„Sklepik z robotami” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 28-09-2015 22:00 ()


Plotki o śmierci komiksów i książek wydawanych w klasycznej, farbą pachnącej papierowej formie, okazują się zdecydowanie przedwczesne. Na naszych oczach kolejni komiksowi bohaterowie, którzy narodzili się w wirtualnej przestrzeni Internetu i tam przeżywali swe pierwsze przygody, solidarnie przenoszą się do wydań papierowych. Do grona postaci obdarzonych darem takiej wirtualno-papierowej bilokacji dołączyły ostatnio dwa roboty o staropolskich imionach D19 i B20, stworzone przez Jakuba Dębskiego i Roberta Sienickiego. 

Roboty powstały osiem lat temu przy okazji Bitew Komiksowych, podczas których w krwawych walkach ścierali się ze sobą nie znający litości twórcy webkomiksów. Na marginesie warto odnotować, że jubileuszowa edycja bitew, upamiętniająca dziesięciolecie tej inicjatywy (pierwsza edycja rozpoczęła się pierwszego września 2005 roku), właśnie się toczy (bitwy komiksowe), a jej podsumowanie i dyskusja na temat poprzednich edycji będą miały miejsce podczas najbliższego MFKiG w Łodzi. Po swych narodzinach roboty tułały się po Internecie (np. w „Kolorowych Zeszytach”) i miały okazjonalne spotkania z papierem („Kolektyw”, „Brak zrozumienia dla realizmu”), ale dopiero album „Sklepik z robotami” po raz pierwszy zbiera wszystkie historyjki z udziałem obdarzonych specyficznym poczuciem humoru i podejściem do „życia” robotów.

Shorty zebrane w albumie są zabawnymi historyjkami, które przede wszystkim mają dostarczać bezpretensjonalnej rozrywki. Ich bohaterowie – roboty o imionach utrudniających zapewne rozgranie każdej partyjki gry w statki – prowadzą sklepik, w którym można kupić wszystko i nic, a każda wizyta w nim jest niepowtarzalnym, a dla niektórych ostatnim, przeżyciem („Roboty grają w statki”). Trzeba od razu jednak powiedzieć, że poczucie humoru autorów może nie wszystkim przypaść do gustu. Na przykład spektakularna walka Hesusa z Chrystanatorem raczej nie rozśmieszy osób głęboko wierzących, choć na pewno sprawi, że kolęda „Jezus malusieńki” zyska dla nich zupełnie nowe znaczenie („Błogosławieni ubodzy w duchu”). Również sposób na dostanie się do nieba, jaki znaleźli nasi genialni bohaterowie, zdaje się być dość kontrowersyjny („Wszystkie roboty idą na złom”). Warto także dodać, że znajdująca się w tej historyjce sekwencja rozmowy robotów z księdzem stanowi świetnie rozrysowany majstersztyk skrótowej dosadności.

Okolicznościowe wątki religijno-świąteczne rozwijane są także w historyjkach poświęconych świętom Bożego Narodzenia oraz Wielkanocy. „Opowieść wigilijna” i „Opowieść wigilijna. Part deux” oraz „Pisanka śmierci” to różne wariacje na temat świątecznych obyczajów. Dwie pierwsze można potraktować jako epopeję o nieśmiertelności idei świętego Mikołaja, który zresztą okazuje się być mistrzem ciętej riposty, natomiast w trzeciej pojawia się charyzmatyczna postać Dona Wielkanocnego, która aż prosi się o dalsze twórcze rozwinięcie w kolejnych – niekoniecznie okolicznościowych – opowieściach.

Miłośnicy mrocznych thrillerów zapewne docenią misterną i (względnie) wielowątkową narrację snutą w opowieści grozy pt. „Latarnia”, a zwolennicy letniego plażowania znajdą okazję do tego, by ponabijać się z fanatyków gór bezlitośnie wyśmianych w shorcie „Zemsta turysty”. Na marginesie warto dodać, że dla symetrii przydałaby się podobna satyra na – użyjmy modnego obecnie określenia – Januszów polskiej plaży. Finał albumu przynosi natomiast epicką historię radykalnie zmieniającą status quo w świecie robotów. „Sto robotów” to opowieść, która nie tylko przedefiniowuje całe uniwersum, ale także otwiera autorom drogę do co najmniej kilkudziesięciu spin-offów serii osadzonych w najróżniejszych realiach. O możliwościach związanych z sequelami i prequelami nawet nie wspominam.

Komiks jako całość sprawia dobre wrażenie. Proste i czytelne rysunki utrzymane w cartoonowej stylistyce świetnie pasują do prześmiewczej i ironicznej konwencji albumu. Oczywiście są tu historyjki lepsze i gorsze, ciekawe i mniej ciekawe, ale każdy może tu znaleźć coś dla siebie. Wszyscy, którzy znają przygody robotów z przyjemnością wezmą do ręki album, by przypomnieć sobie te opowieści, które już były publikowane w różnych miejscach oraz zapoznać się z sześcioma całkiem nowymi. Dla pozostałych lektura „Sklepiku z robotami” może stanowić natomiast okazję do pierwszego spotkania z twórczością Jakuba Dębskiego i Roberta Sienickiego oraz zachętę do sięgnięcia po inne prace tych twórców.

Tytuł:Sklepik z robotami”

  • Scenariusz: Jakub Dębski
  • Rysunki: Robert Sienicki
  • Wydawca: Wydawnictwo Belego
  • Data polskiego wydania: 2015
  • Objętość: 72 strony
  • Format: A5
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offsetowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 45 zł.

Dziękujemy Wydawnictwu Belego za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus