"All Star Western" tom 2: "Wojna Lordów i Sów" - recenzja
Dodane: 17-02-2015 21:25 ()
Pierwszy tom „All Star Western” nie zachwycał, dostarczając przeciętną historię zilustrowaną koszmarnymi rysunkami. Dodane do zbiorku nowelki z udziałem postaci pobocznych również nie podnosiły jakości „Spluw w Gotham”. Niemniej, odnotowując odważną próbę wprowadzenie przygód Jonaha Hexa na rodzimy rynek, postanowiłem dać szansę drugiemu albumowi. Jak prezentuje się zawartość „Wojny Lordów i Sów”?
Powiem szczerze, że nie spodziewałem się zwyżki formy zarówno scenarzystów jak i rysownika głównego cyklu, toteż podszedłem do tytułu mając wobec niego zerowe oczekiwania. I się nie zawiodłem, bowiem ani Jimmy Palmiotti i Justin Gray, ani już z pewnością Moritat nie wspięli się na wyżyny swoich możliwości. Szkoda, bowiem w historiach rodem z Dzikiego Zachodu drzemie niemały potencjał, a postać Hexa – poza nędzną ekranizacją, która nawet nie trafiła do polskich kin, nie otrzymała do tej pory prawdziwej szansy na zaistnienie na rodzimym rynku. Niestety, historie z Nowego DC Comics z jego udziałem trudno nazwać przełomowymi, a co najwyżej zapychaczami czasu o raczej miernym potencjale rozrywkowym, przeznaczonymi dla niewymagającego odbiorcy.
Jonah wspólnie z doktorem Arkhamem wyruszają w pogoń za hersztem bandy porywającej dzieci. Trop za przestępcą wiedzie ich do Nowego Orleanu, wprost pod strzechy lokalnych bohaterów – Nighthawka i Cinnamon. Początkowo między pogromcami zbrodni dochodzi do konfliktu interesów, jednak bezkompromisowy i zapalczywy Hex postanawia bliżej przyjrzeć się konszachtom niejakiej Czcigodnej Siódemki. Grupa wpływowych i bogatych lordów nie przepada za emigrantami, pragnąc wykurzyć ich ze swojego miasta. Oszpecony rewolwerowiec nie może na to pozwolić.
Jeżeli ktoś wiąże duże nadzieje z motywem Sów, silnie zaakcentowanym chociażby w tytule niniejszego albumu, mocno się rozczaruje. Nie poświęcono mu wystarczającej ilości miejsca. Pomysł z rozszerzeniem mitologii znanego z kart Batmana Trybunału należy uznać za trafiony, lecz samo jego wykonanie nie wypadło już okazale. Krótka, pozbawiona werwy akcja nie jest na tyle atrakcyjna, by na dłużej zaabsorbować uwagę. Gdyby ktoś zetknął się z Sowami po raz pierwszy właśnie w „All Star Western” zapewne nie zaprzątałby sobie tym ugrupowaniem głowy. Historia pozbawiona solidnego podłoża konspiracyjnego, to po części prezentacja kolejnej pokrzywdzonej przez zły los postaci szukającej zemsty na swych oprawcach. Mowa tu o Tallulah Black, kobiecie nadającej na tych samych falach co Hex – partnerki do kufla, bitki i łoża. Dziarska dziewka rozpycha się rękami i nogami w tej opowieści, spychając na boczny tor wątek udanie zainicjowany w pierwszy tomie, czyli szorstkiej przyjaźni między Hexem a Arkhamem. Uprawiający szermierkę słowną protagoniści wypadają przy pannie Black nad wyraz nieporadnie.
Przygody Hexa ponownie wzbogacono o perypetie innych bohaterów. Najlepiej z nich wypada początek kariery Nighthawka i Cinnamon, który zarówno fabularnie, jak i graficznie wybija się na tle pozostałych dwóch. Kolejny epizod, poświęcony unikającemu za wszelką cenę ożenku Bat Lashowi, pasuje do niniejszego albumu niczym pięść do oka. Ostatnia opowieść, o parającym się parapsychologią doktorze Terrencie Thirteen, została sprawnie nasycona atmosferą grozy, jednakże zdawkowe potraktowanie tego enigmatycznego osobnika pozostawia ogromne uczucie niedosytu.
Niestety nie przekonują mnie prace Moritata, musiałem się przemóc, aby śledzić dalsze losy Hexa w zaproponowanej przez niego stylistyce graficznej. Puste tła, niedopracowane twarze czy całostronicowe koszmarne rysunki są nikłym wsparciem dla przeciętnej fabuły. Dużo lepsze wrażenie sprawiają autorzy poszczególnych okładek - Landrönn i Rafa Garres, toteż ubolewam, że żadnemu z nich nie dane było zilustrować chociaż jeden zeszyt. Na osłodę pozostają rysownicy w dodatkowych historiach, którzy na ogół nie zawodzą, ale są to bardziej uznani twórcy pokroju Scotta Kolinsa czy Jose Luisa Garcii-Lopeza.
Drugi tom „All Star Western” nie należy do dzieł wybitnych, trudno też mówić, aby jego lektura sprawiała satysfakcjonującą rozrywkę. Możliwe, że sympatycy postaci, jak również tematyki Dzikiego Zachodu, odnajdą w nim jakieś plusy, niemniej dla mnie jest nieudaną próbą przybliżenia postaci Hexa na rodzimym rynku i, póki co, tytułem, którego brak na półce z innymi pozycjami Nowego DC Comics nie będzie wielką stratą.
Tytuł: "All Star Western" tom 2: "Wojna Lordów i Sów"
- Scenariusz: Jimmy Palmiotti, Justin Gray
- Rysunki: Moritat, Scott Kolins, Jose Luis Garcia-Lopez, Patrick Scherberger
- Kolory: Gabriel Bautista, Mike Atiyeh
- Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
- Wydawca: Egmont Polska
- Data premiery: 19.01.2015 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 17 x 26 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 192
- Cena: 75 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus