"Woje Mieszka" - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 02-04-2015 07:57 ()


Wczesne średniowiecze, niegdyś dość obficie reprezentowane w rodzimym komiksie historycznym (m.in. „O Mieszku I i jego synu Bolesławie Chrobrym”, oparta na kronice Helmolda „Zemsta Rodu”), bardzo powoli zdaje się wracać do łask. Póki co wybór tego typu utworów oscyluje w liczbie co najwyżej kilku, wśród których w sposób szczególny warto wskazać pierwszy tom serii „Lux in tenebris” („Romowe”). Najnowszą propozycją osadzoną w tej epoce jest autorski komiks Zygmunta Similaka „Woje Mieszka”.

Zaprawiony w realizacji takich tytułów jak „Zawisza Czarny” oraz „Bitwa pod Grunwaldem” łódzki autor sięgnął tym razem do młodości pierwszego historycznego władcy Polski (czy jak wolą poznańscy mediewiści – „Państwa Gnieźnieńskiego”). Według hipotez opartych na zapisie archeologicznym oraz niewiele późniejszych wzmianek w źródłach pisanych (m.in. relacji żydowskiego kupca Ibrahima Ibn Jakuba oraz saskiego kronikarza Widukinda z Nowej Korbei) można pokusić się o przypuszczenie, iż w owym czasie władztwo wielkopolskich naczelników plemiennych przeżywało okres intensywnego rozwoju terytorialnego. Ó proces wiązał się nie tylko z koniecznością integracji podbitych obszarów z macierzystym władztwem potomków legendarnego Piasta, ale też obroną zdobyczy przed ewentualnymi konkurentami. Wśród standardowych adwersarzy Polan szczególne miejsce zajmowały klany Prusów, którzy łupieskimi wyprawami nie raz dawali się we znaki swoim sąsiadom (tj. m.in. mieszkańcom włączonych do „Państwa Gnieźnieńskiego” Kujaw i Mazowsza). Komiksowa opowieść Zygmunta Similaka rozpoczyna się w momencie, gdy władca Siemomysł poleca swemu synowi Mieszkowi wyprawić się na pruskie pogranicze nękane najazdami tego ludu. Jak się jednak prędko okazuje młody dziedzic Siemomysła zmuszony będzie skonfrontować się nie tylko z bałtyjskimi łupieżcami.  

Podobnie jak we wzmiankowanej „Bitwie pod Grunwaldem”, także w tym przypadku opowieść poprowadzono linearnie i bez nadmiernych dygresji. Autor skupia się na przybliżeniu przypadków tytułowych wojów od pewnego momentu koncentrując oś fabularną wokół młodzieńca imieniem Cisun (młodszego brata jednego z członków drużyny książęcej). Dzięki temu jest szansa, że ewentualny młody czytelnik zdoła się z nim zidentyfikować. Tym bardziej, że według stwierdzenia wydawcy komiks przeznaczony jest raczej dla młodszego wiekiem odbiorcy. Jednotorowość tej historii rzeczywiście może skłaniać ku takowemu przekonaniu. Niewykluczone jednak, że „Woje Mieszka” okażą się zajmującą lekturą również dla tej części czytelników, którzy niegdyś z zapałem chłonęli publikowane na łamach „Świata Młodych” komiksy tego sortu co „Metacom” Jacka Widora i „Zawisza Czarny” Tadeusza Raczkiewicza. Bowiem ogólny klimat komiksu Similaka jest im wyraźnie pokrewny. Ponadto jak przystało na twórcę „Zagłoby” i „Historii okupacyjnych” także w „Wojach Mieszka” nie nadwyręża on cierpliwości czytelnika. Akcja toczy się zatem wartko i z zacięciem komiksowego batalisty. Stąd liczne sceny starć z udziałem tytułowych speców od rozwałki oraz ich przeciwników (a tych im nie brak). Niejako mimochodem autor pozwolił sobie nawiązać do tradycyjnych wierzeń słowiańskich (choć nie bez odrobiny ironii), ostatnimi czasy wzbudzających nieco większe zainteresowanie niż jeszcze kilkanaście lat temu.  

Ogólną jakością rysunki Zygmunta Similaka nie ustępują jego wcześniejszym pracom. Kadry „bitewne” wprost tętnią od dynamizmu, a harde oblicza zarówno skandynawskich i saskich rabusiów jak i polańskich wojów nie pozwalają zapomnieć zarówno o realiach, w których rozgrywa się ta opowieść jak i zasadniczym jej charakterze. Jak przystało na tego autora także i tym razem mamy do czynienia z brawurowym ujęciem wojennego rynsztunku z epoki. A wszystko to w charakterystycznej dlań stylistyce z pogranicza groteski i maniery realistycznej.

 

W komiksach historycznych swego autorstwa Zygmunt Similak z reguły dość wiernie odtwarza zarówno kulturę materialną danego momentu dziejowego jak i naszą współczesną wiedzę na ich temat. Podobnie jest i tutaj choć nie obyło się bez drobnych nieścisłości. Wspominany już na pierwszej planszy książę Siemomysł nie był „trzecim historycznym władcą Polan”, bo wśród specjalistów od tego okresu historycznego wciąż uchodzi on za postać legendarną (tj. nie wzmiankowaną w źródłach innych niż kronika Galla Anonima). Użycie terminu „Germanie” (najwyraźniej zaczerpnięte z obiegowo użytkowanej terminologii antycznej) również wydaje się co najmniej dyskusyjne. Bardziej właściwe byłoby zastosowanie nazwy własnej „Sasi” bądź też po prostu „Niemcy”, z dużym prawdopodobieństwem szeroko rozpowszechnionej wśród Słowian Zachodnich na długo przed narodzinami Mieszka. Owe drobiazgi w niczym jednak nie umniejszają edukacyjnych walorów tego utworu. Ponadto miło jest ujrzeć Wikingów zbierających siarczysty oklep od rodzimych chwatów. Całość uzupełnia zestaw rysunkowych dowcipów również osadzonych w średniowiecznym anturażu.

Przy okazji warto przyjrzeć się zamieszczonemu na tylnej okładce albumu zestawieniu komiksów autorstwa Zygmunta Similaka. Wśród nich znalazła się również reprodukcja okładki „Zakonu”, kolejnego po m.in. „Triumwiracie” tytułu realizowanego (wciąż jest na etapie produkcji) według scenariusza Roberta Zaręby. Już teraz można pokusić się o przypuszczenie, że szykuje się hit na miarę „Smert’ Lachom”, którego „Woje Mieszka” – z racji zbliżonej epoki (czas akcji obu komiksów) – stanowią swoisty przedsmak.

 

Tytuł: „Woje Mieszka” 

  • Tekst i rysunki: Zygmunt Similak
  • Wydawca: Wydawnictwo Roberta Zaręby
  • Data premiery: 3 marca 2015 r.
  • Oprawa: miękka 
  • Format: 20,5 x 30 cm
  • Druk: czarno-biały 
  • Papier: offset
  • Liczba stron: 52
  • Cena: 37,20 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Roberta Zaręby za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus