„Durango” tom 8: „Powód do śmierci” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 22-10-2015 23:52 ()


Jak przystało na przedstawiciela wolnego zawodu, tytułowy bohater serii po raz kolejny poszukuje pracodawcy. Tym sposobem trafia do jednej z miejscowości na Środkowym Zachodzie w nadziei podratowania osobistego budżetu. Pech w tym, że nieustannie ciągnie się za nim fama krewkiego zabijaki. Na tym zaś usiłują zbić kapitał lokalni zawadiacy.

Paradoksalnie owa z pozoru przykra okoliczność sprzyja planom rzeczonego. Dzięki napastliwości miejscowych Durango zyskuje okazję do wykazania się ponadprzeciętnymi umiejętnościami strzeleckimi i tym samym hucznego „zareklamowania” potencjalnym zleceniodawcom. Do tego nad wyraz skutecznie, bo rychło zwraca nań uwagę miejscowy potentat przemysłowy, który poszukuje ochroniarza na czas planowanego w pobliskich górach polowania. Tak się bowiem złożyło, że małżonka Steelgrave’a (tj. wspomnianego przemysłowca) zwykła gustować w tego typu emocjonujących rozrywkach. Lucy Steelgrave – bo o niej właśnie mowa – okazuje się nie tylko młoda, ale też wyjątkowo urodziwa, co siłą rzeczy nie umyka uwadze również protagoniście tego cyklu. Niebawem cała grupa wyrusza w dzikie ostępy z poczuciem perspektywy mile spędzonego czasu. Los jednak nie daje Durango zbyt wielu okazji do odstresowania i raz za razem zmusza go do walki o przetrwanie. Tak też jest w przypadku niniejszej opowieści.

Kolejna odsłona autorskiej serii Yvesa Swolfsa powiela dobrze znane schematy westernowej konwencji (nie wyłączając zresztą wcześniejszych odcinków tego cyklu). Stąd cześć obecnych tu motywów i rozwiązań fabularnych daje się łatwo przewidzieć. Ewentualnemu czytelnikowi nie powinno to jednak odebrać przyjemności z przyswajania tegoż utworu. Pomimo pewnej schematyczności dobrane przez autora elementy pasują do siebie należycie, a opowieść snuta jest z werwą i bez zbędnych dłużyzn. Zwykle oszczędny w słowach Durango robi to w czym jest najlepszy i tradycyjnie wychodzi mu to wzorcowo. To z kolei zapewnia zadeklarowanym fanom tej serii (i ogólnie westernu) mnóstwo emocji związanych z konfrontacjami, w których główny protagonista cyklu zwyczajowo zmuszony jest wziąć udział. Jego antagoniści (w tym zwłaszcza niejaki Mac Stanton) być może mogą sprawiać wrażenie osobowości dwuwymiarowych. Niemniej jako wyzwanie wobec Durango prezentują się odpowiednio groźne. Równocześnie daje się zauważyć wyraźną skłonność Swolfsa do idealizacji postaci kobiecych. Nawet jeśli mamy do czynienia z typowymi przykładami kobiet fatalnych. Udanie rozpisanym uczestnikiem tej fabuły jest również Martin Lesley Duncan, leciwy acz wciąż sprawny w swoim fachu łowca nagród.

Nie mniej profesjonalnie poczyna sobie Yves Swolfs, którego prace również w tym tomie zachowują niezmiennie wysoki poziom. Waloński twórca starannie cyzeluje każdy kadr nadając światu przedstawionemu znamion prawdopodobieństwa, nie stroniąc równocześnie od ukazywania uroków przyrody Środkowego Zachodu. Realistyczny, szczegółowy styl raczej na pewno nie skusi do nabycia tej pozycji amatorów forsowanego w niektórych środowiskach minimalizmu plastycznego. Natomiast wielbiciele realistycznej stylistyki znanej z produkcji frankofońskich raczej nie powinni doznać rozczarowania.

 

Tytuł: „Durango” tom 8 : „Powód do śmierci”          

  • Tytuł oryginału: „Une raison pour mourir”
  • Scenariusz i rysunki: Yves Swolfs
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Wojciech Birek
  • Wydawca wersji oryginalnej: Dargaud
  • Wydawca wersji polskiej: Elemental
  • Data premiery wersji oryginalnej: listopad 1988 r.
  • Data premiery wersji polskiej: 29 września 2015 r.
  • Oprawa: miękka                              
  • Format: 21,5 x 29 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 48
  • Cena: 38 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus