Django Wexler "Mroczny tron" - recenzja

Autor: Mariusz „Orzeł” Wojteczek Redaktor: Motyl

Dodane: 22-08-2015 07:40 ()


Django Wexler powraca w kolejnym tomie cyklu Kampanie cienia. Mroczny tron jest nie tylko równie sprawnie napisaną powieścią, co wcześniejsze Tysiąc imion, ale chyba nawet przebija je dynamizmem i wielowątkową akcją. Słowem – jest to doskonała kontynuacja, która nie tylko nie traci impetu poprzednika, a bardziej nabiera tempa.

W recenzji pierwszego tomu pisałem, że przeniesienia miejsca akcji z pustynnych pustkowi do wielkiego miasta – stolicy Vordanu – może ożywić akcję i pozwolić na bardziej rozbudowaną kreację fabuły. I miałem rację. Stolica Vordanu to z rozmachem wykreowana sceneria – od królewskiego dworu, po obskurne, tanie studenckie tawerny i dzielnice biedoty. Mroczny tron pokazuje nam tętniące życiem miasto, które ogarnia gorączka rewolucji, przez co jeszcze mocniej przypomina nam Francję z okresu gilotyn, jednocześnie rozwijając wątki pradawnej, zakazanej magii i tajemniczych sił, władających z ukrycia całym krajem.

Wexler w drugim tomie cyklu wybrnął z zadania w sposób znakomity. To dobra, przygodowa powieść, sprawnie wkomponowana w trendy gatunku. Nie odkrywa może wiele nowego, ale używając pełnego wachlarzu sprawdzonych motywów serwuje nam wybuchową mieszankę powieści przygodowej, militarnej i magicznej. Autor sięga znów po sprawdzony w pierwszym tomie motyw. Kolejni bohaterowie przybierają fałszywe tożsamości, zyskując o wiele szersze możliwości działania. Intrygi polityczne, walki wrogich sobie ugrupowań, znacząca naiwność ludowej rewolucji – która bardziej opiera się na roztrząsaniu niuansów programowych, niż na prawdziwej walce – oraz pradawna, mroczna magia, która okazuje się nie tak do końca zapomniana... Brzmi jak przepis na dobrą powieść?

Autor sięga po większość pomysłów, z jakimi stykamy się w fantasy. Nie wymyśla wiele nowego, jednak dając tym sprawdzonym wielokrotnie treściom nowe, atrakcyjne opakowanie, świeżą, ciekawą scenerię, uzyskuje świetny efekt końcowy. Może i nie znajdziemy tu wielu zaskoczeń w fabule, może większość wydarzeń da się przewidzieć (w końcu dobrzy wygrywają, prawda?), jednak w tym pokaźnej objętości tomie zmieściła się i garść tajemnic, na których wyjaśnienie musimy poczekać do kolejnych książek z serii.

Mroczny tron to bezpośrednia kontynuacja Tysiąca imion i nie polecałbym jej czytać bez znajomości pierwszej części. Zbyt wiele nawiązań, niuansów, zbyt liczni bohaterowie powracający w Mrocznym tronie, mogą uczynić książkę niezrozumiałą dla tych, którzy z twórczością Wexlera spotkają się po raz pierwszy. Jednak ci, którzy czytali Tysiąc imion na pewno będą zadowoleni. Choć jest to książka zgoła inna – mniej tu klasycznej, muszkietowej fantasy, na rzecz politycznych intryg, spisków i tajemnic – to jednak czyta się ją równie dobrze. Mroczny tron ma wszystko, czym zachwycało Tysiąc imion – wartką akcję, ciekawych, pełnokrwistych bohaterów i niezwykle malowniczy świat, nakreślony precyzyjnie i starannie.

Mroczny tron był jedną z najbardziej oczekiwanych przeze mnie kontynuacji (po Czasie żniw Samanthy Shannon) i niewątpliwie nie zawiódł. Polecam wszystkim, którzy czytali pierwszy tom i się nim zachwycili! Dla tych, którzy nie mieli jeszcze okazji czytać prozy Wexlera mam jedną radę – sięgnijcie jak najszybciej po Tysiąc imion. W czasach, kiedy fantasy coraz bardziej zaczyna zjadać swój ogon, stając się kolejna wariacją na temat tolkienowskich opowieści, Wexler jest powiewem świeżości na rynku. Czekam na przygotowywany trzeci tom i liczę, że będzie tak dobry, jak dotychczasowe części.

 

Tytuł: "Mroczny tron"

  • Autor: Django Wexler
  • Redaktor: Małgorzata Chwałek
  • Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
  • Cykl: "Kampanie cienia" tom II
  • Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
  • Data publikacji: 10.06.2015 r
  • Wydanie: I
  • Ilość stron: 632
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 132x202
  • Cena: 39.90 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus