"Polina" - recenzja
Dodane: 21-04-2015 10:55 ()
Pot, łzy i wyrzeczenia w wykonaniu rosyjskiej baletnicy? Jak już to tylko poprzez język komiksu! Szczęśliwie jednak, „Polina” jest czymś znacznie ciekawszym. W kontekście fabuły wyróżnia się ona nawet na tle filmów o primabalerinach. Dla Vivesa balet bowiem jest sztuką stanowiącą metaforę życia. Zagadką, której skrawek odpowiedzi możemy ujrzeć dopiero z określonej perspektywy w momencie osiągnięcia pełni dojrzałości.
Na pierwszy rzut oka losy Poliny Ulinowej mogą kojarzyć się z perypetiami Andrew Neimanna, głównego bohatera obsypanego nagrodami filmu "Whiplash". Przyznać jednak trzeba, że jest to zestawienie uczynione na wyrost. Krzywdzące, spłaszczające. Czytając „Polinę” możemy uświadomić sobie wszelkie braki i ułomności filmu Damiena Chazelle’a, z brawurową rolą J.K. Simmonsa w roli despotycznego nauczyciela jazzu. W komiksie także mamy do czynienia z niezwykle wymagającym nauczycielem nauki tańca. Nie jest on jednak powierzchownym pozerem odczuwającym podświadomie satysfakcję z dokonywania sadyzmu, o nie. Jest oschłym obserwatorem - niemalże boską istotą ze względu na swój wzrost - ale zdecydowanie sympatyczniejszym ze sprawą umiejętności inspirowania uczniów, a także wymagającym wpierw od siebie, nie od świata. Po przeczytaniu komiksu "Whiplash" wydaje się jedynie przygnębiającą historią o dwóch narcystycznych socjopatach, sprawdzających swoje limity w celu osiągnięcia sławy, zapisania się złotymi literami w historii muzyki.
Żeby nie było, „Polina” nie jest jakoś specjalnie hiper-pozytywna, odrzuciwszy na bok niezwykle ludzkich w swych postawach protagonistów. Świat dziewczynki (która wraz z rozwojem akcji przeradza się w profesjonalną baletnicę) ukazany jest w barwach szarości, upiększonych czarnymi, minimalistycznymi kreskami na białym tle. To chłodny świat, gdzie miłość do tańca i ambicja ścierają się ze środowiskowymi konwenansami, uczuciami, współzawodnictwem… Można by było użyć tutaj sformułowania „wyścig szczurów”, ale dla autora komiksu nie było to sprawą priorytetową. Mamy do czynienia bardziej z obyczajowym dramatem, stanowiącym hołd dla ludzi poświęcających się sztuce przez całe swoje życie. Świetnie to widać na przykładzie poszczególnych tancerzy w trakcie prób lub spektakli. Nie widzimy wtedy zazwyczaj rysów ich twarzy. Ich reakcje, odczucia są nieważne. Pozostają jedynie wyważone pozycje ciała wraz z poświęceniem. Odchodzi człowiek, pozostaje zaś po nim piękno ruchów i choreografii.
Oddzielną kwestią jest pytanie, na ile Bastien Vives jest za pan brat z twórczością Krzysztofa Kieślowskiego. Mówimy w końcu o wpływowym we frankofońskich sferach twórcy komiksu, urodzonym stosunkowo niedawno – w 1984 roku. Kieślowski, którego filmy niegdyś stanowiły obowiązkowy kanon dla elity intelektualnej Europy, zaliczył swego czasu mały epizodzik z baletnicami. W krótkometrażowym filmie dokumentalnym „Siedem kobiet w różnym wieku” z 1978 roku autor „Trzech kolorów” błyskotliwie oddał przemijanie cielesności baletnic jak również kruchości ich kariery. Vivien w swoim komiksie niejako traktuje o tym samym, lecz ze zgoła innej perspektywy. O ile Kieślowski skupia się na systemie „wytwarzającym” przyszłe królowe sceny teatru, tak komiksowy autor skupia się na drodze jaką Polina musi przebyć do realizacji swoich planów. Chce przez to udowodnić starą prawdę, wedle której prawdziwego artystę nie czyni wiedza lub znajomość teorii, ale kontakt z życiem. Przyjmowanie ciosów. Branie tego, z czym się stykamy. To tak naprawdę nas kształtuje. Nauczyciele mogą jedynie zainspirować nas do pewnego działania, o ile ukażą nam w należyty, wiarygodny sposób swój punkt widzenia. Żadna szkoła nie uczy bowiem tak dojmująco, jak samo życie ze swoimi zachwytami i rozczarowaniami.
Choć Bastien Vives znany jest u nas z trylogii „Za Imperium” (wyd. Centrala) to wraz z „Poliną” wprowadza niespotykaną dotąd jakość wizualną w komiksie. Za sprawą prostej kreski i umowności świata kreuje odizolowane środowisko baletu, będące tak naprawdę „obok” realnego świata. Choć w komiksie mają miejsce awantury, scysje i spięcia, to przechodzą one przez stłumioną, cichą narrację narzuconą przez autora. W warstwie graficznej Vivesa nie interesują konwenanse ani dobrostan psychiczny wykreowanych przez niego postaci. Bardziej interesuje go wcześniej wspomniana choreografia, wypracowywanie perfekcji na swoich własnych zasadach. Okazuje się, że balet w ujęciu obrazkowym zyskuje niewspółmiernie na wartości. Komiks pozwala uchwycić kluczowe chwile piękna w mowie ciała fordanserów, nadać ruchom niejednoznacznej treści. Doświadczenie autora w kreowaniu animacji sprawia, że przez komiks niemalże się płynie. Wprost nie można się doczekać opublikowana po polsku bodajże najpopularniejszego komiksu Vivesa, czyli „Le Goût du chlore”. Opowiada on o pływaniu i komunikatach wytwarzanych poprzez uprawianie tego sportu, nierzadko wyrażającego nasze pożądanie wraz z potrzebą bliskości.
Polina odnosi sukces w komiksie nie dlatego, że miała obsesję na punkcie swojej pasji. Wykorzystując ją szła za głosem serca i realizowała się idąc za prądem życia. Jednocześnie nigdy nie zapomniała o swoich korzeniach, które symbolizuje tutaj jej mistrz Bożyński. Kiedy pod koniec historii dziewczyna ogląda film ze swoim nauczycielem z dawnych lat, gdy dziecięciem była, Vives pozwala bohaterce sentymentalnie spojrzeć na jej wybory z boku. Nie wiemy, czy przeżywa w swym wnętrzu zdumienie, wzruszenie czy obojętność. Pozostaje to zagadką, z którą czytelnik pozostaje po odłożeniu komiksu. W każdym razie takie chwile pozwalają każdemu z nas przekonać się, czy obrana w wieku młodzieńczym kariera była warta poniesionych kosztów. „Polina” pozwala nam, odbiorcom, przejrzeć się w tym lustrze i odpowiedzieć na tę kwestię w sposób indywidualny. Nawet, jeśli pozostanie ona tajemnicą aż do śmierci.
Tytuł: "Polina"
- Autor: Bastien Vives
- Wydawnictwo: Timof Comics
- Data wydania: 02.2015 r.
- Liczba stron: 200
- Format: 190 x 270 mm
- Oprawa: twarda
- Druk: czarno-biały z odcieniami szarości
- Wydanie: I
- Cena: 79 zł
Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus