"Bezwstydny Mortdecai" - recenzja
Dodane: 27-01-2015 22:50 ()
Produkcje z udziałem Johnny’ego Deppa pozostawiały ostatnio wiele do życzenia, toteż z obawą wyczekiwałem najnowszego występu tego niegdyś utalentowanego aktora. Z przykrością muszę stwierdzić, że zaszufladkowany w kreacji awanturnika-błazna coraz bardziej rozmieniał swoją karierę na drobne. Jednak przy okazji "Bezwstydnego Mortdecaia" nie był osamotniony w dążeniach do bawienia widzów, z pomocą przyszła mu całkiem pokaźna grupa znanych aktorów. Czy warto dać się porwać produkcji Davida Koeppa?
Zadłużony po uszy Mortdecai to ekscentryczny bywalec salonów, koneser sztuki, pięknych kobiet oraz wykwintnego sera, który na co dzień obraca się w niebezpiecznym, acz niezwykle dla niego lukratywnym, półświatku przestępczym. Jego wybryki uchodzą mu płazem z uwagi na dobrowolną współpracę z wymiarem sprawiedliwości. Niechętnie, ale z obawy przed rychłym bankructwem, przyjmuje kolejne zlecenie od niegdysiejszego absztyfikanta swojej żony, inspektora policji, który zwraca się z prośbą o pomoc w odszukaniu legendarnego obrazu Goyi. Na tym nie kończą się kłopoty wąsatego arystokraty, bowiem dopadł go również poważny kryzys małżeński.
"Bezwstydny Mortdecai" wywołuje mieszane uczucia. Fabuła nie jest tu najważniejsza, wręcz powinna być banalna, stanowiąc niewyczerpane źródło gagów i śmiesznych sytuacji. Po części tak też się dzieje, ale im bardziej zagłębiamy się w absurdalnie nieprawdziwy świat głównego bohatera, tym szybciej uśmiech znika z naszej twarzy. Depp dwoi się i troi, aby rozbawić widza, ale cóż z tego, skoro w swoim arsenale ma wyjątkowo niewielki zapas celnych żartów. Można je podzielić na trzy kategorie – dowcipy oscylujące wokół nieprzyzwoicie męskich wąsów bohatera - zaczynają się nudzić po czwartym lub piątym użyciu, żarty koncentrujące się na jurności oddanego lokaja Jocka, które równie szybko okazują się nagminnie eksploatowanym wątkiem. W końcu przypadkowe bądź nie, uszkodzenia ciała – głównie w wyniku postrzałów, są także często stosowanym środkiem na pobudzenie śmiechu – niestety wszystko to wygląda jakby na tych trzech możliwościach, pomysły autorów się kończyły.
Niekwestionowanym królem slapstickowej komedii zawsze był Peter Sellers. Jeżeli ktoś oglądał choć jedną część przygód inspektora Clouseau, może swobodnie porównać sobie pracę obu aktorów, przy czym Depp nawet nie stara się osiągnąć przeciętnego poziomu prezentowanego niegdyś przez brytyjskiego aktora. W zaproponowanej formule nie radzą sobie również pozostali odtwórcy głównych ról, których przeciętne żarty mocno uwierają. Nie każdemu z łatwością przyjdzie się odnaleźć w surrealistycznej, momentami idiotycznej, konwencji. Szczególnie w sytuacji, gdy gag z naszym udziałem trudno nazwać wyszukanym. Najlepiej wypada Paul Bettany jako lokaj, babiarz i wierny ponad granice rozsądku goryl, który wszystkie funkcje życiowe, począwszy od obijania mord, a na kopulacji skończywszy, wykonuje bez skrępowanie, by nie powiedzieć nad wyraz spontanicznie.
Ostatnie role Deppa, tego samego, którego kochamy za kreację Jacka Sparrowa, stały się nieznośnie nieatrakcyjne, a aktor nie próbuje nawet ukryć, że przy kolejnych produkcjach zwyczajnie się nie stara, w kółko przywdziewając jedną i tę samą maskę. Do momentu kiedy obrazy z jego udziałem będą generowały odpowiednie zyski nie musi się przejmować swoją pozycją. Jednakże finansowe wpadki, w postaci „Bezwstydnego Mortdecaia”, ale nie tylko, mogą sprawić, że aktor przestanie wydurniać się na ekranie, a zatęskni za wymagającą większego zaangażowania niż tylko groteskowy uśmieszek rolą.
4/10
Tytuł: "Bezwstydny Mortdecai"
Reżyseria: David Koepp
Scenariusz: Eric Aronson
Na podstawie powieści Kyrila Bonfiglioli "Don't Point That Thing at Me"
Obsada:
- Johnny Depp
- Gwyneth Paltrow
- Paul Bettany
- Ewan McGregor
- Olivia Munn
- Jonny Pasvolsky
- Michael Culkin
- Jeff Goldblum
Muzyka: Mark Ronson, Geoff Zanelli
Zdjęcia: Florian Hoffmeister
Montaż: Jill Savitt, Derek Ambrosi
Scenografia: James Merifield
Kostiumy: Ruth Myers
Czas trwania: 100 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus