"Praktykant" - recenzja
Dodane: 18-11-2015 22:06 ()
Generalnie plan na życie zawodowe wielu ludzi wygląda podobnie: skończyć dobre studia, dostać się na staż (żeby zdobyć trochę doświadczenia zawodowego) w renomowanej firmie, w której później idealnie byłoby zacząć pracę i zrobić błyskotliwą karierę. I tak mógłby wyglądać początek niejednego filmu, ale nie tego.
Emerytura to nieustanne ćwiczenie kreatywności. Joga, ogrodnictwo, gotowanie, lekcje chińskiego - tak mówi Ben. Ten siedemdziesięcioletni wdowiec nie wiedzie sielankowego życia starszego pana, Ben przede wszystkim się nudzi. Kiedyś miał pracę, żonę, dzisiaj odwiedza dorosłego syna i wnuki, którym nie chce się jednak za bardzo narzucać. Chodzi na zakupy, gotuje i spotyka się ze znajomymi, choć głównie na pogrzebach. I tak upływa starszemu panu dzień za dniem, aż postanawia zgłosić się na staż dla osób po sześćdziesiątym piątym roku życia. Po serii rozmów kwalifikacyjnych i standardowych pytaniach w stylu „gdzie widzisz się za 10 lat?”, Ben na ów staż się dostaje, nareszcie wypełni pustkę w swoim życiu. Oczywiście miły starszy pan od razu podbija serca swoich dużo młodszych współpracowników: uczy ich klasy i dobrych manier wobec kobiet, jest dobrym wujkiem, ale już tak łatwo nie radzi sobie z roztrzepaną szefową.
Jules półtora roku wcześniej założyła i rozkręciła małą firmę, która obecnie zatrudnia ponad dwieście osób. Młoda kobieta sukcesu dba o swoich klientów, poświęca firmie i jej pracownikom każdą chwilę. Zmaga się na co dzień z ogromną presją i stara postępować właściwie wobec rodziny i inwestorów. Początkowo chłodno nastawiona do Bena, daje mu szansę wykazania się. Z czasem Ben zaczyna jej przeszkadzać, bo „obserwuje” i „za dużo widzi”. Kiedy już Jules na dobre wpuści stażystę do swojego życia, nie tylko zawodowego, ten zastanie bałagan. Czy uda mu się pomóc Jules posprzątać w jej życiu, zwłaszcza gdy na horyzoncie pojawi się piękna, równie stara, ale jara, firmowa masażystka, Fiona?
Myślę, że fani Nancy Meyers się nie zawiodą. Reżyserka słynie przecież z ciepłych komedii romantycznych i rodzinnych. Bardzo mocnym punktem filmu jest obsada. Robert De Niro wypada rewelacyjnie w roli Bena, podobnie jak Rene Russo, grająca drugoplanową rolę Fiony, aż chce się powiedzieć „stara dobra szkoła”. W swoich rolach są naturalni i przekonujący, przyjemnie ogląda się sceny z ich udziałem, zwłaszcza scenę masażu przy biurku oraz pierwszą randkę. Anne Hathaway zagrała poprawnie, ale pozostała w cieniu wielkich gwiazd. Czyżby deprymowała ją obecność De Niro? Osobiście nie mogłam pozbyć się wrażenia, że odgrywanie Jules przychodziło jej z trudem, brakowało jej pewności. Uwagę zwracają też barwne postaci trzecioplanowe: koledzy z pracy Davis, Cameron, Jason oraz „biurowa płaczka” Becky.
„Praktykant” jest bardzo dobrym, nieskomplikowanym filmem, nieco naiwnym, cukierkowym, przedstawiającym nierealny świat, w sam raz na jesienny wieczór. Jest tutaj wszystko: dobre dialogi, zabawne sytuacje, przepiękny, wręcz sielankowy Nowy Jork, cudowne stroje, brak złych postaci, tylko dobrzy i pozytywni bohaterowie. Przypomina trochę cieszące się wciąż olbrzymią popularnością komedie z lat 90-tych. W końcu to „stara dobra szkoła”…
Tytuł: "Praktykant"
Reżyseria: Nancy Meyers
Scenariusz: Nancy Meyers
Obsada:
- Robert De Niro
- Rene Russo
- Anne Hathaway
- Anders Holm
- Andrew Rannells
- Adam DeVine
- Zack Pearlman
- Christina Scherer
Muzyka: Theodore Shapiro
Zdjęcia: Stephen Goldblatt
Montaż: Robert Leighton
Scenografia: Susan Bode
Kostiumy: Jacqueline Oknaian
Czas trwania: 121 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus