„Cyberiada” - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 11-09-2015 22:12 ()


Stanisław Lem należy do ścisłej czołówki polskich pisarzy, którzy swoją karierę zaczynali w PRLu. Jest zatem rzeczą zrozumiałą, że nie wszystko mógł pisać, choć chciałby, a czasem musiał napisać to, czego wcale by nie chciał, aby tylko książkę wydrukowano. Czasem radził sobie, operując aluzjami i podtekstami, które nie każdy mógł zrozumieć. Doskonałym przykładem jest tu powieść „Eden”, w której mamy wyraźne odniesienia do ZSRR i stalinowskiego sposobu działania państwa. Kiedy jednak mógł pisać całkiem od serca, puszczał wodze fantazji i tworzył prawdziwe perły polskiej fantastyki. Z pewnością należy do nich „Cyberiada” ­ zbiór humorystycznych opowiadań.

Jak dyskutować z najgłupszą maszyną rozumną, która na dodatek okazuje się bardzo obrażalska? W jaki sposób można skonstruować idealną zwierzynę dla króla zakochanego w polowaniu na naprawdę niebezpiecznego zwierza? Czy smoków naprawdę nie ma? A może jednak w jakiś sposób istnieją? Co to jest szczęście? Czy można w jakiś sposób je „stworzyć” tak, by było dostępne dla każdego? Jak to jest być stwórca już nie pojedynczej istoty rozumnej, ale całych społeczeństw i co się z tym wiąże? Jak zaprogramować w istotach rozumnych dobro? A może w ogóle nie jest to możliwe? Na te i wiele innych pytań odpowiadają Trurl i Klapaucjusz, genialni konstruktorzy, którzy od czasu do czasu próbują naprawiać to, co ich zdaniem jest we wszechświecie nieprawidłowe. Skutek zazwyczaj bywa opłakany...

Tytuł tomu wyraźnie nawiązuje do bardzo popularnego w czasach PRL filmu Andrieja Konczałowskiego „Syberiada”, ale miał to być jedynie żart, bo książka nie jest parodią tego filmu. Jej baśniowość jest przełożona ze społeczeństwa ludzi na mieszkańców galaktyki, zasiedlonej głównie przez roboty. Pamiętają one, że ich odlegli przodkowie zostali skonstruowani przez „bladawców”, czyli istoty białkowe, ale jest to dla nich równie wstydliwą sprawą, jak dla wielu ludzi pochodzenie od małpy. Akcja skupia się głównie na parze przyjaciół, konstruktorach Trurlu i Klapaucjuszu. Obaj mają dyplom Omnipotencji Perpetualnej, co w praktyce znaczy, że umieją zrobić dosłownie wszystko. Oczywiście z toku opowieści dowiadujemy się, że nie całkiem jest to „wszystko”, i że nie zawsze coś, co wydawało się możliwe do zrobienia, powinno być robione. Skutek działań też bywa nieprzewidywalny. Stanisław Lem wplótł w bajkowe, humorystyczne opowieści całkiem sporo filozoficznych rozważań, jak na przykład dylemat, czym naprawdę jest szczęście i czy akt stworzenia czegoś daje niejako automatycznie prawo do zniszczenia swego tworu.

O geniuszu Lema nie trzeba się rozwodzić, bo chyba każdy wie, jak świetnym był pisarzem. Warto natomiast wspomnieć o tym, że Wydawnictwo Literackie zadbało o piękną oprawę książki, a znany już zestaw opowiadań uzupełniło o mniej znane, ale równie dobre ­ „Edukację Cyfrania” i „Powtórkę” ­ oraz bardzo interesujące posłowie pióra Jerzego Jastrzębskiego. Natomiast nie ma w tym tomie „Bajek robotów”, które doczekały się osobnego wydania. Jeśli ktoś do tej pory nie miał własnego zbioru książek Lema, warto by o tym teraz pomyślał, bo „Cyberiada” jest tylko jedną z serii, utrzymanej w jednolitej szacie i na pewno mogącej pięknie prezentować się na półce.

 

Tytuł: „Cyberiada”

  • Autor: Stanisław Lem
  • Gatunek: fantastyka
  • Okładka: miękka ze skrzydełkami
  • Ilość stron: 520
  • Rok wydania: 2015
  • Oficyna: Wydawnictwo Literackie
  • ISBN: 978­83­08­05528­
  • Cena: 39.90 zł

   

Dziękujemy Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus