„Stalowe Szczury”: "Błoto" - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 09-07-2015 15:15 ()


Fascynacja grą STALKER zapewne rozwinęła się w Polsce wcześniej, niż wkroczyły do niej książki z tego uniwersum. Największym emisariuszem Zony w naszym kraju został Michał Gołkowski, pisarz o niezwykle zręcznym piórze i lotnej wyobraźni. Jednak Gołkowskiemu, żeby tak rzec, nie tylko Zona w głowie. Pasjonuje się Czarnobylem i jego legendą, ale niemniej interesuje go historia pierwszej wojny światowej. Nic więc dziwnego, że obok pisania książek o stalkerach i anomaliach realizuje też inne plany. Jednym z nich jest cykl poświęcony właśnie pierwszej wojnie, widzianej z perspektywy niecodziennej dla polskiego czytelnika – z pozycji niemieckiego piechura, przydzielonego do karnej kompanii. „Stalowe Szczury” to nie jest opowieść o bohaterskich Polakach, szarżujących w dziesięciu na cały batalion, zawsze honorowych, walczących odważnie z wrogiem i w przerwach śpiewających pobożne pieśni. Jej pierwsza część, „Błoto”, wprowadza polskiego czytelnika w zupełnie inny świat.

Kapral Wilhelm Reinhartd dowodzi kompanią karną na najtrudniejszym odcinku pierwszej wojny światowej. Jego podwładni to podobnie jak on skazańcy, zesłani do tego oddziału za tchórzostwo, dezercję lub poważne wystąpienia przeciw dyscyplinie wojskowej. Ich dowódca zdaje sobie sprawę z tego, że ma pod sobą ludzi nie nadających się na żołnierzy, ale w opanowaniu ich pomaga mu kilku zaprzyjaźnionych ze sobą mężczyzn. Razem usiłują nadać żałosnej bandzie mętów choćby pozór regularnych żołnierzy, co nie jest łatwe, bo na froncie nie brakuje żadnej makabry. Jest tam śmierć i cierpienie w ogromnych ilościach, i zadania zdające się być kompletnie bezsensownymi. Zdarzają się też zjawiska, których nikt nie umie wytłumaczyć czy nawet nazwać, co jeszcze bardziej obniża i tak niskie morale żołnierzy. Z biegiem czasu traci się nie tylko ludzkie uczucia, również zdrowe zmysły. Karne kompanie, takie jak ta, posyłane są zwykle do samobójczych misji, a Reinhardt nie ma zamiaru ginąć. Jego priorytetem jest wykonanie rozkazów i przetrwanie, ponieważ ma przed sobą nadrzędny cel. Walka na froncie stanowi dla niego nie tylko okazję do zmycia hańby ze swego imienia, hańby, do której zresztą się nie poczuwa. Pragnie czegoś jeszcze. Prawie nikt z jego oddziału nie ma pojęcia, czego ani też ochoty, by się nad tym zastanawiać. A byłoby nad czym. Na przykład, dlaczego niektórzy mówią do Reinhardta per „kapitanie”? Czyje zdjęcie kryje się w przerdzewiałym medalionie?

W Polsce przywykliśmy postrzegać niemieckich żołnierzy wyłącznie jako potwory bez ludzkich uczuć i mamy do tego prawo, biorąc pod uwagę historię. Obiektywnie jednak rzecz biorąc w oddziałach niemieckich służyli głównie żołnierze z poboru, czyli młodzi mężczyźni, nieróżniący się w zasadzie od tych, do których kazano im strzelać. Wojna polega głównie na wzajemnym zabijaniu się przez ludzi, którzy się nawet nie znają, nie mówiąc już o tym, żeby żywili do siebie jakąś urazę. Oprócz tego jest jeszcze głód i pragnienie, robactwo, choroby, rany, wystawienie na warunki atmosferyczne, ciągły strach i konieczność patrzenia na śmierć kolegów, często straszną. To może każdego zmienić w psychopatę. Prawdę mówiąc można się dziwić, jak ktokolwiek może wrócić z okopów zdrowy na umyśle. Michał Gołkowski opisuje realia walki polowej w brutalny, realistyczny sposób, pozbawiony wszelkiego ugrzecznienia. Nie próbuje w żaden sposób łagodzić opisów. „Błoto” jest pierwszą częścią cyklu, w którym fabuła – zresztą bardzo ciekawa – stanowi pretekst do ukazania potworności wojny. Nie tylko tej wojny, o której opowiada, ale w ogóle każdej. To nie „Czterej pancerni”. Nie ma tu bohaterskich nastolatków ani mądrych psów, natomiast w ogromnej ilości krew, śmierć, cierpienie, strach i tytułowe błoto w okopach.

Bohaterowie „Stalowych Szczurów” to w przeważającej części normalni ludzie, nie tylko zwyczajni, ale nawet w innych okolicznościach mogący budzić sympatię. Ich główną wadą w oczach polskiego, rosyjskiego czy francuskiego czytelnika może być właściwie jedynie niemiecki mundur i język, jakim się posługują. Tylko to może wzbudzić niechęć. I to stanowi główny smak książki, adresowanej przede wszystkim do miłośników prozy militarnej. Choć jest ona bardzo ciekawa i wspaniale skonstruowana z punktu widzenia szczegółów historycznych czy wojskowych, może być zbyt realistyczna dla wrażliwszego odbiorcy, co trzeba mieć na uwadze. Warto do wszystkich pochwał pod jej adresem dodać, że jest ślicznie wydana, bardzo starannie, z artystyczną okładką i pięknymi ilustracjami Andrzeja Łaskiego. Zdecydowanie jest to pozycja warta swojej ceny.

 

Tytuł: „Błoto”

  • Autor: Michał Gołkowski
  • Cykl: „Stalowe Szczury”
  • Tom: 1
  • Ilustracje: Andrzej Łaski
  • Okładka: miękka
  • Ilość stron: 392
  • Rok wydania: 2015
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • ISBN: 978­83­7964­048­5
  • Cena: 39.90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus