„Kraina jutra” - recenzja
Dodane: 25-06-2015 21:59 ()
Brad Bird po doskonałych Iniemamocnych i odświeżeniu cyklu z Ethanem Huntem w roli głównej wziął się za iście misję niemożliwą. Podjął się stworzenia filmu będącego hołdem dla złotej ery science fiction, a jednocześnie zabierających widza w ultranowoczesny świat przyszłości. Jeśli chciał poprzestać na wizualnych fajerwerkach, to trzeba przyznać, że sprostał temu zadaniu. Jeśli natomiast pod sztafażem rozrywkowej fantastyki familijnej chciał przemycić głębsze treści, to wyszło mu to trochę naiwnie.
W dobie nowoczesnych technologii i pędu ku przyszłości człowiek przestał dostrzegać rozwój nauki i techniki jako pole do ulepszania i zmieniania świata. W filmie mamy rzeczywistość, która z założenia powinna być idealna, marzeniem każdego człowieka życiem w dobrobycie i pokoju. Jednak w tej utopii, jak każdej podobnej, aby wszystko grało, ktoś musi sprawować nad tym piecze. Szybko okazuje się, że władza w rękach jednego człowieka to zbyt wiele pokus, którymi łatwo się zachłysnąć.
W literaturze lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia postęp był traktowany jako coś naturalnego, a jednocześnie mającego zapewnić Ziemianom rozkwit cywilizacyjny. W filmie Birda widzimy rozwarstwienie tej idei na marzycieli – którzy nadal chcą podążać ścieżką dynamicznego rozwoju i pragmatyków pragnących utrzymać status quo, egoistów, którzy nie chcą się dzielić tym wspólnym dobrem. Frank grany przez Clooneya został z tego świata wydalony, ale ta cudowna kraina przestała być dla niego wymarzonym miejscem. Fascynacja dość szybko przerodziła się w rozczarowanie i rozgoryczenie. Pod płaszczem fikcji i techniki szczytne idee zostały wyparte przez zachłanność i egoizm. Podobnie jest zresztą w obecnym świecie nauki, który nie dąży judo postępu za wszelką cenę, a stara się jak najlepiej usprawnić nasze życie poprzez nowoczesne zabawki, gadżety i sprzęt, ale trudno to nazwać dynamicznym rozwojem, a raczej stagnacją i spoczęcie na laurach. Dlatego też frank wpuszcza do tego świata - jeszcze nieskażony umysł, w którym roi się od altruistycznych ideałów, a pęd do odkrywania jest ogromny.
Morał z tej bajeczki dla dzieci zabarwionej akcją i pięknymi wizualnie obrazami świata przyszłości jest jeden. Nie można się poddawać, zawsze należy dążyć do realizacji marzeń, pomysł i idea są budulcem naszej rzeczywistości i nie można ich porzucić kosztem wygodnego życia. Kraina Jutra jest trochę naiwna i pretensjonalna, ale sprawdza się jako przyjemna rozrywka, a jednocześnie zaraża bakcylem nauki. Do tego dostarcza kilku fantastycznych scen akcji i nietuzinkowej wizji przyszłości, a młodziutka Raffey Cassidy kradnie show bardziej utytułowanym aktorom. Jako niezobowiązujące kino znajdzie swoich sympatyków.
Ocena: 6/10
Tytuł: „Kraina jutra”
Reżyseria: Brad Bird
Scenariusz: Damon Lindelof, Brad Bird
Obsada:
- George Clooney
- Hugh Laurie
- Britt Robertson
- Raffey Cassidy
- Tim McGraw
- Kathryn Hahn
- Keegan-Michael Key
- Chris Bauer
Muzyka: Michael Giacchino
Zdjęcia: Claudio Miranda
Montaż: Walter Murch, Craig Wood
Scenografia: Lin MacDonald
Kostiumy: Jeffrey Kurland
Czas trwania: 130 minuty
comments powered by Disqus