Recenzja zbioru opowiadań "Więzy krwii" Mai Lidii Kossakowskiej
Dodane: 31-03-2007 12:00 ()
„Na początku była kartka. Pierwsza strona brulionu, naznaczona drobną dyskretną kratką w kolorze bladego turkusu. Dużo gorzej ze słowem. Historia domagała się opowiedzenia, a wyrazy stawały w poprzek, brykały i wcale nie chciały się układać w równe rzędy zdań." - tak zaczyna się wstęp do zbioru opowiadań Mai Lidii Kossakowskiej pt. „Więzy krwi". Czytając teksty można odnieść wrażenie, że autorka prowadzi nas ścieżką swojego rozwoju literackiego, ukazując bogactwo pomysłów, różnorodność opisywanych postaci i światów oraz łatwość opowiadania porywających historii.
Maja Lidia Kossakowska, autorka takich powieści jak „Siewca Wiatru" czy „Zakon Krańca Świata", przedstawia nam utwory od początku swojej kariery literackiej aż do czasów (mniej więcej) współczesnych (ostatni pochodzi z roku 2005). Opowiadania ułożone są w porządku chronologicznym, zaś każdemu z nich towarzyszy krótka historia pomysłu na świat lub fabułę, źródło inspiracji albo okoliczności powstania danego tekstu. Zazwyczaj są one utrzymane w mrocznym, pełnym niepokoju klimacie i w większości kończą się źle.
Pierwsze opowiadanie - „Mucha" - to debiut literacki autorki, który ukazuje historię rozwiedzionego ojca, próbującego odzyskać kontakt z synem. Do tego wątku „wtrąca się" pewien tajemniczy i mroczny osobnik, który przedstawia niezwykle ciekawą teorię o śmierci. Postać głównego bohatera pojawia się jeszcze w jednym z kolejnych opowiadań „Diorama", gdzie spotyka samotną, rozmawiającą ze Szczurem dziewczynę, Alicję, zaś miejsce owego spotkania jest dość... niezwykłe. Ciekawe, żywe dialogi oraz dość przytłaczający morał sprawiają, że opowiadanie zostaje w pamięci przez długi czas.
Swoistym delikatnym nawiązaniem do cieszącego się ogromną popularnością cyklu anielskiego, jest opowiadanie „Hekatomba", które przedstawia dramatyczną i skazaną na niepowodzenie walkę z Aniołem Śmierci o imieniu Rój. Człowiek, bezradny wobec tak ogromnej potęgi musi złożyć ofiarę, Hekatombę, złożoną ze stu... osób.
„Schizma" to jeden ze słabszych tekstów, który (jak pisze sama autorka) - w zamierzeniu miał być żartobliwy, ale „w konkluzji, nie jest jednak humoreską". Szkoda, że nie jest, bo sam pomysł - starożytnego bóstwa Megastora, Wielkiej Świątyni Handlowej oraz Wspólnot walczących o zmonopolizowanie ekonomicznej religii o wiele bardziej nadaje się na wesołe, śmieszne opowiadanie niż na poważny tekst z równie „poważną" konkluzją. Co ciekawe, opowiadanie to zostało nominowane do Nagrody im. Janusza A. Zajdla.
„Zwierciadło" to już mikropowieść, niestety, według mnie również niezbyt udana. O ile sam pomysł jest niezwykle ciekawy - Lud Luster, który mieszka w świecie „odbijanym" przez zwierciadła i przypadkowa dziewczyna z talentem przemieszczania się między tymi światami - o tyle tekst napisany jest dość topornie i ciężko przez niego przebrnąć (zwłaszcza, że ma aż 150 stron). Zbyt długie opisy spowalniają akcję, główna bohaterka, Koral, wydaje się być lekko „sztuczna" i lalkowata, zaś sam wątek miłosny wlecze się niemiłosiernie przez kolejne karty tomiku. Zdziwiło mnie to, gdyż wszystkie teksty Kossakowskiej, które wpadły mi w ręce, przeczytałam jednym tchem, jednak ten był, niestety, wyjątkiem... Jest to moje osobiste zdanie, gdyż utwór ten cieszył się ogromną popularnością (trzecia pozycja w rankingu czytelników Sfinksa).
Na szczęście w antologii zostało jeszcze kilka, całkiem niezłych opowiadań. Na pierwszym miejscu jest „Smutek", którego akcja dzieje się na innej planecie. Przedstawia historię chłopca, Matteja, oraz jego ukochanego, starego konia, Smutka. Mieszkają w zwykłej rodzinie, na farmie, zaś w wolnych chwilach - przemierzają dzikie stepy, podglądają nieznane gatunki zwierząt, próbują zgłębić tajemnice obcego świata... Wszystko się zmienia, gdy pewnego razu słyszą głos Ojca Traw.
Ciekawe i porywające jest tytułowe opowiadanie „Więzy krwi". Jest to utrzymana w mrocznym „lovecraftowskim" klimacie historia rzeźbiarza, który lepi potwory. Życie owego artysty diametralnie się zmienia, gdy nagle jego figurki stają się modne, a nim samym interesuje dość tajemniczy i dziwaczny osobnik, który daje mu propozycję „z piekła rodem"... Dalej jest już tylko straszniej.
W nieco mniej mrocznym (bo akcja dzieje się na tropikalnych wyspach) klimacie, ale nie mniej upiornym, jest opowiadanie „Szkarłatna fala", w której podporucznik z rozbitego statku musi walczyć o przetrwanie w dżungli, wśród dzikich, krwiożerczych tubylców oraz przechadzającymi się tu i ówdzie patrolami wrogich żołnierzy. Ciekawy pomysł z lekko zaskakującym zakończeniem.
Równie dobre jest opowiadanie „Spokój Szarej Wody", w którym głównymi bohaterami są... kaci z Bractwa Sprawiedliwości i Prawdy. Ich zadaniem nie jest jednak tylko egzekucja, ale również uspokojenie duchów zmarłych, pokazanie upiorom, że ich krzywdy zostały pomszczone i odesłanie wszystkich w zaświaty. Problem pojawia się wtedy, gdy jeden ze skazańców przejawia zbyt wiele mocy, by udało się ją rozproszyć. Wówczas przysłany zostaje mistrz Ambrosius, który aby uporać się z upiorami, musi rozwikłać pewną kryminalną zagadkę.
Wszystkie powyższe opowiadania były już wcześniej publikowane. „Mucha", „Hekatomba", „Schizma" i „Diorama" ukazywały się w czasopiśmie „Fenix", mikropowieść „Zwierciadło" oraz „Smutek" znalazły się w „Wizjach Alternatywnych" (nr 4 i 5). Pozostałe można było przeczytać w zbiorach „Małodobry" („Spokój szarej wody"), „Demony" („Więzy krwi") oraz „Deszcze niespokojne" („Szkarłatna fala").
Antologia „Więzy krwi" zbiera opowiadania Kossakowskiej, powstałe w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Jak pisze sama autorka, nie ma „wyraźnego klucza" w doborze tekstów, tak więc każdy może znaleźć coś dla siebie. W tym wydaniu zabrakło mi przynajmniej jednego, nowego, niepublikowanego tekstu, które na pewno bardziej ucieszyłoby fanów pisarki, niż „tylko" ładnie wydany zbiór zawierający to, co w większości fani już znają. Według mnie samą antologię można by podzielić na dwie części - pierwszą, (zawierającą opowiadania „Mucha", „Schizma", „Hekatomba", „Diorama" i „Zwierciadło"), nieco słabszą, i drugą (z opowiadaniami „Smutek", „Więzy Krwi", „Spokój Szarej Wody" i „Szkarłatna fala"), o wiele lepszą i bardziej wciągającą. Oczywiście, pisząc „słabszą" mam na myśli - w porównaniu z pozostałymi opowiadaniami autorki, bo nawet te „gorsze" utwory umieszczone w antologii z innymi tekstami, wydawałyby się wybitne. Cztery ostatnie teksty z tej drugiej, lepszej części, oprócz świetnie opowiedzianej historii, ciekawego pomysłu i dobitnych dialogów mają w sobie to „coś", co zostaje w pamięci na długo po przeczytaniu utworu i sprawia, że chętnie się do niego wraca. To „coś" wyróżnia także dwa teksty z pierwszej części - „Mucha" i „Diorama", ale nie są one tak porywające, jak te z drugiej. Oczywiście, warto przeczytać wszystkie, do czego serdecznie zachęcam. Miłej lektury!
Agnieszka 'Druzila' Krzyżewska
Tytuł: Więzy Krwii
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok i miesiąc wydania: 2007, luty
Liczba stron: 480
Wymiary: 125 mm x 185 mm
Okładka: miękka
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...