"Lux in tenebris" tom 1: "Romowe" - recenzja
Dodane: 05-06-2013 18:36 ()
Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni czytałem przygodowy komiks, którego akcja byłaby osadzona na terenach Polski w odległym średniowieczu. Tymczasem podczas lektury albumu „Romowe” trafiłem do roku 1039 na Mazowsze, gdzie wysłani przez księcia Kazimierza, wnuka króla Bolesława Chrobrego, rycerz Wojmir i mnich Jakusz mają misję odzyskania świętej relikwii jednego z chyba najbardziej znanych z naszej historii męczennika – świętego Wojciecha. W tym celu dwaj bohaterowie przybywają na ziemie księcia Mojsława, na granicę z Prusami. Tu czeka ich nieoczekiwana przygoda.
Specjalizujący się w komiksie historycznym Sławomir Zajączkowski (znany chociażby z albumów „Łupaszka. 1939”, „Korfanty” czy serii „Wilcze tropy”) tym razem zdecydował się na podróż w czasie aż do początków państwa polskiego. W tym celu sięgnął do kronik i wybrał interesujący go moment w dziejach, w konsekwencji rozpisując na 56 plansz historię mającą miejsce w pierwszej połowie XI wieku. Na pochwałę zasługuje z pewnością rzetelne podejście do zadania, w tym stylizacja językowa, pozwalająca wczuć się w klimat państwa Piastów, ale także wybór okresu, który zdecydowanie zasługuje na eksplorację. Sama historia wciąga od początku do samego końca, jest po prostu dobrze napisana, nie brakuje jej dynamicznej narracji i kilku zwrotów akcji. Nie jestem tylko do końca przekonany, czy aby obaj protagoniści są wystarczająco charakterystyczni, czy też może charyzmatyczni, ponieważ zdecydowanie bardziej wciągnęła mnie ich przygoda, a oni sami wydali mi się być jedynie postaciami potrzebnymi do jej poprowadzenia. Chociaż nie przeczę, prowadzone przez nich dialogi są żywe i wiarygodne, obaj mają sporo do powiedzenia.
O ile już sam scenariusz komiksu zawiera w sobie pewne elementy grozy, związane między innymi z pogańskimi obrzędami obecnymi na terenie świętego gaju w Romowe, to dopiero rysunki Huberta Czajkowskiego czynią go wyjątkowo mrocznym. Począwszy od pojawiających się na planszach postaci, o trochę nieludzkich i delikatnie zdeformowanych twarzach sugerujących obłąkanie, po zaproponowane scenerie, przede wszystkim dzikie knieje i nieznane warownie, wreszcie tytułowy święty gaj, „Romowe” budzi we mnie strach. Myślę, że jest to efekt jak najbardziej zamierzony i jak widać skutecznie zrealizowany. W ten sposób historia nabiera trochę innego sensu, bliska jest horrorowi. Jeśli jednak miałbym coś do zarzucenia rysunkom Czajkowskiego, to miejscami postacie przybierają trochę nienaturalne pozy. Na pewno jednak komiks ma spójną i charakterystyczną oprawę graficzną.
Z tego, co zapowiadają autorzy, przygotowywana jest kontynuacja przygód rycerza Wojmira i mnicha Jakusza. Jestem jej ciekaw przede wszystkim dlatego, że wyczuwam duży potencjał w serii „Lux in tenebris”. Szczerze kibicuję temu projektowi, ponieważ nawiązywanie w komiksie do zamierzchłej historii Polski uważam za nie mniej ciekawe niż nawiązywanie do historii Francji czy Anglii, co momentami wydaje się być ogranym, a przecież tak chętnie wykorzystywanym tematem przez Zachodnich twórców historii obrazkowych. Dlatego w zgodzie z zasadą „Cudze chwalicie, swego nie znacie” polecam „Romowe” jako ciekawą alternatywę. Jestem przekonany, że Sławomir Zajączkowski gotów jest wydobyć na światło dzienne jeszcze mnóstwo ciekawych motywów, o które da się oprzeć kolejne dobre komiksy, a Hubert Czajkowski doda im odpowiednio mroczny klimat.
Tytuł: "Lux in tenebris" tom 1: "Romowe"
- Scenariusz: Sławomir Zajączkowski
- Rysunek: Hubert Czajkowski
- Wydawnictwo: Unzipped Fly Publishing
- Data wydania: 5/2013
- Liczba stron: 60
- Format: A4
- Oprawa: twarda
- Druk: cz.-b.
- Wydanie: I
- Cena: 30 zł
comments powered by Disqus