„Dżihad” – recenzja
Dodane: 13-06-2015 22:25 ()
Sztuka może być ucieczką, ale i odpowiedzią na rzeczywistość. Niejednoznaczną, metaforyczną, taką, która działa na wyobraźnię. „Dżihad”, autorski komiks Igora Baranko, bywa charakteryzowany jako prorocza wizja obecnego konfliktu pomiędzy Ukrainą a Rosją. Czy interpretacja według takiego klucza jest na pewno właściwa? Jaką wartość ma w sobie futurystyczne przedstawienie ludzkości?
Przyznać trzeba, że świat stworzony kreską ukraińskiego autora jest naprawdę zdumiewający. W sferze koncepcyjnej mieni się bogactwem pomysłów odsyłających nas do tybetańskich mnichów, hinduskiej mitologii, amerykańskiego kina superbohaterskiego i rosyjskiego imperializmu. Komiksowa mozaika może być zapewne wyrazem inspiracji z życiowych doświadczeń Baranki, który służył w radzieckiej armii, dążył do mistycznych poszukiwań u buddystów, udał się na emigrację do Stanów Zjednoczonych, po czym – dojrzewając także jako artysta – wrócił na ojczystą Ukrainę.
Wspomniane wyżej elementy mogłyby sugerować, że „Dżihad” jest wielkim chaosem znaczeń. Po części tak, po części nie. Ten komiks to pejzaż Wielkiej Rosji, totalitarnego państwa z 2040 roku, którego stery dzierży w dłoniach Apelsynow, niespełniony pisarz science-fiction zniewolony żądzą władzy i szaleństwa. Daleki od normalności jest jednak cały świat. Bo jak inaczej opisać sytuację, gdy po ulicach chadza tajny agent, klon Abrahama Lincolna, a genetyczny odpowiednik Izaaka Newtona głosi koncepcję całkowitej kastracji mężczyzn? Oto potencjalny pomysł na zakończenie wszelkich wojen.
Po ledwie szkicowym wprowadzeniu można śmiało powiedzieć, że ta opowieść ma swój charakter i sporą dawkę testosteronu. Zauważalny jest pewien brutalizm, dosadność w sferze graficznej, która będąc pseudo-realistyczną, dodatkowo akcentuje groteskowy charakter opowieści oraz wpływ technologii na ludzkie życie. Wszechobecna cyfryzacja, inwigilacja, skuteczność działań prewencyjnych. W tym miejscu upatrywałbym walor spójności. „Dżihad” jest świadomie przerysowany, spowity delirycznym opium, z którego wyłaniają się kontury antyutopii. Jak właściwie prezentuje się jednak sama warstwa fabularna?
Można odnieść wrażenie, że historia została zrodzona w umyśle artysty tyleż genialnego, co nieobliczalnego. Graficzna powieść koncentruje się na losach krwawego dyktatora, zagubionego derwisza z nieistniejącej już Czeczenii, samotnej mniszki starającej się zrozumieć przeznaczenie ludzkości czy specjalnych grup militarnych i przestraszonego Patriarchy Wielkiej Rusi. Wspólnym mianownikiem działań bohaterów jest ukraiński grobowiec Lamy, którego paranormalne zdolności mogą odmienić cały świat. W tle tej sensacyjnej historii niebagatelną rolę odgrywa także metafizyczna aura z duchem Czyngis-chana na czele oraz UFO odpowiedzialne za porwanie mumii Lenina...
Całość prezentuje się dokładnie tak, jak sugeruje opis. Oryginalnie. Cudacznie. Zaskakujące, że ta historia jest w gruncie rzeczy spójna. Przynajmniej, jeśli przyjmiemy logikę szaleńca. Baranko stosuje zamienne perspektywy, które za sprawą dynamicznego kadrowania podsycają czytelniczą ciekawość. Scenariuszowe szarże rodzą jednak grunt pod polemikę. Nie sposób się zgodzić z tezą ujętą we wprowadzeniu, jakoby kościół i totalitaryzm miałyby mieć w gruncie rzeczy wspólne korzenie. W tych rozważaniach pojawiają się zresztą inne wątpliwości.
Bodajże jedyna pozytywna postać, azjatycka mniszka koncentrująca w sobie duchową moc przodków, stoi w wyraźnym kontraście z Apelsynowem. To znaczy, że jakaś forma wiary może przynieść dobro. Inną kwestią jest jednak instrumentalne traktowanie religii, którego dokonuje sam dyktator za sprawą Patriarchy. Takie delikatne kwestie powinny zostać ujęte chyba nieco lepiej, to znaczy wyraźniej, bez pozostawiania czytelniczych pytań. W innym przypadku powstanie miejsce na kontrowersje.
Natomiast odwołanie do politycznej sytuacji na Ukrainie odebrać można chyba jednak nieco na wyrost. Komiks powstał ponad dekadę temu i choć odwołuje się czasem do natury wojny, to czyni to w sposób uniwersalny. Trudno wikłać w analizę protesty na Majdanie czy rosyjską aneksję Kremla. „Dżihad” jest raczej opowieścią o walce wewnętrznej, ścieraniu się charakterów. Z kolei sam tytuł, odarty z negatywnych konotacji, sugeruje dążenie do poświęcenia się w imię jakiegoś celu. Zatem niekoniecznie wojna, tym bardziej święta.
Dawno nie spotkałem się z tak osobliwą historią. Ujęta w metaliczne, ale także piaskowe barwy zmieniające się w zależności od tego czy bardziej akcentowana jest sensacyjna intryga, czy metafizyczne wizje. „Dżihad” prowokuje do pytań, nie dając też jednoznacznych odpowiedzi, zwłaszcza w wyniku zakończenia. Album przesycony pomysłami i szaleńczą wizją futurystycznego świata. Potraktujcie to jako ostrzeżenie, ale także zachętę. Chyba warto jest poznać coś tak nieoczywistego.
Tytuł: "Dżihad"
- Scenariusz: Igor Baranko
- Rysunek: Igor Baranko
- Wydawnictwo: Scream Comics
- Data wydania: 14.05.2015 r.
- Liczba stron: 144
- Format: 240x320 mm
- Druk: kolor
- Papier: kreda
- Wydanie: I
- Cena: 89 zł
Dziękujemy wydawnictwu Scream Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus