Recenzja książki "Najlepsza załoga Słonecznego, t. 1" Olega Diwowa

Autor: Andrzej Baribal Redaktor: Ejdżej

Dodane: 14-04-2007 00:03 ()


Od ładnych paru lat zjawiskiem, które możemy zaobserwować w fantastyce jest powstawanie coraz mniejszej ilości dzieł z zakresu science fiction i coraz więcej utworów nawiązujących do fantasy. Mimo to nie jest tak, że nowych książek, gdzie występują odległe planety, obcy i wielkie statki kosmiczne już nie ma. Pojawiają się regularnie, choć w mniejszych ilościach i zdarzają się wśród nich smaczne kąski. Dobrym przykładem takiego utworu jest, wydana przez Fabrykę Słów, „Najlepsza załoga Słonecznego” t. 1, której autorem jest rosyjski pisarz Oleg Diwow.

Książka ta to klasyczna space opera w sosie postapokaliptycznym. Przez Ziemię przetoczyła się trzecia wojna światowa, która zredukowała populację o dziewięćdziesiąt pięć procent. Pozostali przy życiu postanawiają się połączyć i powołują wspólny rząd ogólnoświatowy. Jednocześnie rozpoczynają kolonizację Układu Słonecznego, zasiedlają Marsa i Wenus. Wkrótce pomiędzy planetami rozpętuje się walka, o której świeże wspomnienia występują wśród załogi „Paula Atrydesa”, wielkiego statku kosmicznego. Obecnie wydaje się, że nastąpił trwały pokój. Co prawda nieliczni wojskowi doszukują się nowego zagrożenia wśród szczątkowych informacji o obcych, ale nikt nie traktuje tego poważnie, więc oni sami siedzą cicho, by nie psuć sobie reputacji.

Skoro zaś nastąpił pokój, to rozbudowane siły zbrojne w kosmosie nie są już potrzebne. W każdej chwili wszyscy spodziewają się, że zostaną rozwiązane. Członkowie załóg nie czują się z tym najlepiej – wokół widać rozprzężenie, frustracje i ogólnie psychiczne zmęczenie. Dodatkowo w ich mniemaniu cywile nie traktują ich z należytym szacunkiem. Na tym tle rozpoczyna się akcja powieści. Bohaterami są członkowie załogi wspomnianego już „Paula Atrydesa”. W trakcie lektury poznajemy ich bliżej – ich myśli i wzajemne relacje. Trochę tu psychologicznego zarysu postaci, trochę natomiast humoru i błahych zdarzeń. Dowiadujemy się, co stanie się źródłem konfliktów, otrzymujemy odrobinę informacji o historii uniwersum, zostajemy wprowadzeni w świat członków floty wojennej. Niektórzy mają problemy z własną psychiką - jedni popadają w pijaństwo, innych dręczą obsesje seksualne. Wszyscy są podminowani, nie wiedząc, co się z nimi stanie, gdy ich jednostka zostanie rozwiązana. Akcji jest tutaj niewiele; wątki leniwie się rozwijają, powoli odsłaniając swoją treść.

Nie oznacza to jednak nudy. Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Szybko  zaczynamy interesować się losami głównych bohaterów, staramy się zrozumieć ich psychikę oraz konstrukcję świata przedstawionego. Pomagają nam w tym zgrabne, krótkie opisy i retrospekcje oraz ciekawe i dobrze skonstruowane dialogi. W wypowiedziach postaci można doszukać się pewnych poglądów, być może charakterystycznych dla autora, np. daje się odczuć w słowach niektórych bohaterów wątki antysemickie. Nie ma ich tak znowu wiele, ale gdzieniegdzie się pojawiają. Trafia się również gloryfikacja narodu i człowieka rosyjskiego. To również zrozumiałe – w końcu autor jest Rosjaninem. Mamy więc tutaj bohaterskich Rosjan – kilku członków załogi, mamy wspomnienie o wielkiej kulturze Rosji, czy wyjątkowej odporności na etanol jej mieszkańców, którzy z powodzeniem pędzą bimber. Jak widać nawet w odległym kosmosie pojawiają się swojskie klimaty.

Wreszcie, co dla mnie jest pomysłem bardzo sympatycznym, pojawiają się nawiązania do utworów należących do klasyki światowej science fiction. Mamy więc ukłony w stronę „Gwiezdnych Wojen”, „Diuny”, braci Strugackich, Le Guin czy Lema. Podczas lektury, kiedy spotykałem znajome nazwy (np. „Luke Skywalker” lub „Paul Atrydes”), miałem wrażenie istnienia więzi pomiędzy światem przedstawionym, a kanonicznymi utworami sf, próby podkreślenia, że autor jest częścią tradycji, która stworzyła wybitne dzieła i swoją twórczością chciałby do nich nawiązać.

Czy mu się to udaje? Trudno wyrokować po jednym tomie – gdyby miała to być cała opowieść, to z pewnością nie. Jednak pierwsza część „Najlepszej załogi Słonecznego” to jedynie preludium, wstęp do większej, poważnej całości. Nie może być inaczej, skoro książka ma niespełna dwieście stron objętości. Jest to tylko aperitif do głównego dania, którym będą kolejne tomy. Ciekawie zapowiadające się wątki zapewne znajdą swoją kontynuację w części drugiej i trzeciej, i mam nadzieję, że sprostają oczekiwaniom. Mam nadzieję, że doświadczony „kucharz”, jakim jest Oleg Diwow, uczyni z następnych tomów ucztę bogów, a nie więzienny wikt z Guantanamo.

 

Andrzej Baribal

 

 

 

Tytuł: Najlepsza załoga Słonecznego, t. 1

Autor: Oleg Diwow

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Rok wydania: 2007

Liczba stron: 216

Wymiary: 125 mm x 195 mm

Okładka: miękka


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...