Gina Damico „Płomień” - recenzja
Dodane: 28-10-2015 10:46 ()
Co może być na tym świecie bardziej przerażającego niż Ponury Żniwiarz? Może dlatego, że raczej nic, postanowiono nieco „oswoić” tę postać. Była już kreskówka „Mroczne przygody Billa i Mandy” (koszmarek na pewno nie dla dzieci), były seriale telewizyjne „Żniwiarz” i „Potępieniec”, a teraz mamy cykl książkowy dla młodzieży. To znaczy, adresowany do młodzieży, bo czy jest to cykl odpowiedni dla bardzo młodych osób, śmiem wątpić. Pierwsza część nosiła tytuł „Zgon”, druga – która właśnie się ukazała - to „Płomień”.
Lexington czuje, że zawiodła nadzieje zarówno wujka Morta, jak i wszystkich Żniwiarzy, mieszkających w miasteczku Zgon. Przez brak doświadczenia doprowadziła do śmierci swej siostry-bliźniaczki, Cordy, a co gorsza, pozwoliła by zbuntowana Żniwiarka, Zara, zyskała dzięki niej moc potępiania wydzieranych z ciała dusz. Naraziła się przez to Seniorom, doświadczonym Żniwiarzom zamieszkującym miasteczko Zgon, którzy mają ją wręcz za zdrajczynię. Nawet dawni przyjaciele traktują ją teraz z dystansem, jedynie Driggs, jej chłopak, wciąż opowiada się po stronie dziewczyny. Wujek Mort uświadamia obojgu, że przed nimi bardzo trudne chwile. Żeby ratować miejsce zwane PoŻyciem, trzeba najpierw powstrzymać Zarę, która już wkrótce nie będzie się liczyła z nikim ani z niczym. A to zadanie może się okazać niebezpieczne. Śmiertelnie niebezpieczne...
Nie powiem, żeby lektura książki o przygodach smarkatych Żniwarzy mnie zachwyciła. Może jestem już za stara na tego typu opowieści, bo kiedyś pewnie lubiłam książki, w których wspaniałe przygody przytrafiały się dzieciom, nie dorosłym. Dziś ta maniera budzi często moją irytację, ale to chyba w sumie zależy od autora. Gina Damico nie pisze w sposób odkrywczy. Nie jest to nawet szczególnie dobra literatura. Książkę czyta się dobrze, gładko, zostawia ona jednak pewien niemiły posmak. Ponury Żniwiarz i jego obowiązki kiepsko komponują się z czymś, co zwykło się nazywać rozrywką da młodzieży. Wiem, że obecnie modne jest wmawiać starszym i młodszym dzieciom, że najlepsze i najfajniejsze jest to, co paskudne i obrzydliwe, ja jednak jestem starej daty.
Mimo uprzedzenia do tematyki książki muszę przyznać, że autorka umie tworzyć ciekawe portrety psychologiczne swoich bohaterów. Mniejsza o to, czy są wiarygodne – przemawiają do wyobraźni, czytelnik ma je wręcz przed oczami jak żywe. Albo jak martwe, bo z tym bywa różnie. Sama akcja prezentuje się już zdecydowanie gorzej. Rzadko piszę coś podobnego, jednak ta powieść jest po prostu głupia. Na okładce napisano co prawda o niej „upiorna i zabawna”, ale mnie jakoś śmierć, obojętne czyja, nie śmieszy. Co do upiorności, to z kolei jest ona zbyt sztuczna i naciągana, by kogokolwiek nastraszyć. Tak więc powieść nie spełnia żadnej ze swych ról. Jeśli ktoś mimo to zechce ją przeczytać, pewnie nie będzie się nudził, ale mimo to będzie to czas stracony. Chyba nawet samo wydawnictwo nie bardzo wierzy w tę książkę, bo jej okładka sprawia wrażenie zrobionej na odwal. Bije z niej niemal PRL-owska bylejakość tanich wydań. Być może jest to chwyt zamierzony, jednak stanowczo mi się nie podoba.
Tytuł: „Płomień”
- Autor: Gina Damico
- Język oryginału: angielski
- Przekład: Dominika Repeczko, Dawid Repeczko
- Gatunek: powieść grozy
- Okładka: miękka
- Ilość stron: 416
- Rok wydania: 2015
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- Cena: 39.90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus