a dialogi wręcz ociekają sztampą. Ma być podniośle, dłużej i patetyczniej. Cierpi na tym wizja artystyczna dzieła, bo zaburza to dynamikę pierwotnej opowieści, pozwala aktorom wypaść z ekranowego tempa i niejednokrotnie wydłuża film o masę niepotrzebnych i nudnawych scen.

Podobnie jest z drugą częścią Kosogłosu, która nie generuje już napięcia jak poprzednie, a przedłużający się epilog do finałowego starcia z prezydentem Snowem odziera ten film z ducha powieści. Nie najlepiej wypada również główna bohaterka. Bo rozterki moralne Katniss Everdeen, które powinny w tym epizodzie odgrywać najważniejszą rolę, są trywializowane i nieumiejętnie pokazywane przez Jennifer Lawrence. O ile w pierwszej części dobijająca się do wrót sławy aktorka grała przekonująco, świeżo i naturalnie, tak w ostatniej części cyklu w jej grze widać już tylko schematyczność, powtarzalność i sztuczność. To nie ten sam styl i poziom, który prezentowała w przeboju z 2012 roku. Szkoda, bo Lawrence rokowała na obiecującą aktorkę młodego pokolenia, a tymczasem coraz więcej w jej repertuarze niedoróbek.

Twórcom serii udało się stworzyć pesymistyczną wizję przyszłości, nie można im odmówić biegłości w kreowaniu bohaterów poprzez medialną manipulację. Ten element fabuły – mocno eksponowany – jest najciekawszy. Pompowanie medialnego balonu i tworzenie bohaterów, którzy zmieniają się w ciągu kolejnych doświadczeń, stają się bardziej bezwzględni i radykalni to atut tej opowieści niewykorzystany w jej finale. Szkoda, bo po kulminacji  spodziewałem się czegoś większego. Dostanie się do Kapitolu i unikanie pułapek prezydenta Snowa jest przewidywalne i ograniczone w dużej mierze do głównej bohaterki. Szturm zjednoczonych dystryktów na miasto nie ma takiej siły rażenia, jakby się wydawało na początku. Podział obrazu na dwie części nie tylko wytracił tempo wydarzeń, ale złagodził wymowę powieści.

Na pewno na kształt finału miała wpływ śmierć przedwcześnie zmarłego Philipa Seymoura Hoffmana, nie zmienia to jednak faktu, że ostatnia część Kosogłosu to kino pozbawione pazura poprzedników, rozwleczone i gubiące tempo akcji. Zwieńczenie Igrzysk śmierci pozostawia uczucie niedosytu i zamazuje pozytywny obraz serii, jaki niewątpliwie powstał wraz z nieoczekiwanym sukcesem pierwszej części. Szkoda, bo materiał źródło to kawał niezłej literatury.

5/10

Tytuł: „Igrzyska śmierciKosogłos część 2

Reżyseria: Francis Lawrence

Scenariusz: Danny Strong, Peter Craig

Na podstawie powieści Suzanne Collins "Igrzyska śmierci: Kosogłos"

Obsada:

  • Jennifer Lawrence
  • Josh Hutcherson
  • Liam Hemsworth
  • Woody Harrelson
  • Natalie Dormer
  • Elizabeth Banks 
  • Stanley Tucci
  • Donald Sutherland
  • Sam Claflin
  • Philip Seymour Hoffman
  • Julianne Moore
  • Willow Shields
  • Mahershala Ali
  • Jena Malone

Muzyka: James Newton Howard

Zdjęcia: Jo Willems

Montaż: Alan Edward Bell, Mark Yoshikawa

Scenografia: Philip Messina

Kostiumy: Kurt and Bart

Czas trwania: 137 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus