„Sprawiedliwość” - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 19-09-2015 19:05 ()


Aby jasno rozumieć punkt wyjścia, który doprowadził do powstania tego monumentalnego dzieła, jakim bez dwóch zdań jest „Sprawiedliwość” – zarówno jeśli chodzi o objętość i gabaryty zbiorczego wydania, jak też epicki charakter znajdującej się na jego stronach opowieści – warto przytoczyć słowa Boba McKee, autora książki uznawanej przez wielu za biblię dla scenarzystów i mentora sztuki scenopisarstwa dla licznych adeptów tej niełatwej profesji. Słowa te cytuje w posłowiu Jim Krueger, który, jak się okazuje, nie szczędził pieniędzy, by się doszkalać w zawodzie. „Jeśli w twojej historii pojawia się czarny charakter, zawsze opisuj jego punkt widzenia. W ten sposób każdy złoczyńca, aby być udaną i wiarygodną postacią, będzie musiał wierzyć, że jest bohaterem”. Trudno się z tymi słowami nie zgodzić, zresztą na ich potwierdzenie można znaleźć wiele przykładów. Tworząc w tandemie zarys fabularny tej podzielonej na dwanaście rozdziałów maxi-serii, Jim Krueger i Alex Ross (pomysłodawca) skupili się w dużej mierze właśnie na superłotrach, co okazało się być zabiegiem nad wyraz udanym. Zwłaszcza jeśli chodzi o ekspozycję i zawiązanie akcji.

Jak powiedział Blaise Pascal: „Istnieją dwa rodzaje ludzi: sprawiedliwi, którzy uważają siebie za grzeszników, i grzesznicy, którzy uważają siebie za sprawiedliwych.” I tak oto ci, którzy byli łotrami, pretendują nagle do miana zbawców ludzkości, zarazem ukazując dotychczasowych obrońców Ziemi w negatywnym świetle. „Ich bezczynność jest równie naganna, jak zbrodnie, za które my trafialiśmy do więzienia”. To jeden z mocniejszych argumentów przeciwko superbohaterom. Nie na darmo gnuśność jest zaliczana w kościele katolickim do siedmiu grzechów głównych. Poważnym zarzutem wobec herosów jest to, że „nigdy nie wykorzystali swych mocy i zdolności, aby ulepszyć świat”. Wreszcie pozorną rację ma Lex Luthor, który zwracając się do Ziemian mówi: „Amerykańska Liga Sprawiedliwości poniosła klęskę, nie będąc w stanie poprawić jakości waszego życia. Jej porażką jest niezdolność do zmiany tego świata”. Chodzi tutaj oczywiście o zasianie wątpliwości, zarówno w umysłach zwykłych ludzi, jak również tych, którzy uchodzą za ich obrońców. Wątpliwość może zniszczyć pewność siebie, tak bardzo potrzebną przecież do tego, by wierzyć w osiągnięcie zamierzonego celu.

Akcja w komiksie zawiązuje się w momencie, kiedy współpracujący ze sobą superłotrowie wyłączają z gry jednego po drugim członków Amerykańskiej Ligi Sprawiedliwości, a to dzięki wykorzystaniu ich słabości. Kluczowe dla planu, którego pomysłodawcami są Brainiac oraz Lex Luthor, okazuje się wykradzenie z komputera Bruce'a Wayne'a poufnych informacji dotyczących wszystkich herosów. W tym samym czasie, kiedy bohaterowie popadają w tarapaty, łotrowie zaczynają wyrastać na zbawców ludzkości. Ktoś by powiedział, pomieszanie z poplątaniem. Wszystko jednak w miarę dobrze się zazębia, poszczególne fragmenty układanki scenariusza są w miarę spójne. Mimo wszystko da się znaleźć wiele takich elementów fabuły, które po dłuższym zastanowieniu wydają się burzyć logikę scenariusza. Odnosząc się do tego, co można zdradzić na potrzeby recenzji, na przykład fakt, dlaczego Bruce Wayne przechowywał tak ważne informacje na swoim komputerze w siedzibie Wayne Enterprises, skoro posiada superkomputer w Jaskini Nietoperza i zazwyczaj to tam zajmuje się sprawami, które rozwiązuje jako Batman. W tym miejscu mógłbym zrobić przytyk w kierunku Kruegera i zasugerować, że z pewnością wielu rzeczy można nauczyć się na warsztatach u speca od pisania scenariuszy, ale logiki trzeba nauczyć się samemu. Przymykając jednak oko na kilka nielogicznych rozwiązań fabularnych, nie sposób odmówić rozmachu, z jakim stworzona została ta zamknięta seria. Naturalnie komiks nie jest pozbawiony epickości, ale nie znajduje w nim niezdrowego zadęcia, na jakie cierpi wiele tego typu fabuł. To duży plus.

 

Stroną graficzną tego projektu zajęli się Doug Braithwaite oraz Alex Ross. Ten pierwszy pracował przy użyciu ołówka, natomiast ten drugi z właściwą sobie precyzją nadał całości plastyki, ożywiając bohaterów oraz funkcjonujące wokół nich tło. Ross jest mistrzem w swoim fachu, grafikiem, który sprawia, że superbohaterowie zyskują prawdziwie ludzkie rysy. Fotorealistyczny styl z malarskim wykończeniem to jego znak rozpoznawczy. Zadziwia nim od lat, mając w swoim dorobku między innymi takie głośne tytuły z lat dziewięćdziesiątych, jak „Kingdom Come” czy „Marvels”, a ich sukces to w dużej mierze zasługa amerykańskiego ilustratora. Warsztat Rossa zachwyca mnie wciąż na nowo i nigdy nie mam dość jego prac, choć są też tacy, którzy uważają jego styl za przerost formy nad treścią. Nie zgadzam się z tą opinią, natomiast faktycznie na wielu rysunkach bardzo dużo dzieje się w tle, zwłaszcza w kulminacyjnych scenach i niestety miejscami jest tak, że kadry, w których pojawia się zbyt dużo postaci, można odbierać jako przeładowane liczbą bodźców atakujących oko czytelnika. Ogrom niektórych scen wręcz przytłacza, ale nie sposób odmówić obydwu grafikom pieczołowitości, z jaką podeszli do tematu.

W komiksie drugi plan funkcjonuje nie tylko w warstwie graficznej. Bardzo spodobała mi się docinka Supergirl skierowana do Lois Lane: „Nie wiem, co Superman w Tobie widzi, panno Lane. Też mam rentgenowski wzrok, a niczego interesującego w tobie nie dostrzegam”. Na marginesie warto dodać, że „Sprawiedliwość” stara się nie trzymać kontinuum znanego z komiksów, także Lois nie jest żoną Clarka Kenta. Jeśli zaś chodzi o smaczki graficzne, to uśmiechnąłem się szeroko widząc billboard z Plastic-Manem reklamującym karty kredytowe hasłem: „Life is plastic”. W pamięć zapadł mi również klub o nazwie „The Batcave” oraz wiszący na tym samym budynku neon z napisem „Finger”.

Decydując się na kompletne wydanie „Sprawiedliwości” w języku polskim – bazujące na oryginalnym wydaniu absolutnym, a więc zawierające całe mnóstwo dodatków – Mucha Comics zapisała się w historii oddaniem w ręce czytelników najgrubszego komiksu superbohaterskiego. To wolumin obszerniejszy niż opublikowane nie tak dawno „Długie Halloween” czy nawet zbiorcza edycja „Strażników”. A jeszcze kilka lat temu takie wydania zdawały się być marzeniem ściętej głowy. Teraz stawiając „Sprawiedliwość” na półce serce roście, choć mnie akurat tak duże tomiszcza nie leżą dobrze w rękach. Niemniej komiks ten warto kupić nie ze względu na to, jak został wydany, ale dlatego, co zawiera w środku. A jest to rewelacyjnie narysowana i bardzo szeroko zakrojona historia superbohaterska, którą powinni przeczytać wszyscy miłośnicy tego gatunku. Ze wskazaniem na fanów uniwersum DC, ma się rozumieć. Niezdecydowani powinni się jak najszybciej nadrobić zaległości!

 

Tytuł: Sprawiedliwość

  • Scenariusz: Jim Krueger, Alex Ross
  • Rysunek: Doug Braithwaite, Alex Ross
  • Wydawnictwo: Mucha Comics
  • Okładka: Alex Ross
  • Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
  • Data publikacji: 25.05.2015 r.
  • Liczba stron: 496
  • Format: 170x260 mm
  • Oprawa: twarda w obwolucie
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 169 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus