„Wizyta" - recenzja
Dodane: 13-09-2015 21:16 ()
Wyprawa do dziadków to dla dzieci zawsze mnóstwo atrakcji. Niezapomniane chwile z nestorami rodu, przepyszne ciasta i frykasy przyrządzane z miłością i pasją. W końcu jest też czas na przygody i tropienie wiejskich sensacji. Sytuacja ulega zmianie, jeżeli nie znaliśmy dotąd swoich dziadków, a wizyta w ich domostwie to przysłowiowa podróż w nieznane. Czego można się bowiem spodziewać po żywotnych nad wyraz staruszkach?
M. Night Shyamalan minionej dekady nie zaliczy do udanych. Nieprzychylne recenzje jego filmów w połączeniu z finansowymi klapami raczej nie nastrajały optymistycznie przed kolejnymi produkcjami. Szczególnie, futurystyczna wizja Ziemi ukazana z perspektywy międzyplanetarnej misji ojca i syna przelały czarę goryczy. Chyba nikt już nie dawał szans, że twórca takich hitów jak „Szósty zmysł” i „Niezniszczalny” potrafi nakręcić co najmniej przyzwoity film.
Bez wątpienia powrót dla Shyamalana był trudnym wyzwaniem, ostatnią szansą udowodnienia, że ma jeszcze coś do powiedzenia we współczesnym kinie. „Wizyta” na pewno nie buduje napięcia pamiętnego z najlepszych obrazów reżysera, ale jest oznaką jego powrotu do formy. Reżyser postawił tu na minimalizm, zaangażował mało znane nazwiska, w końcu zdecydował się na obraz, gdzie obcujemy raptem z czwórką postaci. Rodzeństwem udającym się do rodziców swej matki, podekscytowanym, ale też nieco niepewnym tego spotkania oraz ich dziadków, przemiłych staruszków, którzy nigdy nie widzieli wnucząt i nie wiedzą dokładnie jak z nimi postępować. Początkowo wszystko zapowiada się sielankowo, poza drobnymi ograniczeniami. Dzieciom nie wolno wychodzić ze swojego pokoju po 21:30, bowiem w domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Starsi ludzie mają swoje przyzwyczajenia, są nieco ekscentryczni, ale też potrzebują więcej czasu na wypoczynek.
Twórca „Znaków” powraca do swojego ulubionego stylu – piętrzenia niewiadomych, mylenia tropów, aż do charakterystycznego twistu w finale. Udaje mu się utrzymać niepokojącą atmosferę przez większą część filmu, w wielu momentach rozładowując ją dowcipnymi dialogami. Ten miks horroru i humoru sprawdza się, pomaga utrzymać stan zawieszenia. Bo widz zastanawia się, co jest niepokojące, a co wydaje się tylko sztuczką mającą podsycić naszą ciekawość. Raz sądzi, że dziadkowie są tylko schorowanymi, starszymi ludźmi, potrzebującymi opieki, a niekiedy, wraz z młodymi bohaterami, nabiera przekonania, że coś złego dzieje się w tym domu. Im bliżej końca wszelkie znaki zwiastują rozwiązanie i twist nie jest tak mocny jak w pierwszych filmach Shyamalana. Mimo to obraz zasługuje na uwagę również z powodu formy, jaką zdecydował się przyjąć reżyser. Stylistyka found footage, sporo ujęć kręconych z ręki potęgują atmosferę grozy, tajemnicy, a kilka scen z powodzeniem zasiliłoby kanon horroru.
Nie da się ukryć, że „Wizyta” to także wariacja na temat doskonale znanej baśni braci Grimm. Szczególnie jedna scena wymownie nawiązuje do „Jasia i Małgosi”, a babci bohaterów niewiele brakuje do złej wiedźmy. Shyamalan swobodnie miesza style, z lubością wykorzystuje drgania kamery, a niestabilność obrazu pozwala mu wywoływać lęk. Długo zwodzi widza, zrzucając na karb starczych przypadłości i osobliwych zachowań dziwne wydarzenia. Wybór tej formy oraz lekki posmak baśniowości prowadzą do oczekiwanego suspensu. Może się on wydawać oczywisty, ale całe przygotowanie zmierzające do wyjawienia istoty wizyty śledzi się ze sporą atencją.
M. Night Shyamalan nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, ale wraz z kolejnymi jego dziełami przekonamy się, czy autor potrafi jeszcze zadziwić widza oczekującego coraz większych wrażeń. Wizyta w kinie jak najbardziej wskazana.
6/10
Tytuł: „Wizyta"
Reżyseria: M. Night Shyamalan
Scenariusz: M. Night Shyamalan
Obsada:
- Olivia DeJonge
- Ed Oxenbould
- Deanna Dunagan
- Peter McRobbie
- Kathryn Hahn
- Celia Keenan-Bolger
Zdjęcia: Maryse Alberti
Montaż: Luke Franco Ciarrocchi
Scenografia: Naaman Marshall
Kostiumy: Amy Westcott
Czas trwania: 94 minuty
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus