"Kroniki arkadyjskie" tom 3: "Słowo stworzenia" - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 15-04-2015 06:51 ()


Jakże niesprawiedliwe jest twierdzenie, że udane serie fantasy to domena literatury zachodniej, w najlepszym razie rosyjskiej. Polacy mają nie gorsze pióra, choć droga do dobrego wydawnictwa stanowi dla nich czasem barierę nie do przebicia. Szczęśliwie niektórym to się udaje. Jednym ze szczęśliwców jest Dominik Sokołowski. Jego cykl „Kroniki arkadyjskie” nie ustępuje w niczym dokonaniom takich asów jak George R. R. Martin, a jest zdecydowanie lepszy niż „Miecz prawdy” Goodkinda. Bluźnierstwo? Nie. I jestem gotowa bronić tego przekonania.

Isaakios zdołał wreszcie odzyskać należny mu tron, jednak bycie bazyleusem nie jest tak piękne, jak to sobie wyobrażał. Młodzieniec przekonuje się, że władza nad państwem pogrążonym w chaosie jest w istocie niewolą. Niewiele od niego zależy, natomiast on sam staje się zależny od wielu osób, często mu niechętnych. Jego najważniejszy sprzymierzeniec w grze o tron, mag Chosroes, może okazać się decydującą przyczyną jego upadku, bowiem jego straszliwa tajemnica pogrążyłaby Isaakiosa, gdyby wyszła na jaw. A to tylko jeden z wielu niebezpiecznych czynników. Tymczasem Basarab, który traci dotychczasowy dom, musi razem z Michelle powrócić do stolicy, pozostawiając Eudokię razem z ich synem w byłych dobrach swego pana Iliasa. Jego następca okazuje się człowiekiem bez skrupułów i mści się na młodym małżeństwie, gdy Michelle odmawia mu swych wdzięków. Dziewczyna ponownie zostaje agentką na usługach Inkwizycji, której wpływy opierają się zawirowaniom politycznym. Te drobne sprawy są jednak niczym w porównaniu z zagrożeniem, jakie niesie ze sobą armia Apolyona, niszcząca wszystko na swojej drodze, a teraz stojąca właśnie u wrót cesarstwa...

Dominik Sokołowski ma doskonałe pióro, choć jak dla mnie zanadto lubuje się w makabrze wszelkiego rodzaju. Jednak taki jest teraz trend. Okrucieństwo dobrze się sprzedaje, więc pisarze pakują go do swych dzieł ile wlezie. Dobrze jeszcze, gdy ma to jakiś sens, gorzej gdy jest to sztuka dla sztuki. W przypadku „Kronik arkadyjskich” trudno powiedzieć, z którą opcją mamy do czynienia. Opowieść jest na tyle ciekawa, że makabryczne opisy nie przeszkadzały nawet mnie, która ich nie lubi. Starannie skonstruowani bohaterowie wydają się żywi i są bardzo oryginalni, choć realia książki to raczej parafraza rzeczywistych wydarzeń historycznych niż tworzony od podstaw nowy świat. Niewiele można im zarzucić, chociaż nie znaczy to, że mamy do czynienia z dziełem bezbłędnym. Czasami w warstwie opisowej można znaleźć pewne potknięcie, niezręczne sformułowanie, ale w sumie ledwie można to dostrzec.

Trzeci tom cyklu został wydany w podobnej szacie jak poprzednie – bardzo efektownej, a jednocześnie eleganckiej. Jeśli ktoś już zaczął zbierać książki Dominika Sokołowskiego, najnowszą pozycją na pewno nie będzie rozczarowany.

 

Tytuł: „Słowo stworzenia”

  • Autor: Dominik Sokołowski
  • Cykl: „Kroniki arkadyjskie”
  • Tom: 3
  • Gatunek: fantasy
  • Okładka: miękka ze skrzydełkami
  • Ilość stron: 432
  • Rok wydania: 03.2015
  • Wydawnictwo: REBIS
  • Cena: 37.90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za przesłanie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus