"Kiedy Dawid stracił głos" - recenzja

Autor: Ania Stańczyk Redaktor: Motyl

Dodane: 19-11-2014 22:00 ()


Najbardziej przerażająca w śmierci jest jej banalność. Śmierć jest naszym najwytrwalszym i najwierniejszym kompanem. Towarzyszy nam od momentu narodzin, wpisana w każdą z miliardów komórek naszego ciała. Umieramy codziennie powoli, kawałek po kawałku, aż do przeistoczenia się w pustkę. Ta dziwaczna symbioza życia i śmierci, bezustanna, bolesna świadomość nieuchronnego końca są wiodącymi tematami „Kiedy Dawid stracił głos”. 

„Rak”. Tak głosi diagnoza postawiona tytułowemu bohaterowi już na pierwszej planszy albumu. Nowotwór powoli przesącza się w spokojne życie Dawida i jego rodziny, staje się jej kolejnym, milczącym członkiem. Kimś, o kim lepiej nie rozmawiać, ale kogo natrętnej obecności nie można się pozbyć. Śmierć Dawida nie jest pojedynczym faktem, konkretną datą zapisaną na nagrobku. To proces powolnego przekraczania granicy życia, zwyczajnego, codziennego umierania. Paradoksalnie, właśnie przez swoją zwyczajność transgresja chorego jest tak przejmująca. Nie jest też doświadczeniem jednostkowym Dawida. Przeciwnie, dotyka również jego najbliższych. Autorka kreśli dojmujący portret rodzinny, wyraziście oddając wszystkie, częstokroć sprzeczne emocje, z jakimi borykają się bohater i jego najbliżsi. Powolne, nieuchronne odchodzenie Dawida dla każdego z nich jest czymś innym. Różnorodne znaczenia są ukazane z wyczuciem, z podkreśleniem indywidualnej perspektywy. Choroba widziana oczami dziecka przybiera postać makabrycznej, niezrozumiałej baśni. Bolesna świadomość przeistaczania się we wdowę po ukochanym staje się bezsilnym krzykiem. Nieme, oddane obserwowanie przemijania ojca przez starszą z jego córek miesza się z gaworzeniem niczego nieświadomego niemowlęcia. Wierność przyjaciela z poczuciem wszechogarniającej bezradności.

Czas w albumie Judith Vanistendael płynie inaczej, dostraja się do charakteru danej sceny. Zauroczenie na szlaku, przypadkowa kłótnia czy skrzące radością wygłupy dzieciaków są utrzymane w rozedrganym rytmie wielokrotnie podzielonych plansz. Co chwila jednak czas zwalnia, rozciągając się na kolejne strony z pojedynczymi kadrami. Ale tym, co decyduje o ostatecznej niepowtarzalnej dynamice dzieła, są mistrzowsko dawkowane pauzy, momenty zawieszenia akcji. Dodatkowo poszczególne rozdziały poprzedzają całostronicowe preludia, odnoszące się symbolicznie w warstwie tekstowej i wizualnej do ich głównego bohatera.

W warstwie graficznej albumowi daleko do taniego efekciarstwa. Autorka sięgnęła po minimalne środki wyrazu, budując przekaz wizualny za pomocą akwareli, tuszu i piórka, dając mu bezpośredniość i pozorną naiwność ilustracji w książkach dla dzieci. Prostota rysunków i sumaryczne traktowanie postaci sprawiły, że opowieść o tak trudnym temacie jest pozbawiona pretensjonalnego zadęcia. Kunszt Vanistendael ("Dziewczyna i Murzyn") widać w perfekcyjnym komponowaniu kolejnych plansz, w niezwykle precyzyjnym doborze barw, kadrowaniu poszczególnych scen. Subtelne kolory nadają całości specyficzną, melancholijną poetykę, podkreśloną przez umiejętne operowanie planami, płynne przechodzenie od „mastershotów” do ostrych zbliżeń. „Kiedy Dawid stracił głos” stanowi jeden z najbardziej przemyślanych formalnie komiksów, jakie do tej pory czytałam.

Członkowie rodziny Dawida niemal nie rozmawiają o jego chorobie i o tym, co ona dla nich oznacza. Milczenie staje się kolejnym bohaterem albumu, nieodłącznym składnikiem przeżywanej tragedii. Autorka zmusza nas do zastanowienia się nad sposobami mówienia o śmierci, możliwościami ekspresyjnymi języka i obrazu. Czy możliwe jest w ogóle poruszanie tego tematu bez ocierania się o banał?

Lektura „Kiedy Dawid stracił głos” udowadnia, że to możliwe. To jeden z najbardziej poruszających albumów mijającego roku. Zdecydowanie polecam.

Tytuł: "Kiedy Dawid stracił głos"

  • Scenariusz: Judith Vanistendael
  • Rysunek: Judith Vanistendael
  • Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe
  • Tłumaczenie: Sławomir Paszkiet
  • Data publikacji: 01.12.2014 r.
  • Liczba stron: 268
  • Format: 197 x 260
  • Oprawa: twarda
  • Papier: offsetowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 89,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Komiksowemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

  


comments powered by Disqus