„Jeremiah” tom 6: „Sekta” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 05-07-2015 21:37 ()


Czasy spełnionej apokalipsy jak mało które sprzyjają nastrojom eschatologicznym i rozwojowi osobliwych kultów. Egzystencja pod presją nieustającego zagrożenia oraz deficyt środków koniecznych do przeżycia nierzadko przejawia się w skłonności do popadania w spaczony mistycyzm. Ten zaś może przyjmować drastyczne formy z krwawymi rytuałami włącznie. Tak też się sprawy mają w szóstej już odsłonie burzliwych perypetii Jeremiaha i Kurdy’ego.

Po perturbacjach przybliżonych w poprzednim epizodzie („Laboratorium wieczności”) obaj panowie kontynuują swoją podróż na północ. W zamiarze zarobienia na przysłowiowy kieliszek chleba najmują się w charakterze eskorty niejakiego Graiga i jego rodziny, przemierzających górzyste szlaki w sobie tylko znanym celu. Pod czujnym okiem Jeremiaha i Kurdy’ego wydają się w pełni bezpieczni. Jak się jednak niebawem okazuje ich trasa wiedzie przez obszar oddziaływania względnie nielicznej sekty, której akolici nadrabiają niedobory kadrowe zajadłą gorliwością. Co więcej działalność misyjna rzeczonych przejawia się nie tylko w płomiennych mowach sławiących „jedynego prawdziwego boga Inemocha”, ale też brutalnej pacyfikacji tych, którzy ośmielają się nie wykazywać stosownego zainteresowania ich orędziem. Jak zapewne nie trudno się domyślić tytułowy bohater cyklu nie uniknie spotkania z fanatycznymi głosicielami nowej wiary.

„Sekta” to kolejna próba poszerzenia horyzontu geograficznego tej serii. Niestety udana co najwyżej w stopniu połowicznym. Z jednej strony akcja tej opowieści przenosi jej bohaterów ku odmiennym pod względem ogólnej aury lokalizacjom (Góry Skaliste?). Zmienia się także pora roku oraz rodzaj przestrzeni zorganizowanej (rozległe jak na realia tego cyklu miasto). Również hermetyczna sekta to wyzwanie innego typu niż te, z którymi dotąd zmagali się Kurdy i Jeremiah. A jednak na etapie konceptualizacji scenariusza coś musiało pójść nie tak, bowiem w trybach fabularnych tej opowieści ewidentnie zgrzyta. Niby Hermann wprawnie żongluje napięciem, a niekiedy także akcentami humorystycznymi. Nie przekonuje jednak zarówno kulminacja albumu, jak i natłok niekiedy zupełnie zbędnych dla konstrukcji fabuły postaci. O tyle szkoda, że zbiorowy adwersarz, jakim jest tytułowa sekta, krył w sobie potencjał do wygenerowania emocjonującej opowieści. Niestety efekt końcowy rozlazł się pod natłokiem jakby przypadkowych, nie w pełni przemyślanych scen. Stąd ów album dla części czytelników może okazać się rozczarowaniem. Zwłaszcza w zestawieniu z poprzednimi epizodami, zwykle charakteryzującymi się klarowaną kompozycją scenariusza.

To, co nie w pełni powiodło się w sferze ogólnej narracji, ardeński mistrz nadrabia wizualizując swoje pomysły. Czyni to jak zawsze w jego wykonaniu z gestem i wprawą charakteryzującą uznanych wirtuozów ołówka. Być może nieszczególnie wyjściowe facjaty części z udzielających się tu postaci wzbudzą niesmak u niektórych odbiorców. Owa kontrowersyjna maniera Hermanna wydaje się jednak nie tylko nieodłącznym składnikiem jego stylu, ale też w pełni odpowiada wymogom realiów po nuklearnym konflikcie. Wszak codzienne zmagania o przetrwanie (do tego często w ekstremalnych warunkach) zwykle nie sprzyjają zachowaniu młodzieńczego wyglądu. Tym samym Hermann trafnie oddaje ów determinant świata przedstawionego. Nie zabrakło również kadrów ujmujących piękno jesiennej przyrody oraz sceny konfrontacyjnej. Zwłaszcza, że okazji do walki nie brakuje, bo adepci podejrzanego kultu do pacyfistów się nie zaliczają.

Chociaż niniejszy epizod plasuje się w kategorii utworów o nie w pełni wykorzystanym potencjale, to jednak stanowi integralną cześć epopei o Jeremiahu. Dlatego nie warto go pomijać. Okazjonalny spadek formy może przecież przytrafić się nawet klasykom tego formatu co Hermann Huppen.

Tytuł: „Jeremiah” tom 6: „Sekta”

  • Tytuł oryginału: „Jeremiah – La secte”
  • Scenariusz i rysunki: Hermann Huppen
  • Tłumaczenie z języku francuskiego: Wojciech Birek
  • Wydawca wersji oryginalnej: Le Lombard
  • Wydawca wersji polskiej: Elemental
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 1 lutego1982 r.
  • Data wydania wersji polskiej: 23 czerwca 2015 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 21 x 29 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 48
  • Cena: 38 zł

Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus