"Wolverine: Geneza II" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 05-11-2015 14:38 ()


Dla Marvela postać Wolverine’a to przysłowiowy samograj. Wrzucany do niezliczonej ilości serii zawsze podnosi ich atrakcyjność, zwiększa liczbę odbiorców, a niekiedy sprawia, że z przeciętnego scenariusza uda się stworzyć przyzwoite czytadło. Przygody najpopularniejszego z mutantów elektryzują, mimo że przeróżni autorzy starają się jak mogą rozrzedzić owianą mgłą tajemnicy przeszłość bohatera. Jedni robią to w eleganckim stylu, nawiązując do wydarzeń, w których Logan mógł brać udział, inni - nie zważając na charakter postaci - brną do przodu jedynie po to, by pokazać jaką bestią jest mutant posiadający szpony z adamantium.

Historią, której nie wypada nie znać, rzucającą nieco światła na przeszłość Logana, jak i prowadzone na nim eksperymenty, jest bez wątpienia „Broń X”. Pierwotnie opublikowana w Polsce w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia w kwartalniku Mega Marvel, doczekała się również reedycji w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Duszna, klaustrofobiczna opowieść o najtragiczniejszych momentach z życia kanadyjskiego agenta, która w pełni ukształtowała niezłomny charakter Wolverine’a, ujawniając przy tym demony drzemiące w umyśle bohatera. Dzieło doskonałe.

Przeszłość, której nie znaliśmy, czaiła się gdzieś w cierpiącym na amnezję umyśle rannego człowieka. Wszelkie niedopowiedzenia dotyczące pochodzenia, prawdziwego imienia, wieku, przyjaciół i wrogów można było modelować nie bacząc na wspomnienia Logana, których nie posiadał. Wszystko zmieniło za sprawą „Genezy” – nastrojowej historii pokazującej narodziny Jamesa Howletta, chłopca mającego stać się postrachem dla ludzi i mutantów.  Dobrze przyjęta, fantastycznie zilustrowana przez Andy’ego Kuberta, opowieść o miłości, zdradzie i odkupieniu win, raz na zawsze zamknęła drogę przed piętrzeniem się nieścisłości w życiorysie Logana. Oto bowiem największa zagadka została rozwiązana, zatem aura tajemnicy oplatająca Wolverine’a rozmyła się, a wraz z nią stracił on wiele ze swojej niepowtarzalności. Jednak Marvelowi to nie wystarczyło, toteż zdecydowano się głębiej drążyć temat i w ten oto sposób powstała „Geneza II”. Prawdę powiedziawszy komiks bez ikry poprzednika, dużo uboższy w warstwie graficznej (Adam Kubert to jednak nie Andy), rozczarowujący w sferze fabularnej.

 

Logan, po śmierci Rose, wiedzie żywot dzikusa, będącego częścią wilczego stada. Krwawy incydent z polarnym niedźwiedziem sprawia, że zostaje on pojmany przez właściciela cyrkowej trupy. Pół człowiek, pół zwierzę to doskonały towar do pokazywania dla złaknionej wrażeń publiczności, brakujący element ewolucji, sensacja napędzająca kiesę zachłannego dyrektora obwoźnej rozrywki dla mas. Do czasu, kiedy niecodziennym przypadkiem nie zainteresuje się niejaki Nathaniel Essex, badający wszelkie niepokojące przejawy ludzkiej mutacji, pracujący nad stworzeniem superistoty.

„Geneza II” w żaden sposób nie urozmaica historii Logana, stanowiąc zlepek scen mających pokazać brutalność i furię ludzkiej bestii, która w sytuacji bez wyjścia nie cofnie się przed użyciem swoich zabójczych pazurów. Historia opowiedziana bez większych emocji, czy też tajemnic. Rozczarowuje zwłaszcza Nathaniel Essex, czyli Mr. Sinister będący jedynie ciekawskim naukowcem, który już dawno zaprzedał duszę diabłu. Nie jest on dla Logana groźnym przeciwnikiem. Właściwy oponent pojawia się na ostatniej stronie komiksu, jakby zwiastując kolejny sequel, który na szczęście nie powstał. Najciekawszym elementem fabuły jest rodzeństwo podróżujące z Loganem – oszpecona dziewczyna i jej brat. Szkoda, że nie postawiono mocniejszego akcentu na przybliżenie ich pochodzenia, przy jednoczesnym silniejszym powiązaniu z postacią Rosomaka. Ten natomiast wypada tu niczym autystyczne dziecko porzucone na pastwę losu, będące groźną, naładowaną bronią, która nie wiadomo kiedy wypali. A jak już zaskoczy, pozostawi za sobą sterty trupów – przyjaciół czy wrogów. Rodzi się pytanie: czy opowieści z Wolverinem zawsze muszą mieć krwawą otoczkę i być jedynie chaotycznym zlepkiem brutalnych scen? Najwyraźniej jest to jedyny motyw eksploatowany przez amerykańskich scenarzystów, sprowadzający Logana do niepowstrzymanej maszynki do zabijania.

„Geneza II” nie wnosi nic do historii tej postaci, zatem swobodnie można uznać, że jest jedynie fantasmagorią, majakiem rannego człowieka, który przez moment myślał, że odzyskał pamięć. Dobrze by się stało, gdyby ten fragment z  przeszłości został trwale wymazany z jego wspomnień.

 

Tytuł: "Wolverine: Geneza II"

  • Scenariusz: Kieron Gillen
  • Rysunki i kolory: Adam Kubert
  • Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawnictwo: Mucha Comics
  • Data publikacji: 29.10.15 r.
  • Liczba stron: 128
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN 978-83-61319-61-0
  • Cena: 55 zł

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus