Recenzja książki "M jak Magia" Neila Gaimana

Autor: Dominika 'Mała' Rycerz Redaktor: Ejdżej

Dodane: 08-04-2007 18:14 ()


CZY "M JAK MAGIA" JEST OK (JAK "ODGRZEWANY KOTLET")?

Ostatnia, marcowa wizyta Neila Gaimana w Polsce połączona była z promocją najnowszego zbioru opowiadań jego autorstwa – „M jak magia”. Fani twórczości Brytyjczyka z pewnością zorientują się, że wśród 11 tekstów:

-    Sprawa dwudziestu czterech kosów

-    Trollowy most

-    Nie pytaj diabła

-    Jak sprzedać Most Pontyjski

-    Październik w fotelu

-    Rycerskość

-    Cena

-    Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach

-    Ptak słońca

-    Nagrobek dla wiedźmy

-    Instrukcja

tylko 4 nie były dotąd nigdzie publikowane. Pozostałe ukazały się w książkach „Dym i lustra” oraz „Rzeczy ulotne”. Czy zatem „M jak magia” jest tylko i wyłącznie chwytem marketingowym określanym potocznie jako „odgrzewany kotlet”? Otóż nie do końca. Jak informuje wydawca i sam autor we wstępie, tomik powstał, aby zebrać w jednym miejscu historie odpowiednie dla młodszych czytelników. Gaiman poszedł tym samym w ślady Ray’a Bradbury’ego, którego zbiory „R jak rakieta” i „K jak kosmos” czytywał w dzieciństwie. Posunięcie to postanowił odzwierciedlić w tytule – stąd mamy „M jak magia”.

    Jako że, jak już wspomniałam, zaledwie 4 pozycje to nowości, pozwolę sobie skupić się właśnie na nich.

„Sprawa dwudziestu czterech kosów” to opowiadanie kryminalne z prywatnym detektywem w roli głównej, jednak świat przedstawiony oparty jest na motywach z baśni i legend. Polskiemu czytelnikowi może być trudno wyłapać wszystkie smaczki, lecz mimo tego historia, przypominająca atmosferą filmy noir, jest ciekawa i wciągająca.

„Jak sprzedać Most Pontyjski” to opowieść snuta w Klubie Złoczyńców, której bohaterem jest najgenialniejszy z jego członków. Człowiek ów opracował oszustwo doskonałe, w efekcie którego „spieniężył” tytułowy most. Co ciekawe, Gaimana zainspirowała autentyczna historia „Hrabiego” Victora Lustiga, który w podobny co w tekście sposób, sprzedał wieżę Eiffla.

„Nagrobek dla wiedźmy” przedstawia chłopca wychowywanego przez umarłych, który zaprzyjaźnia się z unikaną przez wszystkich czarownicą. Opowiadanie jest trochę mroczne, trochę wzruszające, za to bardzo niezwykłe. Zainteresowanych powinno ucieszyć, że tekst ma stać się częścią następnej książki dla dzieci – „Księgi cmentarnej”.

Ostatnią nowością, i jednocześnie ostatnim punktem zbioru, jest napisana białym wierszem „Instrukcja” – zbiór wskazówek jak zachować się w magicznym, baśniowym świecie. To obowiązkowa lektura dla każdego początkującego poszukiwacza niesamowitych przygód.

    Dochodzimy tym samym do najważniejszego – kupić czy nie kupić? Dla zapalonych fanów odpowiedź jest oczywista, więc tych pominę. Tym, którzy po prostu lubią niektóre teksty Gaimana proponuję raczej „Dym i lustra” czy „Rzeczy ulotne”. „M jak magia” polecam natomiast tym, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać ani jednej historii opowiedzianej przez uwielbiającego koty Brytyjczyka. Zbiór jest niewielki, tani i stanowi esencjonalną kompilację opowiadań pisarza.

Wszystkim natomiast doradzam poczekać na coś świeżego, bo jestem przekonana, że Neil Gaiman chowa w rękawie jeszcze niejednego asa.

 

Dominika 'Mała' Rycerz

 

 

Tytuł: M jak Magia

Tytuł oryginału: M is for Magic

Autor: Neil Gaiman

Tłumaczenie: Paulina Braiter

Wydawnictwo: MAG

Rok wydania: 2007

Liczba stron: 240

Wymiary: 115 mm x 185 mm

Okładka: miękka

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...