„Bler” tom 5: "Człowiek ze światła" - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 12-11-2015 10:36 ()


Bler miał się skończyć. Autorski projekt Rafała Szłapy ujęty w świetnej trylogii idealnie wpasował się w trzyaktową konwencję, serwując nam pobudzający ciekawość wstęp, budujące napięcie rozwinięcie i dosłownie bombowy finał. Autor, przeczuwając jednak popularność wykreowanej przez siebie postaci, sprytnie zostawił sobie tu i ówdzie delikatne furtki prowadzące ku kontynuacji. Czy warto szukać rozwinięcia świetnie skonstruowanej i doskonale zamkniętej opowieści?

Kolejne przygody Supermana z Krakowa poznaliśmy w albumie "Stan strachu", w którym nasz rodzimy superbohater musiał zmierzyć się z konsekwencjami swoich działań. "Człowiek ze światła" podejmuje akcję dokładnie tam, gdzie pozostawił nas poprzedni tom. Bler, usiłując zagłuszyć poczucie winy zostaje rządową marionetką. Jednak i ta rola uwiera jego poczucie obowiązku oraz swoistej sprawiedliwości. Postanawia więc zerwać swoje koneksje z polskim rządem i zamiast zostać symbolem odrodzenia Rzeczpospolitej Polskiej postanawia podjąć działania na skalę znacznie mniejszą, ale jednocześnie bardziej osobistą. Zrywa się więc z rządowej smyczy i rusza do ruin Krakowa, by pomóc na wpół obłąkanej kobiecie w odnalezieniu jej córki. Szara eminencja polskiej władzy, niezadowolona z obrotu sprawy, posyła za naszym herosem tytułowego człowiek ze światła w celu wyeliminowania Blera i zatarcia śladów.

No i wszystko niby fajnie. Superman ma swojego Lexa Luthora, Batman Jokera i wygląda na to, że bohater z naszego rodzimego podwórka doczekał się swojego własnego nemesis. Szkoda tylko, że tytułowy Człowiek jest postacią płytką jak kałuża w lipcu. Nie zdradzając zbyt wielu szczegółów powiem ogólnikowo, że koncepcja tej postaci jest bardzo trywialna, a motywacje sztampowe. Ot, taki jednostrzałowiec stworzony po to, by heros miał kogo wdeptać w glebę. Znacznemu pogłębieniu uległ za to psychologiczny portret Blera, postaci samej w sobie mocno niejednoznacznej. Dzięki scenarzyście będzie nam dane bliżej poznać zarówno odczucia bohatera co do jego pozycji, jak również jego przemyślenia dotyczące roli, jaką odgrywa w szerszym kontekście wydarzeń. Brawa dla autora za konsekwentne budowanie intrygującej postaci. Niestety, ze względu na skupienie się na Blerze cierpią inne postaci. Komisarz Ruth praktycznie nie występuje, senator Rywiński jest tak transparentnie zły, że aż kreskówkowy w swoich machinacjach. Mały plusik za postać matki poszukującej swojej córki, choćby za to, że świetnie wykorzystano ją, by ukazać naszego protagonistę w innym świetle, które uwypukla jego mniejsze i większe niedoskonałości.

 

Na plus albumowi zaliczę sposób w jaki poprowadzono scenariusz. Historia jest spójna, nie dłuży się i wszystkim wątkom poświęcono tyle czasu, ile potrzeba, by zapewnić solidną ekspozycję, dzięki której czytelnik nie będzie zachodził w głowę, co autor miał na myśli. Rafał Szłapa ustrzegł się błędów przeszłości i nie będę musiał powtarzać jak papuga, że historię poszatkowano i że przydałoby się kilka(naście) dodatkowych stron/kadrów. Może jest to kwestia tego, że skupił się na akcji i zamknięciu wątków zawiązanych w poprzednim tomie, ale komiks czyta się bardzo płynnie i od początku do końca bez zacięć wywołanych niewiedzą lub nieuporządkowanym tokiem narracji.

Co do szaty graficznej to mam mieszane odczucia. Zauważyłem, że Szłapa w nowych albumach w znacznej mierze przemodelował swój styl. Choć kiedyś lubił przywalić grubą i soczystą krechą, teraz znacznie częściej wypełnia kadry barwnymi plamami, z których konstruuje elementy świata Blera. Znacznie zyskały na tym zarówno tła i pejzaże, a także same rysunki postaci, na które aż miło popatrzeć w czasie lektury, ale negatywnie odbiło się to na dynamice scen akcji. Może to moje odczucie, ale jeśli chodzi o dynamizm to konturówka zawsze sprawdzi się lepiej niż operowanie nieobramowanymi kształtami. Za ogromną zaletę albumu uważam jednak kolorystykę pełną starannie dobranych i wyrazistych barw oraz układ kadrów, który świetnie prowadzi czytelnika przez historię.

Lubię Blera, serio, i pomimo pewnych wad czytam przygody Supermena z Krakowa z niekłamaną przyjemnością. Przed Szłapą chylę czoła za wzięcie się za bary z koncepcją ciężką do przeforsowania dla artysty w czasie zdominowanym przez Marvela i DC. "Człowieka ze Światła", pomimo pewnych niedociągnięć, mogę z czystym sumieniem polecić wszystkim miłośnikom rodzimej twórczości. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom i głęboko wierzę, że tak jak poprzednio, autor dostarczy mi rozrywki na wysokim poziomie.  

Tytuł: „Bler” tom 5: "Człowiek ze światła"

  • Scenariusz: Rafał Szłapa 
  • Ilustracje: Rafał Szłapa
  • Wydawca: Blik Studio
  • Data premiery: 3 października 2015 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 21 x 29 cm
  • Papier: satynowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 48
  • Cena: 37,90 zł

Dziękujemy Blik Studio za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus