Robert J. Szmidt "Samotność Anioła Zagłady. Adam" - recenzja
Dodane: 15-06-2015 13:23 ()
Myślałam, że nie znajdę bardziej kameralnej książki niż Marsjanin Andy’ego Weira, ale sięgnęłam po Samotność Anioła Zagłady Roberta J. Szmidta i musiałam zweryfikować tę opinię. Postapokaliptyczna powieść polskiego autora to przedstawienie, w którym gra dosłownie kilku aktorów. Trudną sztuką jest napisanie intymnej historii jednego bohatera, tak by czytelnik nie uległ znużeniu. Tak Weirowi, jak i Szmidtowi się to udało. Nie będę jednak ukrywać, że amerykańskiemu autorowi poszło nieco lepiej niż rodzimemu, choć do obu powieści mam zastrzeżenia.
Samotność Anioła Zagłady. Adam opowiada o dramatycznej i obfitującej w wiele trudnych sytuacji podróży mężczyzny-wybrańca. Adam Sawyer był żołnierzem, którego zadaniem było chronienie Ameryki przed wojną atomową. Jednak w skutek pewnych zdarzeń, które autor wyjaśnia w dalszych częściach książki, Adam przyczynia się do całkowitej zagłady ludzi na Ziemi. Tym samym staje się jednym z uczestników tajnego projektu Arka, którego celem jest ponowne zaludnienie dawnej Zielonej Planety. Błąd systemu sprawia, że bohater budzi się ze snu kriogenicznego zbyt wcześnie. Aby uratować swoje życie musi wyruszyć do odległego centrum Arki. Stany Zjednoczone nie wyglądają już tak samo. Ziemia stała się okrutna i niebezpieczna. Książka jest nie tylko opisem drogi, jaką mężczyzna musi przebyć, jest także próbą wniknięcia w głąb duszy człowieka, którego samotność popycha w ramiona szaleństwa.
Powieść rozpoczyna się rewelacyjnie. Mocne wejście w historię daje potężnego emocjonalnego kopa, który nakręca czytelnika, ale jest to o tyle ryzykowne, że ten może oczekiwać takich samych emocji podczas dalszego zagłębiania się w lekturę, a bądźmy szczerzy… niesamowicie trudno jest non stop dawkować czytelnikom fabularne elektrowstrząsy. Zawsze nadchodzi ten moment, kiedy w treści wyraźnie zaznaczone zostają fragmenty mające dać oddech. Samotność takich wyraźnych fragmentów nie zawiera, czym zaskakuje. Jednak w dalszym rozrachunku stanowi to wadę tej opowieści bowiem, kiedy bohater rozpoczyna swoją podróż, odbiorca przestawia się w tryb pełnego napięcia oczekiwania i w zasadzie, jeśli mu się to ostatecznie nie znudzi, stan ten może mu towarzyszyć praktycznie do ostatnich stron, ponieważ dopiero tam autor serwuje kolejny emocjonalny wstrząs. Środkową część tej historii stanowią opisy przemieszczania się z punktu A do punktu B itd. Niewiele można tu także znaleźć udanych prób wniknięcia w psychikę bohatera. Niestety jego dylematy moralne oraz próby radzenia sobie z ogromnym przecież stresem wydały mi się mało wiarygodne. Adam nie jest też bohaterem wyrazistym. Trochę taki człowiek podobny do nikogo. Bohater Marsjanina to przezabawny i niebezpiecznie inteligentny młody mężczyzna, o Adamie pomimo towarzyszenia mu przez tyle czasu, jestem w stanie napisać jedynie tyle, że jest zdeterminowany.
Autor jest jednak niesamowicie utalentowany. Powieść ratuje świetna narracja. Pomimo tego, że na kartach Samotności nie dzieje się tak dużo, jakby czytelnik mógł oczekiwać, to jednak sprytnie rozpisana treść ciągle sugeruje, że za chwilę coś się wydarzy. Robert Szmidt wodzi nas za nos i prowadzi od jednego zakrętu do drugiego, a my wciąż i wciąż oczekujemy, a nawet wierzymy w to, że za kolejnym zdarzy się coś niesamowitego. Najlepiej prezentuje się jednak opowiadanie, które jest swoistą zapowiedzią tomu drugiego. Ewa może okazać się ciekawą kontynuacją.
To naprawdę budujące, że nasi rodzimi pisarze biorą się za postapo. Szmidt ma genialny, lekki i przystępny styl. Może Samotność nie jest powieścią genialną, ale posiada pewien urok i ogromny potencjał. Warto przeczytać, by móc wyrobić sobie własną opinię o polskiej postapokalipsie.
Tytuł: "Samotność Anioła Zagłady. Adam"
- Autor: Robert J. Szmidt
- Wydawca: Rebis
- Redaktor: Błażej Kemnitz
- Data publikacji: 04.2015 r.
- Liczba stron: 296
- Format: 132 x 202 mm
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Wydanie: I
- Cena: 32,90
Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za przesłanie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus