"Autostrada słońca" - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 20-12-2014 20:06 ()


Dla Francuza Autostrada Słońca jest drogą, którą jedzie się z metropolitalnego Paryża ku pięknemu Lazurowemu Wybrzeżu. Dodajmy, drogą bardzo często zakorkowaną, szczególnie w okresie urlopowym. We Włoszech Autostrada Słońca była symbolem cudu gospodarczego lat 60. XX wieku – najdłuższą drogą łączącą północ z południem Italii. Dziś wciąż jest najbardziej obciążonym szlakiem komunikacyjnym w kraju. Pytanie, czym jest tytułowa autostrada w komiksie jednego z bardzo uznanych francuskich autorów? Oto dwóch młodzianów, z których ten starszy zakochany w latach 50. i cielesnych uciechach z kobietami, a ten młodszy nie może oderwać od niego wzroku, znajduje się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, co sprawia, że muszą uciekać przed człowiekiem, któremu ten pierwszy zbałamucił żonę. Podróżując wspólnie przez Francję, mniej lub bardziej świadomie pakują się w niejedne tarapaty, ale chyba najważniejsze w tym wszystkim jest to, że stają się prawdziwymi przyjaciółmi.

Jak dobrze Baru czuje komiksową narrację można się przekonać czytając już pierwszy rozdział „Autostrady słońca”, będący modelowym wręcz przykładem nieśpiesznego wprowadzenia na scenę najważniejszych postaci dramatu. Lecz kiedy pod sam koniec narrator oznajmia, że „wszystkie ważne elementy układanki są na miejscu", po czym – zupełnie swobodnie – rzuca: „niech zacznie się sarabanda”, czytelnik wnet pojmuje, że przez liczący przeszło czterysta stron tom czeka go ostra jazda bez trzymanki; choć paradoksalnie sarabanda jest powolnym tańcem dworskim...

Podczas lektury próżno szukać przestojów. Akcja jest prowadzona tak płynnie i tak zajmująco, że trudno odczuć czas upływający w trakcie przerzucania kolejnych stron – w zasadzie gdyby nie podział tomu na rozdziały, nadających całości pewnego rytmu, komiks czytałbym od deski do deski całkowicie pochłonięty przez wydarzenia. To chyba najlepszy dowód na to, że komiks jest po prostu udany. W dodatku sposób kadrowania plansz jest bardzo czytelny, co prawdopodobnie wzięło się z tego, że komiks był zamówiony przez japońskie wydawnictwo, a więc autor prawdopodobnie spróbował dostosować sposób prowadzenia fabuły do czytelnika wychowanego w kulturze trochę różniącej się od naszej sposobem opowiadania przy pomocy obrazu i słów. Plansze z reguły nie składają się z więcej niż pięciu kadrów, a zdecydowanie częściej jest ich mniej. Kreska Baru, z pozoru może trochę niedbała i mocno karykaturalna – przynajmniej jeśli chodzi o przedstawianie postaci, nie skupiona na detalu, bo samochodom rysownik poświęcił znacznie więcej atencji – oddaje wszelkie konieczne do zrozumienia treści niuanse fabularne, eksponuje emocje bohaterów i pasuje do dynamicznego sposobu prowadzenia narracji.

Trochę szalona gonitwa przez Francję pełna jest zabawnych sytuacji, co również stanowi o jej sile. Choć miejscami budowany na ludzkim nieszczęściu, humor Baru nie jest nachalny i wywołuje uśmiech na twarzy chyba zawsze wtedy, kiedy zamierzał tego autor. Są takie momenty, gdy „Autostrada słońca” przywołuje mi na myśl komediowe kino drogi „Mistrz kierownicy ucieka”, ale to zupełnie osobiste skojarzenie z filmem, który kiedyś niezmiernie mnie bawił, a jego akcja rozgrywała się na amerykańskich autostradach. No właśnie, dzieło Baru to komiks drogi w najlepszym tego słowa znaczeniu.

Baru umiejętnie zarysowuje w tle sytuację społeczną przedstawianych postaci. Obaj bohaterowie są synami robotników, pracowników huty. Chociaż z pozoru ich pochodzenie nie ma aż tak dużego znaczenia, bo przecież Karim Kemal to taki archetypiczny bumelant i fircyk, a Alexandre Barbiéri nieopierzony młokos, ważne jest to, skąd pochodzą. Myślę, że brak kolorów w komiksie również może mieć swoje znaczenie interpretacyjne. Warto jeszcze zwrócić uwagę na obraz karierowicza, machinatora z Francuskiego Ruchu Narodowego, Raoula Faurissiera, który chciał zaczepić się w wielkiej polityce, a w rzeczywistości jest bandziorem. W ramach odwetu za zniewagę, jakiej dopuścił się Karim, zrobi wszystko, by dopaść i zabić chłopaka, który przyprawił mu rogi. Od początku towarzyszy temu obsesja, z czasem przeradzająca się w paranoję.

Baru jest w Polsce artystą w zasadzie anonimowym, choć jego dorobek jest wcale niemały, o czym miałem okazję przekonać się osobiście, oglądając wystawę poświęconą twórczości Francuza w Centrum Komiksu w Brukseli. Mam nadzieję, że „Autostrada słońca” będzie przyczynkiem do tego, że kolejne pozycje jego autorstwa zostaną wydane w polskim przekładzie. Tymczasem debiut nad Wisłą oceniam jako jedną z najlepszych premier roku 2014. Uszanowanie dla wydawcy, który zdecydował się na tę publikację. A wszystkim niezdecydowanym polecam.

 

Tytuł: "Autostrada słońca"

  • Scenariusz: Baru
  • Rysunek: Baru
  • Wydawnictwo: Timof i cisi wspólnicy
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Liczba stron: 432
  • Format: 170x240 mm
  • Oprawa: twarda
  • Druk: cz.-b.
  • Data wydania: 04.10.2014 r.
  • Cena: 99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie komiksu do recenzji.

 

 


comments powered by Disqus